Jak wygląda praca zdalna matki kilkulatka?

Od ponad tygodnia, ze względu na sytuację rozprzestrzeniania się wirusa COVID–19 szkoły w całej Polsce świecą pustkami, a dzieci krzątają się po domu i wydaje im się, że obecna sytuacja to wakacje i nie będą musieli się uczyć. Mowa tu o młodszych uczniach klas podstawowych. W momencie, gdy w środę ogłoszono, że od czwartku szkoły zostaną zamknięte na buziach uczniów pojawiła się euforia! Upragnione wolne! W końcu każdy uczeń zawsze czeka na wolne, tak jak pracownicy czekają na urlop. Dziwić się dzieciom? Oczywiście, że nie! Przypomnijmy sobie czasy, gdy sami uczęszczaliśmy do szkoły, przecież taki komunikat byłby dla nas zbawienny. Warto na wstępie wspomnieć, że dzieci nie postrzegają wirusa, jako zagrożenia, a wprost przeciwnie, jako środek do celu ich wolności. Niby zdają sobie sprawę, że musiało wydarzyć się coś złego skoro zamknięto szkoły, słuchają zaleceń, myją ręce i wgapiają się w rodzica z głupkowatym uśmiechem, bo przecież „mamy wolne”!

Nie takie wolne, jakby się wydawało

Warto podkreślić. To nie jest wolne! Rok szkolny nadal trwa, a rola nauczyciela przypada rodzicom. Większość wciąż pracuje w zakładach, w których nie ma możliwości pracy zdalnej i taki rodzic umordowany po całym dniu siada do zadań, które zostały przekazane przez nauczyciela za pomocą platformy Librus, a dziecko jak to dziecko! Chce się bawić! Bo jaka szkoła? Jakie lekcje? I zaczyna się taniec pingwina pełen manipulacji i obietnic.
W międzyczasie zamieszaj w garnku, bo ferajnę trzeba nakarmić, położyć spać, by samemu paść na pysk. Wolny wieczór? Zapomnij! Jutro znów będziesz musiał być zwarty i gotowy, by przepracować osiem godzin, odrobić lekcje, ugotować obiad etc. Dzień świstaka.

Praca zdalna – teoria, a praktyka

Praca zdalna brzmi naprawdę dobrze, o ile nie masz dzieci. Jesteś w domu, siedzisz z laptopem, wysyłasz setki maili (wszystko w zależności od miejsca w którym pracujesz), możesz przesiedzieć cały dzień pod kocem, w piżamie! Praca zdalna z pewnością ma wiele plusów, ale posiadanie w domu kilkulatka, któremu zamknięto szkołę i któremu wydaje się, że dzień wagarowicza będzie trwał bez końca to horror.

I piszę to z pełną świadomością swoich słów. Myślę, że wielu rodziców pracujących zdalnie zgodzi się ze mną. Siedzisz przed komputerem i starasz się skupić na pracy, mówisz „Teraz muszę popracować” i niby słyszysz odpowiedź „Okej” rzuconą gdzieś między zabawą autami a kolorowanką. Zakładasz słuchawki, włączasz się do pracy i wtedy wchodzi… „Mamo nudzi mi się”. Przymykasz oczy, liczysz do trzech, bo nie rozumiesz jak może się dziecku nudzić, skoro w jego pokoju wybuchła bomba nuklearna zabawek. Posyłasz uśmiech i grzecznie pytasz „Ale jak to ci się nudzi? To weź książki i chodź zrobić zadanie” i  wtedy się zaczyna! O nie! Jak zadanie to nie! Nagle ma mnóstwo rzeczy do roboty i już mu się nie nudzi, a ty  wiesz, że co się odwlecze to nie uciecze, ale masz swoją pracę, więc cieszysz się, że nuda dziecka została zażegnana. Takie małe zwycięstwo. To nigdy jednak nie trwa długo. Z pokoju kilkulatka dobywają się różne hałasy i wiesz, że żyje, ale co jakiś czas wstajesz i zaglądasz, czy nie wymyślił czegoś głupiego. Odrywasz się od pracy, mając świadomość, że jesteś odpowiedzialna za swoje dziecko. Funkcje życiowe w normie. Aktualnie leży na łóżku, wgapia się w sufit i macha nogami po ścianie. Fantastycznie! Wracasz do pracy i przez dłuższą chwilę doceniasz, że możesz pracować w domu, a wtedy…

Pamiętajmy, że dzieci mają swoje „pory karmienia” w szkole. Przerwa na kanapki, które zrobiliśmy im rano zaczyna się właśnie teraz! Zapamiętać! Przygotować kanapki rano wraz ze śniadaniem, żeby nie musieć się odrywać! Można od razu zapakować do pudełka, w którym dziecko zwykle nosi je do szkoły i położyć na biurku ze szklanką wody. Sprawdzone! Działa! Nie przychodzi! Zjada i wraca do swoich czynności. Mimochodem rzucasz „A może zadanie?”. Na co w odpowiedzi dostajesz zbuntowane spojrzenie pociechy. „Okej! Nie było pytania” – unosisz ręce w geście poddanie i wracasz do pracy zastanawiając się, jak nauczycielowi udaje się nakłonić twoje dziecko do nauki. Zostało jakieś cztery godziny pracy, a ty masz masę obowiązków, więc odkładasz to na później.

Później w końcu nadchodzi

Kończysz pracę, wyciszasz laptopa, żegnasz się ze współpracownikami, z którymi wisisz na telefonie od kilku godzin i wtedy zaczyna się walka o przetrwanie. Matka aka nauczyciel kontra dziecko ala uczeń. Starcie tytanów! Ale najpierw podasz obiad! Nie ma co stawać do walki na głodnego. Przyjemna atmosfera kończy się z chwilą opróżnienia talerzy. Wtedy uśmiechasz się łagodnie, by nie przestraszyć, a dziecko wie! Ono zawsze wie, co knują rodzice. „Zadanie” – mówimy ostrzej. Kręcenie głową, wypieranie ze świadomości obowiązku szkolnego. „Zrobimy jutro”. „Nie, nie zrobimy. Będzie jeszcze więcej”. „Ale mamo!”. „Żadnego ale…”. Po piętnastu minutach (w najlepszym wypadku) obrażone przynosi książki i kładzie je na stole, patrząc jakbyś wyrządziła mu ogromną krzywdę. Otwierasz zadania przesłane przez nauczyciela i samej ci się nie chce. Pracowałaś cały dzień, ale ktoś musi wykazywać się poczuciem obowiązku i być konsekwentnym wobec dzieci. One nie mają jeszcze w sobie takiej dyscypliny, która i u nas dorosłych niekiedy zawodzi. Spokojnie przysiadacie do zadania, mozolnie przerabiacie temat za tematem. Przez chwilę masz myśli, że zadań jest za dużo i nawet trochę współczujesz dziecku. Normalnie ma na to kilka godzin w szkole, a teraz wchodzicie w przyspieszony tryb życia. Do tego już dawno zapomniałaś podstawy matematyki, niby tak oczywiste, a główkujesz nad zadaniem, jak uczniak. Pół biedy dopóki materiał jest znajomy dziecku, ale co będzie dalej? Czas się cofnął, a demony powróciły pośmiać się z nas! Nie wiem, jakie są wasze koszmary moim bezsprzecznie jest powrót do szkoły.  Na świecie dlatego istnieją różne zawody, bo każdy jest stworzony do pracy, którą wykonuje. Ja nie widzę się w roli nauczyciela. Nigdy nie widziałam. Nie wszystko pamiętam, z większości nie korzystam i takim sposobem przerabiam podstawówkę z dzieckiem. Zadania w końcu się kończą, a my opadamy na fotel, jak po bitwie stulecia… Dzień się kończy, jutro będzie nowy i od nowa Polsko Ludowa!

Nowa rzeczywistość

Drodzy rodzice tym artykułem chciałam wam przekazać, że nie jesteście sami. Znaleźliśmy się w nowej, niewygodnej dla nas rzeczywistości. Błądzimy jak dzieci we mgle, nie wiedząc gdzie włożyć ręce, ale nie tylko my. Nauczyciele też nie byli gotowi do takiego nauczania, również wypracowują systemy, które będą dogodne dla nas wszystkich. Cierpliwości! Zdaje sobie sprawę, że czasy, w których przyszło nam żyć daleko odbiegają od strefy komfortu, którą mieliśmy do tej pory. Nie każdy z nas jest matematykiem, polonistą, lingwistą etc. I wcale nie musimy być! Jednak naszym obowiązkiem jest zadbanie o edukację naszych dzieci i musimy temu zadaniu podołać. Nie jesteście jednak sami, bo każdy z rodziców mierzy się ze zmorą zadań domowych, więc paradoksalnie w tym odosobnieniu jesteśmy sporą grupą.

Dostawaliśmy od Państwa sygnały o obszernych zakresach nauki, ale uwierzcie dla nauczycieli jest to taka sama nowość, jak dla nas, więc może zamiast psioczyć porozmawiacie ze swoimi i wytłumaczycie, w czym tkwi problem. Wspólnie postarajcie się znaleźć rozwiązanie dogodne dla was, waszych dzieci i nauczycieli.

Portal „LIBRUS” wielu osobom ułatwia kontakt ze szkołą, ale nie wszystkie szkoły takowy posiadają. Wiem, że niektórzy nauczyciele wyszli ze szkoły bez kontaktów do rodziców i musieli się nagimnastykować, by przekazać im „pocztą pantoflową” informacje o wdrożeniu nauki zdalnej.

Ja osobiście mam tylko nadzieję, że ze względu na wyjątkową sytuację nauczyciele podejdą do tematu oceniania „po macoszemu”, rozumiejąc, że dzieci nie są w stanie przerobić całego materiału i uwzględnią to w końcowej klasyfikacji. O ile w początkowych klasach podstawowych nauka nie jest na wysokim poziomie, tak późniejsze klasy, czy szkoły średnie tego materiału mają znacznie więcej, a nie oszukujmy się… Mało kto w rodzinie jest na przykład polonistą, chemikiem, czy fizykiem, który będzie w stanie wytłumaczyć dziecku zadanie. I tu niezwykle ważne jest wsparcie nauczycieli.

Szkoły zamknięte do świąt

Jak poinformował premier Mateusz Morawiecki szkoły, przedszkola i żłobki pozostaną zamknięte do czasu Świąt Wielkanocnych. Co będzie dalej? Czas pokaże. Jednak wszyscy musimy liczyć się z tym, że sytuacja w naszym kraju zmienia się jak w kalejdoskopie i może się okazać, że ten okres ponownie zostanie wydłużony. Jutro jest niepewne, mamy tylko tu i teraz i wykorzystajmy go jak należy bez zbędnej nienawiści i braku zrozumienia. To ostatnie co obecnie potrzebujemy.

Zostańmy w domu

Ostatnio w internecie przeczytałam, że jeżeli ktoś wymyśli lekarstwo na koronawirusa to będą to zdesperowani rodzice kilkulatków. Wszystko jest możliwe! Na tę chwilę jednak, w miarę możliwości, pozostańmy w domach, zadbajmy o zdrowie naszych dzieci i swoje własne. To bardzo ważne, by nie dać się zwariować. A model nauki? W końcu zostanie opracowany, a dla nas stanie się rutyną i codziennością. Bądźmy dobrej myśli i nie dopuszczajmy do rozprzestrzeniania się wirusa, to jest nasze główne zadanie, by za jakiś czas praca i nauka zdalna była dla nas tylko wspomnieniem, które będziemy wspominać z uśmiechem na ustach.

 

Emilia Wituszyńska