Podrzucone „świętości” powracają w pełnym blasku

Dyrektorskie „okno życia”

 SANOK-MIĘDZYBRODZIE. „Okno życia” kojarzy nam się najczęściej   z miejscem, gdzie matki z obawy przed trudnościami z wychowaniem dziecka podejmują trudną decyzję i pozostawiają w nim nowo narodzone potomstwo. Pragną, aby ktoś je przyjął z miłością i uczynił w przyszłości szczęśliwym. W dziedzinie sztuki takim „oknem życia” staje się czasami sanocki skansen. Jego dyrektor Jerzy Ginalski na przestrzeni ponad 20-letniej muzealnej służby mógłby opowiedzieć wiele historii związanych z przekazywanymi, czy nawet czasem podrzucanymi zabytkowymi „świętościami” pod muzealne drzwi.

 

Z pozostawionymi anonimowo zabytkami jest pewien problem, gdyż w rubrykach muzealnych ksiąg nie wiadomo kogo wpisać jako ofiarodawcę. Przekazywane w ten sposób obrazy, ikony, tkaniny pochodzą najczęściej z nieistniejących już obiektów sakralnych – dawnych cerkwi, kościołów czy synagog. Na skutek wydarzeń wojennych i powojennych obiekty te były ograbiane, a opuszczający te tereny wysiedleńcy ukrywali część najcenniejszego wyposażenia (np. zakopywali dzwony), lub też zabierali go ze sobą  jako cenną pamiątkę z nadzieją, że kiedyś może powróci na swoje miejsce. Przedmioty te miały również zapewniać opiekę w podróży w nieznane.

Od tych wydarzeń upływa już 75 lat. Najstarsi świadkowie, których ubywa z każdym rokiem, pamiętają tamte czasy jako dzieci. Zdarza się, że będąc  u kresu życia przywożą takie – najczęściej bardzo zniszczone już – „pamiątki” do muzeum   i pozostawiają do dyspozycji dyrektora, mając pełne zaufanie, że zostaną otoczone konieczną opieką konserwatorską. W głębi serca pewno pragną, aby w przyszłości powróciły w miejsce swego przeznaczenia i nadal były przedmiotem kultu Trójjedynego Boga, Świętej Bogurodzicy  i świętych Pańskich. Kilka lat temu w ten właśnie sposób trafiła do skansenu mocno zniszczona XIX-wieczna ikona Ostatniej Wieczerzy pochodząca najpewniej z jakiejś nieistniejącej bieszczadzkiej czy beskidzkiej świątyni, która po gruntownym odnowieniu w pracowni konserwatorskiej MBL pod kierunkiem artysty malarza konserwatora Jerzego Wojtowicza, wypełniła puste miejsce w odnawianym wtedy ikonostasie międzybrodzkiej cerkiewki.

Dlaczego trafiła właśnie tam? Bo pan dyrektor Jerzy Ginalski osiedlając się tej najmniejszej w Ziemi Sanockiej miejscowości przyrzekł miejscowemu proboszczowi podczas pierwszego wspólnego spotkania fachowy nadzór i opiekę nad tą architektoniczną perełką. Trzeba przyznać, że z tej obietnicy – jak do tej pory – wywiązuje się wyjątkowo solidnie. Może w niedalekiej przyszłości będzie okazja, by podsumować jego wszystkie zasługi, które są pięknym dowodem miłości do tej maleńkiej Ojczyzny jaką jest Ziemia Sanocka wraz z historyczną górą „Horodyszczem-Fajką” i dokonanymi tam przez niego odkryciami.

 

Ale to jeszcze nie koniec. Pojawiła się bowiem w muzealnym „oknie życia”  kolejna niespodzianka – piękny XIX-wieczny obraz olejny na płótnie   przedstawiający przeniesienie Relikwii św. Mikołaja z Myry do Bari. Obraz był  w opłakanym stanie technicznym – mocno przetarte i podziurawione płótno, rozległe zabrudzenia i ubytki farby kwalifikowały go do przeprowadzenia gruntownych   i skomplikowanych zabiegów konserwatorskich w muzealnej pracowni.  Po dokonanej konserwacji, obraz ów również znajdzie swoje miejsce we wnętrzu międzybrodzkiej świątyni, gdzie zawiśnie w bliskości portretu jej fundatora – Aleksandra Wajcowicza. W roku 120-lecia istnienia cerkwi dar ten stanie się artystyczną  „wisienką na torcie” i znakomicie ubogaci wnętrze zarówno pod względem artystycznym, jak i tematycznym. Przedstawia łódź z żaglem (z wyobrażeniem prawosławnego krzyża), która dopiero co przybiła do brzegu, na pokładzie załoga wynosząca trumnę z relikwiami świętego, na które oczekuje tłum wiernych z duchownymi na czele, w tle na skalistym wzniesieniu widoczna okazała świątynia. Sądząc po tematyce przedstawienia, obraz ten musiał kiedyś zdobić wnętrze cerkiewne – wraca więc niejako na swoje należne mu miejsce, gdzie nadal będzie otaczany religijną czcią i szacunkiem. Według informacji uzyskanej od dyrektora Ginalskiego, takie też było życzenie anonimowego ofiarodawcy przedmiotowego dzieła. Począwszy od XI wieku, wśród chrześcijańskich wspólnot wschodnich, jest obchodzone święto na pamiątkę przeniesienia Relikwii św. Mikołaja z Myry Licejskiej (współczesna Turcja) do Bari (południowe Włochy), aby je uratować przed Turkami, którzy prześladowali chrześcijan i niszczyli ich świątynie. To religijne i ludowe święto noszące nazwę Mikołaja wiosennego lub ciepłego, przypada na dzień 9 maja.

Jest więc realna szansa, aby św. Mikołaja czcić także wiosną i dodatkowy odpust stanie się okazją nie tylko do otrzymania Bożych łask i darów, ale również do hojnego obdarowania dzieci różnymi prezentami podczas dorocznego pikniku rodzinnego. Widok całych rodzin zgromadzonych wokół ogniska, a zwłaszcza rozradowanych i beztrosko bawiących się dzieci na trawniku przed cerkiewką będzie dowodem, że Święty jest wśród nas. Mikołaj jest świętym chyba najbardziej popularnym na świecie i zawsze mile oczekiwanym, a  szczególnie przez najmłodszych. Doznaje czci zarówno na chrześcijańskim Wschodzie, jak i na Zachodzie. Jak rzadko który święty łączy rozdzielonych uczniów Chrystusa, co doskonale nawiązuje do praktykowanej od 10 lat wokół cerkiewki międzybrodzkiej ekumenii. Obok św. Jana Pawła II może stać się jej drugim Patronem i Opiekunem. /pr/

Foto. Ekumenia międzybrodzka

– Pasterka  AD 2018 oraz jeszcze tylko ozdobna rama i odnowiony obraz wzbogaci wnętrza międzybrodzkiej cerkiewki