Wspomnijmy „złą” królową. Rocznica ślubu Jagiełły z Elżbietą Granowską
2 maja jest świętem flagi, jednak w Sanoku warto w tym dniu przypominać o wydarzeniu z 2 maja 1417 roku, kiedy to w kościele pw. św. Michała Archanioła w Sanoku król Władysław Jagiełło poślubił swoją trzecią żonę – Elżbietę Granowską.
Kościół już nie istnieje, jednak dzięki pracy archeologów wiemy o nim niemało. Przechodząc przez tzw. „mały rynek” czyli plac św. Michała, warto przenieść się w wyobraźni do czasów sprzed sześciuset lat, ponieważ wydarzyło się wówczas coś, co do dziś zaprząta uwagę historyków i antropologów kultury.
Kim była wybranka króla? Jedynym dzieckiem i zarazem spadkobierczynią fortuny Ottona z Pilczy. W młodości – bardzo dobrą partią, jedną z najbardziej zamożnych panien na wydaniu w Królestwie Polskim w drugiej połowie XIV wieku. Jej życie nie było usłane różami: pierwsze małżeństwo zawarła podobno z morawskim rycerzem, który porwał ją, by ożenić się dla majątku.
W życiorysie Elżbiety wiele informacji opatrzonych jest klauzulą: „podobno”. Gdyby nie małżeństwo z Jagiełłą, pewnie jedynie studenci historii wspominaliby Elżbietę z Pilczy. Gdy wiadomość o królewskich planach matrymonialnych wyszła poza krąg najbliższych i zaufanych osób, zaczęto Elżbiecie dorabiać „gębę”, także i dlatego, by zohydzić ją królowi. Dziś już nie wiadomo, co na jej temat jest fałszem, a co prawdą…
Nie lubiano jej czy jedynie pełne niechęci, jednostronne, przekazy pozostały do naszych czasów? Król naprawdę się zakochał i po doświadczeniach z bardzo młodymi żonami (Jadwiga miała 12, Anna 19 lat) zapragnął związku z dojrzałą kobietą? A może uparł się, by decyzję o małżeństwie podjąć wbrew monitorującym królewską łożnicę możnowładcom?
Dość, że Elżbieta stała się – i pozostała w historii – jedną z najbardziej znienawidzonych królowych swojego czasu. Nie darowano szlachciance wywyższenia do stanu monarszego; pisano na nią paszkwile, życzono śmierci, obrażano i ją, i króla.
12 maja 2020 roku minie równo 600 lat od śmierci Elżbiety Granowskiej, królowej, poślubionej w kościele pw. św. Michała Archanioła w Sanoku.
msw
Fotogaleria: Tomek Sowa
Sanok ma ogromny potencjał. Szkoda, że przez tyle lat poza wysiłkami Muzeum Historycznego nikt nie umiał zbudować na tym czegoś oryginalnego, co byłoby rozpoznawalnym znakiem, nie do podrobienia. Teraz być może w tej zarazie jest już za późno.
Uważaj, Redakcjo „TS”, żeby z Wami nie było tak, jak z Elżbietą Granowską – pan Miklicz z kolegami próbuje Wam to załatwić. Wczoraj śledziłem aktywność pana Miklicza, a kiedy dołączyła do tego radna Kordela-Borczyk, to postanowiłem twardo: nie będę głosował na panią Kidawę-Błońską, skoro ma jako kandydatka takich mędrców na prowincji, którzy w takich ciężkich czasach mają pomysł, jak pozwalniać ludzi i zlikwidować miejsca pracy. Platforma nie ma w sanockim powiecie nic mądrego do zaoferowania od dawna. Do „zaaferowania ” za to jest pierwsza.