Dokąd emigrują sanoczanie?
Jednym z wyrazów przemian społeczno-gospodarczych ostatnich dekad jest suburbanizacja. W pierwszej fazie swojego rozwoju zawładnęła przestrzenią stref przedmiejskich i podmiejskich dużych miast, by w kolejnym etapie pojawić się w miastach średnich i małych. Od kilku lat procesy suburbanizacji dają się zaobserwować także w Sanoku, który przecież nie jest wyjątkiem na mapie całego kraju.
Jestem z miasta, mieszkam na wsi
Pani Ewa i jej mąż od dawna marzyli o własnym niewielkim domu z ogrodem. – W mieście bardzo trudno o dobrą lokalizację, więc postanowiliśmy poszukać czegoś na obrzeżach, tak aby nie było problemu z transportem dzieci do szkoły, robieniem większych zakupów czy korzystaniem a rozmaitych atrakcji, takich jak kino czy basen, ponieważ w duchu jesteśmy mieszczuchami i nie chcemy rezygnować z pewnych przyzwyczajeń. Udało nam się kupić atrakcyjną działkę, mieszkamy obecnie na wsi, ale w takiej odległości od granicy miasta, że bez trudu możemy przekroczyć ją, idąc z domu piechotą – śmieje się pani Ewa i dodaje: – Mieszkamy na wsi, ale pracujemy w mieście, a nasze dzieci chodzą tam do szkoły.
Statystyki pokazują, że takich osób, jak pani Ewa i jej mąż jest coraz więcej.
Czy suburbanizacja opłaca się miastu?
Niestety, suburbanizacja negatywnie wpływa na rozwój Sanoka. Wyprowadzający się poza jego granice zgodnie z Ustawą o dochodach jednostek samorządu terytorialnego miasto nie uzyskuje wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych, dochody te trafiają do budżetów innych samorządów.
Jak powiększał się Rzeszów?
W 2005 roku Rzeszów zajmował powierzchnię 54 km kwadratowych, zamieszkiwało w nim 159 tys. mieszkańców. W 2020 roku powierzchnia Rzeszowa wynosi 126 kilometrów kwadratowych, a zamieszkuje w nim 196 tys. mieszkańców. To wartości nieporównywalne z Sanokiem – powie ktoś. Owszem, jednak samo zjawisko suburbanizacji, a w związku z nim dążenie do poszerzania granic administracyjnych są w zasadzie tożsame, różnią się jedynie skalą.
Kamil Skwirut, radny rzeszowski, związany z Bzianką – dziś osiedlem, kiedyś sołectwem należącym do gminy Świlcza, wspomina o trwających kilka lat negocjacjach. – Mieszkańcy do decyzji o przyłączeniu Bzianki do Rzeszowa dojrzewali powoli. Przeważyły w końcu opinie mieszkańców miejscowości wcześniej przyłączonych, którzy dostrzegali coraz więcej pozytywów nowej sytuacji.
Jakie są plusy włączenia sołectwa w granice administracyjne Rzeszowa? – Lepsza komunikacja, autobusowa, wyasfaltowane polne drogi, a więc wygodny dojazd do domów. Rośnie też wartość działek – mówi Kamil Skwirut i dodaje, że przyłączone sołectwo staje się pełnoprawną dzielnicą, zachowując swoją nazwę.
Czy zmienią się granice Sanoka?
Pierwsza decyzja o procedurze poszerzenia granic Sanoka należy do Rady Miasta, która zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym jest władna zarządzić konsultacje społeczne w sprawie zmiany granic miasta.
– Sanok powinien odgrywać rolę niekwestionowanego lidera wśród miast subregionu Bieszczad – uważa burmistrz Tomasz Matuszewski. – Włączenie nowych terenów w granice miasta wzmocniłoby jego potencjał i zwiększyło konkurencyjność, dlatego do porządku obrad lutowej sesji włączyliśmy punkt dotyczący suburbanizacji, aby wspólnie z radnymi pochylić się nad analizą tego zjawiska, które istnieje, a naszym zadaniem jest podjąć próbę wykorzystania go dla rozwoju zarówno miasta, jak i ościennych miejscowości.
ab
Wiecznie narzekanie!!!!! Polacy, Sanoczanie, dlaczego boicie sie postepu ???
Patrzcie na Rzeszow i nauczcie sie czegos. Jest to miasto sukcesu !!!
Nie mam nic przeciw temu, żeby mieszkać w Sanoku w dzielnicy Bykowce. Jestem „za”.
To nie jest zły pomysł, ale ja bym prosił o więcej szczegółów.
Czy nie mają Państwo ochoty na merytoryczną dyskusję o poszerzeniu granic? Ja na przykład od niedawna mieszkam w jednej ze wskazanych gmin i trudno dogadać się w sprawie drogi dojazdowej, chociaż nowe domy powstają jak grzyby po deszczu. Nie mam nic naprzeciwko – moi sąsiedzi również – by przyłączyć się do Sanoka.