Rodzinne Centrum Sportu i Rekreacji „Wiki”. Było ściernisko, będzie San Francisco
Swego czasu pojawiła się idea sprzedaży „Wierchów” i przeniesienia stadionu miejskiego na niszczejący obiekt Stali przy ul. Stróżowskiej. Pomysł, sam w sobie niegłupi, upadł jednak po zmianie władz w 2014 roku, co paradoksalnie okazało się korzystne dla naszego sportu. Nieruchomość na Posadzie kupili bowiem Wiesława i Jerzy Domaradzcy, postanawiając gruntownie ją zmodernizować. I choć zadanie wydawało się szalenie trudne, a inwestycja nie jest jeszcze zakończona, tu już dziś wiadomo, że w miejsce zdewastowanego stadionu powstanie kompleks sportowo-rekreacyjny na miarę XXI wieku.
Dopóki Stal działała przy Autosanie, stadion miał się całkiem dobrze. I tętnił życiem – nieraz, gdy na głównej płycie ćwiczył pierwszy zespół, na boiskach treningowych formę szlifowała młodzież. To było piłkarskie połączenie międzypokoleniowe z prawdziwego zdarzenia. Niestety, w kolejnych latach wszystko zaczęło się zmieniać na gorsze. Z braku pieniędzy obiekt popadł w ruinę, w klubie została tylko drużyna seniorów, a o próbach spieniężenia obiektu przy ul. Stróżowskiej można by napisać dramat, i to w kilku tomach. Momentami wydawało się wręcz, że nad stadionem wisi jakieś fatum.
Domaradzcy stawiają na sport i rekreację
Gdy po wspomnianych wyborach samorządowych nowe władze odrzuciły pomysł sprzedaży „Wierchów”, wszystko wskazywało na to, że wysłużony obiekt przy ul. Stróżowskiej zmieni przeznaczenie. Chodziły bowiem słuchy, że powstanie tam kolejny sklep wielkopowierzchniowy lub kompleks magazynów. Tymczasem wiosną 2015 roku Domaradzcy wykupili nieruchomość z zamiarem zachowania jej dotychczasowego charakteru. Najpierw trzeba było jednak wziąć się za dokładne „odgruzowanie” całego terenu, bo niszczejący obiekt przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy. Potem przyszedł czas, by zacząć jego modernizację. Choć właściwiej byłoby napisać – rewitalizację.
Na pierwszy ogień poszła renowacja głównej płyty, by można było rozgrywać mecze. Najpierw występował tam LKS Pisarowce, a potem Ekoball Stal. W międzyczasie ruszyła budowa pierwszego w Sanoku pełnowymiarowego boiska ze sztuczną nawierzchnią, które powstało w miejscu starego żużlowego. Jednocześnie do stanu używalności doprowadzono dawne „korty” i górną płytę treningową.
Jeden budynek odnowiony, drugi w stanie surowym, a trzeci w planach
Najbardziej spektakularny był jednak remont klubowego budynku, który część kibiców uważała za ruinę nie do odratowania. Na szczęście po ekspertyzach wyszło, że mury są zdrowe, więc przystąpiono do prac. Cały obiekt został gruntownie odnowiony, do tego dobudowano dodatkowe piętro. Budynek zyskał nowe życie. Obecnie jest to 13-pokojowy hotelik z kuchnią i stołówką, w którym znajdują się również: siłownia, sauna i magazyny oraz – tymczasowo – szatnie dla piłkarzy. A także siedziba prowadzonej przez Domaradzkich firmy „Orion”, która zajmuje się sprzedażą samochodów.
Działalność hotelowa chwyciła na tyle – na obozy przyjeżdżają nawet drużyny II-ligowe – że właściciele postanowili pójść za ciosem. Wkrótce rozpoczęło się stawianie drugiego budynku, który obecnie jest w stanie surowym. Obok kolejnych 15 pokoi będzie w nim sala weselna, mogąca pomieścić do 180 osób, restauracja, a także… kręgielnia.
– Wariant optymistyczny zakładał, że budynek oddamy do użytku jeszcze w tym roku, jednak przez pandemię koronawirusa bardziej realny wydaje się dziś termin przyszłorocznych Świąt Wielkanocnych – mówi Domaradzki.
Prawdziwym hitem będzie jednak trzeci budynek, który ma powstać pomiędzy… głównymi boiskami – trawiastym i sztucznym. Przede wszystkim dlatego, że na jego najwyższej kondygnacji znajdzie się przeszklona sala konferencyjna z kawiarenką, więc z tej wysokości będzie można oglądać mecze, czasami nawet dwa jednocześnie. Poniżej docelowo usytuowane zostaną szatnie dla piłkarzy oraz pomieszczenia dla trenerów i sędziów. Plan zakłada także mały basen, siłownię i salę odnowy biologicznej.
Prace za półmetkiem, finisz za 2-3 lata
Choć zdaniem Domaradzkiego inwestycje w Rodzinnym Centrum Sportu i Rekreacji „Wiki” są już za półmetkiem, to pracy jeszcze w bród. Jeżeli chodzi o główne boisko, to plan zakłada instalację oświetlenia o mocy 500 luksów, czyli porównywalnej z „Wierchami”. A do tego nie tylko rozbudowę już istniejącej trybuny, ale również postawienie dodatkowej z drugiej strony. Na pozostałym pasie gruntu obok potoku miałyby powstać małe boiska treningowe dla dzieci. Dawne „korty” częściowo wróciłyby do pierwotnej funkcji, bo ma tam być wybudowany jeden kort tenisowy. A dodatkowo jeszcze dwa boiska – jedno do siatkówki i koszykówki, a drugie do piłki plażowej. Natomiast górna płyta, na której są już plac zabaw dla dzieci i plenerowa siłownia, w całości miałby spełniać funkcję rekreacyjną, z ławeczkami, trampolinami i „dmuchańcami”. Bo w przypadku centrum „Wiki” nie chodzi tylko o sport, ale i o dobrą zabawę w rodzinnym gronie.
Będzie też oczywiście bieżnia, choć różniąca się od tej dotychczasowej, która po prostu okalała główne boisko. Na nieco zmienionej trasie mają ponoć pojawić się podbiegi…
– Kilka lat temu wymyśliliśmy sobie, że w miejscu dawnego stadionu Stali zbudujemy fajny obiekt sportowo-rekreacyjny, który będzie służył sanoczanom. I dotrzymujemy słowa, choć to bardzo ciężka praca, momentami po prostu harówka. A do tego ogromny ciężar finansowy – dość powiedzieć, że dotąd tylko raz otrzymaliśmy dotację, a był to milion złotych na sztuczne boisko, które łącznie kosztowało 2,3 mln zł. Na szczęście od czasu uruchomienia działalności hotelowej jakaś część kosztów nam się zwraca, choć to tylko niewielki procent stałych nakładów na inwestycje. Mam nadzieję, że wszystkie wymienione plany uda nam się zrealizować w perspektywie najbliższych 2-3 lat – mówi Domaradzki.
* * *
Trudno jednak zakładać, że będzie to koniec rozbudowy centrum „Wiki”, skoro jego pomysłodawca już dzisiaj mówi, że przydałoby się jeszcze jedno pełnowymiarowe boisko. A najlepiej dwa. Pytanie tylko, gdzie? Odpowiedź jest zaskakująca – może po drugiej stronie drogi, obok Zespołu Szkół nr 3, a może za potokiem, w miejscu ogródków działkowych. Ale na razie to jeszcze odległa „melodia przyszłości”…
Bartosz Błażewicz
Ostatnie komentarze