Barszcz Sosnowskiego pod kontrolą

Im bliżej wakacji, tym częściej odbieramy w redakcji „TS” telefony od mieszkańców, zaniepokojonych widokiem skupisk barszczu Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi), które występują wzdłuż koryta Sanu.

Zapytaliśmy w Wydziale Ochrony Środowiska UM, czy niebezpieczna dla zdrowia roślina jest likwidowana.
– Gmina Miasta Sanoka od kilku lat likwiduje skupiska barszczu Sosnowskiego. W bieżącym roku wyłoniona w postępowaniu ofertowym firma Eko-Teren dokonywać będzie mechanicznej likwidacji roślin inwazyjnych – zbiorowisk, skupisk i pojedynczych roślin – do 30 października – poinformował nas pracownik Wydziału Piotr Kutiak. Uspokajamy czytelników: barszcz Sosnowskiego będzie pod kontrolą. Na ile skuteczną?

– Walka z barszczem Sosnowskiego musi zakładać działania skoordynowane. Mechaniczne niszczenie rośliny wzdłuż brzegów Sanu będzie skuteczne wówczas, kiedy jej nasiona nie będą nanoszone przez wodę z terenów, gdzie nie kontroluje się jej wysiewu, a są takie miejsca w górze rzeki. Nie wszyscy właściciele działek podejmują się niszczenia barszczu, a niekiedy wręcz nie wyrażają na to zgody – powiedział nam, jeden z interweniujących w sprawie barszczu nad Sanem, czytelnik. Spacerowiczom zalecamy ostrożność.

We wszystkich częściach barszczu Sosnowskiego znajduje się olejek eteryczny zawierający m.in. furanokumaryny, które chronią roślinę przed owadami i grzybami. Związki te są niebezpieczne dla człowieka. W kontakcie ze skórą, w obecności promieniowania UV, powodują oparzenia. Objawy fotodermatozy pojawiają się przy naświetleniu promieniowaniem ultrafioletowym już po kilkunastu minutach od kontaktu. Na oparzenia najczęściej narażone są dzieci, pracownicy zajmujący się utrzymaniem zieleni oraz rolnicy.