Bogaty koloryt trepczańskiej emigracji
TREPCZA. Początki emigracji zarobkowej z dawnej Galicji sięgają II połowy wieku XIX. Jej ślady można spotkać w schematyzmach kościoła, także greckokatolickiego, które ukazywały się co kilka lat i podawały nie tylko stan ludnościowy i narodowościowy poszczególnych parafii, ale także liczbę osób na emigracji, głównie w Ameryce.
Z Trepczy w tamtych latach było to nawet kilkadziesiąt osób, które z przeludnionej Galicji wsiadały na okręt, najczęściej w Hamburgu i podróżowały w nieznane. Byli to pierwsi emigranci zarobkowi z naszych terenów. Do nich z czasem dołączali inni ośmieleni szansą dobrego zarobku i lepszych warunków życia. Kolejna fala emigracji była związana z II wojna światową. Wielu z walczących na froncie zachodnim lub przebywających na przymusowych robotach w Niemczech z obawy przed czekającymi ich represjami decydowało się na pozostanie we Francji, Anglii, bądź na wyjazd za wielką wodę do USA czy Kanady. Kraje te, chętnie przyjmowały wojennych emigrantów z Europy środkowo-wschodniej.
Następne liczne wyjazdy Polaków do pracy za granicę pojawiły się pod koniec lat 80-tych XX wieku. Gdy 40 lat wcześniej Grecy znajdowali schronienie w Polsce min. w Bieszczadach tym razem oni okazali się gościnni i zatrudniali Polaków głównie przy zbiorach owoców cytrusowych. Z biegiem lat niektórzy decydowali się osiąść tam na stałe i Grecja stała się dla nich drugą Ojczyzną. Obecnie trepczańską emigrację stanowi tu kilkanaście osób, które mieszkają pod Atenami. Przemiany polityczne na przełomie lat 80-tych i 90-tych pozwoliły na krótkotrwałe wyjazdy do Austrii, Włoch, Niemiec i innych krajów Europy, do których wystarczył wjazd na ważny paszport. Prawdziwy boom emigracji zarobkowej powstał po wejściu Polski do Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku. W przypadku młodych trepczan kierunkiem szczególnie atrakcyjnym stała się Wielka Brytania, a zwłaszcza Anglia z jej słynną stolicą. W okresie największego nasilenia emigracyjnego w samym Londynie mieszkało i pracowało blisko 100 osób. Inne popularne kierunki emigracji to Niemcy, Austria, Francja, Holandia, Włochy, Norwegia. Za wielką wodą są rodacy w USA /Floryda, Illinois, Massachusett/ oraz w Kanadzie. Małe grupy lub pojedyncze osoby dotarły do Irlandii, Islandii, Szwajcarii, Szwecji. Ostatnio ciekawym zjawiskiem nie tyle emigracji co raczej współpracy gospodarczej przedsiębiorczych trepczan są inwestycje lub usługi wykonywane w Słowacji, na Węgrzech czy Chorwacji.
Kolekcja flag krajów przyozdabiająca plac przy Papieskiej Barce powstała na przestrzeni kilkunastu lat i eksponowana jest 3 maja podczas „Święta Emigracji” oraz „Trepczańskiego Lata”. Nie zostały one zakupione w hurtowni, lecz każda z nich ma swego ofiarodawcę, który w konkretnym kraju znalazł mieszkanie i pracę zapewniającą mu godne życie. Trepczańscy emigranci nie ukrywają tęsknoty za ojczyzną. Zarówno tą wielką, jak i małą. Dobrze pamiętają „skąd ich ród” i gdzie są ich korzenie. Dzięki transmisji przez internet mogą uczestniczyć w rodzinnych modlitwach za zmarłych, czy też dziękczynnych z okazji różnych jubileuszy. Często są wspominani podczas niedzielnych modlitw, wielu z nich ma swój choćby skromny udział w powstających tu dziełach: Papieska Barka i Ławeczka z JPII, polichromia, witraże, ozdobna rama obrazu i inne. Montaż „wypasionej” kamery zewnętrznej stał się możliwy również dzięki ich wsparciu. Chociaż z dala pozostają wciąż tak bliscy i obecni.
Od blisko 10 lat w sierpniu każdego roku podczas dorocznej imprezy zwanej „Trepczańskie Lato” w bliskości święta patronalnego odpustu Wniebowzięcia NMP organizowane są spotkania o charakterze historyczno-kulturalnym oraz sportowo-rekreacyjnym. Ich celem jest nie tylko poznanie bogatego dziedzictwa historycznego, ale głównie wzajemna integracja międzypokoleniowa, jak i dzielenie się licznymi doświadczeniami. Wynikają one także z twórczej obecności trepczan w różnych krajach Europy i świata. Łączy ich miejsce pochodzenia, stąd tak ważny jest łatwy dostęp do miłych sercu widoków: maryjnego ołtarza w parafialnej świątyni i z wieży kościelnej: historycznej Fajki, owianych ranną i wieczorną mgłą Sanu i Sanoczka, bocianiego przychówku w gnieździe na słupie u kościelnego, starego kościoła na wzgórzu międzybrodzkiej cerkiewki na tle zielonej ściany lasu.
(pr)
Podziękowania dla Pani Janiny Marczak za dmuchane zjeżdżalnie oraz Joanny i Nicol Marczak za artystyczne malowanie twarzy dzieci. Organizatorem spotkania była Przystań JPII i POAK w Trepczy. Autorką zdjęć jest Elżbieta Potomska – mama trójki dzieci uczestniczących w tym wydarzeniu
Anno podobno obecnie żyjemy w czasach ogólnego dobrobytu, wielu jest zadowolonych a nawet szczęśliwych z hojnej pomocy państwa w wychowaniu dzieci a Ty narzekasz… Niewielu ostatnio myśli o emigracji, raczej wracają do Polski. Pytasz kiedy będą lepsze rządy? Jak sama zaangażujesz się w dobro lub tak wychowasz swoje dziecko, że jako lekarz, sędzia , prokurator, polityk, ksiądz czy nauczyciel będzie miał nie tylko wiedzę, ale wysokie standardy moralne. Nie czekaj bezczynnie, zmieniaj rzeczywistość…
SMUTNE, BARDZO SMUTNE, ze Polacy od wiekow to biedni ludzie zmuszeni emigrowac bo na wlasnym podworku jest glod. Kiedy wreszcie beda lepsze rzady, lepsza ekonomia ??? Nie zwalajcie winy na innych, „wrogow”, to nasza wina.
Wspaniały pomysł!