Kościelny absurd

Lista nowych restrykcji jest długa jak papier toaletowy, ciągnie się bez końca. Zakaz wchodzenia do lasu, załatwiamy tylko najważniejsze potrzeby w sklepie czy aptece. Policja ma prawo wlepiać nam mandaty za niesubordynację i obecność w niewłaściwym miejscu i czasie bez podania powodu. Zakaz zgromadzeń – logiczne!

Spacer z psem? Oczywiście, ale nie za długi. Jazda na rowerze w miejscu oddalonym od ludzi? Zapomnij! Godziny dla seniorów? I słusznie! Niech spokojnie zrobią sobie zakupy. Odległość dwóch metrów od drugiej osoby (bez znaczenia, czy śpię z nią w jednym łóżku) – zachowana! Dozwolone od lat 18–stu? Czyli młodzież do tego wieku nie wychodzi bez opiekuna, nawet z psem – załatwione! Ograniczenia liczby osób przebywających w sklepach? Jest! Dobrze, że supermarkety mają duże parkingi, bo ludzie grzecznie zachowują odległości. Wszystkie obostrzenia są z pokorą realizowane przez społeczeństwo, które chce żyć. Wszak tylko żywi mogą umrzeć.

Liczba zakażonych wciąż rośnie. Dbajcie o siebie! O wasze zdrowie! O zdrowie waszych bliskich! Spodziewane są kolejne wzrosty liczby chorych!

– Nie możemy dopuścić do przeciążenia systemu, musimy zrobić wszystko, żeby wypłaszczyć krzywą epidemii. Bez tego nie uratujemy wielu żyć – powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Papier przyjmie wszystko?

I wtedy pojawia się „mały” zapis, który przeczy wszystkiemu, co słyszymy czy czytamy. Od 24 marca do 11 kwietnia obowiązujące ograniczenie liczby wiernych, którzy mogą uczestniczyć we mszy świętej, do 5 osób zwiększa się dziesięciokrotnie! Wszystkie obostrzenia wprowadzone 24 marca zostają w mocy, poza tym jednym [sic!]

W rozporządzeniu Rady Ministrów z 31 marca została przywrócona poprzednia wersja obostrzeń sprzed 24 marca? Od 12 kwietnia, czyli od Wielkiej Niedzieli we mszy może uczestniczyć 50 osób, co prawda włączając w to księży, ministrantów, a nawet pracowników domów pogrzebowych.

Jak brzmi dokładnie zapis?

„Ograniczenia (…) polegają na obowiązku zapewnienia, aby w trakcie sprawowania kultu religijnego, w tym czynności lub obrzędów religijnych, na danym terenie lub w danym obiekcie znajdowało się łącznie, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz pomieszczeń, nie więcej niż 50 osób, wliczając w to uczestników i osoby sprawujące kult religijny lub osoby dokonujące pochowania lub osoby zatrudnione przez zakład lub dom pogrzebowy w przypadku pogrzebu – w okresie od dnia 12 kwietnia 2020 r. do odwołania”

 

Przecieram oczy ze zdumienia, myśląc: „Dlaczego”?

Ile ludzi musiało w ostatnim czasie zrezygnować z uczestniczenia w pochówku swoich bliskich, to tylko oni wiedzą. Pytanie „Kto ma uczestniczyć w nabożeństwie?” ocierało się o ciągnięcie przysłowiowych słomek, a rozpacz i żal, że trzeba dokonać wyboru, ciążyła jak kotwica, ale obostrzenie to obostrzenie. Nie wolno i tyle!

I nagle dostajemy informację, że od Wielkiej Niedzieli w kościołach będzie mogło przebywać 50 osób! Cóż za absurd!

Drodzy Państwo, jestem osobą wierzącą, nadmieniam o tym, ponieważ to, co piszę może zostać źle odebrane, ale ja, podobnie jak wielu rodaków, nie rozumiem tej decyzji – bo albo mamy zakaz, albo go nie mamy! Albo istnieje ryzyko zakażenia i nie wychodzimy z domu, albo gromadzimy się w liczbie 50 i urządzamy corocznego grilla na rozpoczęcie wiosny!

Absurd goni absurd

Fakt, że Polska jest krajem wielu absurdów, wiemy to nie od dziś, ale tym razem ktoś mocno przesadził. 24 marca zapis o ograniczeniu liczby wiernych był niezbędny, dziś już nie jest. Mam ogromną nadzieję, że to się zmieni i ograniczenie to pozostanie ponownie zmienione. Przewidywany skok zachorowań prognozowany jest na okres świąteczny, w takim razie jakim cudem i na jakiej podstawie zmienione zostało to obostrzenie?

Kuriozalność sytuacji polega na tym, że cały czas wpajana jest nam idea, że najważniejszym orężem walki z epidemią jest izolacja, a powyższa decyzja przeczy tym słowom oraz ostrzeżeniom, że szczyt epidemii wciąż przed nami. Otwiera to również drogę do pytań, skąd taka korekta? Czy w obozie władzy doszło do rozmów, o których nie mamy pojęcia? Czy wystąpiły naciski ze strony katolickich fundamentalistów?

W chwili, gdy Papież Franciszek odwołuje msze, apelując o pozostanie w domach, zamyka Watykan dla wiernych, a w ślad za nim idą inne kościoły (a taka sytuacja nie zdarzyła się od wieków, ale też taka pandemia ostatni raz wydarzyła się podczas panującej grypy hiszpanki i warto nadmienić, że wtedy świadomość ludzka była inna, więc nie ma co porównywać) Polska robi, co chce. Czasami mam wrażenie, że jesteśmy większą enklawą niż Watykan w Rzymie i tu pytam, czy my w jakiś cudowny sposób jesteśmy oddzieleni od reszty świata? Nie sądzę, zachorowania jasno pokazują, że tak nie jest i siedzimy w tym po uszy z innymi.

Święta Wielkanocy

Wprowadzone zmiany wypadają na okres Wielkanocy, która jest najważniejszym świętem chrześcijańskim, gdyż obchodzone jest zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Nie uczestnicząc w mszy świętej katolik naraża się na ciężki grzech, chyba że biskup udzieli mu dyspensy. Nikt jednak nie powiedział, że udział w mszy można wziąć również, pozostając w domu, podczas mszy świętej z samym Papieżem, modląc się o to, co teraz tak cenne – nasze zdrowie. Dlatego wydaje mi się, że czas, by wiara ustąpiła zdrowemu rozsądkowi: zamiast maszerować do świątyni, spróbujmy pomodlić się w domowym zaciszu. Bóg też tam jest i na nikogo się nie obrazi.

Wielkanoc furtką dla „dezerterów”? 

Zastanówmy się. Dla jednych możliwość wyjścia do kościoła będzie jedynie okazją do modlitwy, dla drugich to przyzwolenie na świętowanie w większym gronie, niż jest dopuszczalne. W efekcie może zdarzyć się sytuacja, że zamiast rozgrzeszenia dostaniemy nowe ogniska infekcji, a wielkanocna radość Zmartwychwstania zmieni się w rzeź niewiniątek, gdzie moralną odpowiedzialność za taki stan poniesienie Kościół, który przecież oferuje całą gamę usług duchowych w Internecie, poza spowiedzią, co jest logiczne, ale kto „studiował” Pismo Święte i uczęszczał do kościoła, bądź należał do organizacji kościelnych, jak ja swego czasu, czego nie ukrywam, wie, że jeśli nie popełniony został grzech ciężki, w wyjątkowych sytuacjach można dokonać własnego rachunku sumienia.

Czy to nie jest furtka dla obchodów rocznicy smoleńskiej?

W Internecie powstają spekulacje, czy obecne złagodzenie obostrzenia nie jest furtką dla zorganizowania, tak ważnych dla władzy rządzącej, obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej. Prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie dla RMF FM z dnia 21 marca (a więc przed zaostrzeniem rygorów) stwierdził, że „Nie można się spotykać w wielotysięcznych tłumach, bo to rzeczywiście byłoby nie do przyjęcia w ramach obecnego reżimu prawnego i prawdopodobnie także takiego, nawet przyjmując, że będzie złagodzony, który będzie obowiązywał 18 kwietnia. Ale jakieś obchody urządzić z całą pewnością można”.

Obchody katastrofy smoleńskiej przeniesiono z 10 kwietnia na 18 kwietnia, a Jarosław Kaczyński 21 marca zakładał, że reżim może zostać złagodzony przed tą datą, tak by obchody mogły się odbyć. Przypadek? W tym kraju jest pełno absurdów, ale nic nie jest przypadkiem.

Co na to episkopat?

Prymas Polski Wojciech Polak w wywiadzie, z dnia 6 kwietnia, udzielonym dla Radia Zet powiedział, iż nikt nie ma prawa wyciągać ludzi z domów, jeżeli istnieje ryzyko dla życia i zdrowia, to nie powinniśmy narażać ani siebie, ani innych. „Skoro my apelujemy i mówimy, że do kościoła może przychodzić tylko 5 osób… Chodzi o to, że nie mamy prawa wyciągać ludzi z domów, wywoływać ich, kiedy mówi się, że jedyną racjonalną rzeczą na ograniczenie pandemii jest bycie w domach” – dodał. Wypowiedź ta dotyczyła również wyborów, które mają się odbyć 10 maja (bo tego nie odwołano!). Zapytany, czy będzie zachęcał wiernych do tego, by w tym roku nie odwiedzali swoich bliskich na święta odpowiedział, iż sam się zastanawia, czy odwiedzi swoją matkę, albowiem nie chce jej narażać na jakąkolwiek trudną sytuację. Odnośnie zapisu rozporządzenia, że od Niedzieli Wielkanocnej liczba obecnych na mszy może wynosić 50 osób skomentował, iż pomysł ten nie był konsultowany z episkopatem, a sytuacja wygląda tak, że mamy ponad 4 tys. zarażonych i niemal stu zmarłych, w związku z czym oczekuje, że w tym tygodniu minister zdrowia powie, że restrykcje zostały przedłużone i taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Zdaniem prymasa pozwolenie na przebywanie 50 osób w świątyniach, w obecnej sytuacji jest nierozsądne.

Drodzy Państwo, mamy odpowiedź dostojnika kościoła. Czego więcej nam trzeba? Pokłosia epidemii na ulicach, byśmy wreszcie zrozumieli, że w tych czasach nie obecność w kościele jest najważniejsza? Mam nadzieję, że jeżeli nie rząd, to Biskupi przygotują dyspensę dla wiernych na Wielką Niedzielę, tak by wierzący nie czuli się źle, że w tym wyjątkowym dniu nie biorą udziału we mszy świętej. Dla dobra nas wszystkich.

Mimo wszystko życzę Państwu zdrowych i pogodnych świąt Wielkanocnych, spędzonych w ciszy, spokoju i modlitwie przed telewizorem. Włączmy zdrowy rozsądek.

 

Emilia Wituszyńska