Ważne pytania o poszerzenie granic Sanoka
Poszerzenie granic Sanoka to temat, który interesuje wielu naszych czytelników, dlatego postanowiliśmy poświęcić mu uwagę, zamieszczając odpowiedzi na pytania, które wpływają do redakcji „Tygodnika Sanockiego”. Jedno z częściej pojawiających się pytań dotyczy samej koncepcji: skąd taka decyzja i jakie jest jej uzasadnienie? Pytanie to skierowaliśmy do burmistrza Tomasza Matuszewskiego.
Burmistrz Tomasz Matuszewski:
Koncepcja poszerzenia granic Sanoka nie jest nowa. Mówiono o niej przed laty, biorąc pod uwagę tendencje rozwojowe polskich miast, jednak nie podjęto w tej sprawie żadnych konkretnych działań. Poszerzenie granic nie jest na pewno „skokiem na kasę” gminy wiejskiej. Nie o to tutaj chodzi. Koncepcja poszerzenia granic wynika, owszem, z troski o sanockich podatników, ale także otwiera ona nowe możliwości przed mieszkańcami przyłączanych sołectw. Miasto zabezpiecza wiele obszarów, na które gmina wiejska nie przeznacza środków. Mam tu na myśli wydatki w sferze oświaty, kultury, rekreacji i sportu, transportu publicznego, ale nie tylko.
Zacznijmy od oświaty. Do sanockich szkół uczęszcza dzisiaj prawie 600 dzieci mieszkających na terenie sąsiednich sołectw. Wydatki na oświatę w Sanoku zamykają się kwotą 62 mln zł rocznie, do subwencji miasto Sanok musi dokładać rocznie 29 mln zł, daje to kwotę 5 tys. zł na jednego ucznia. Zatem biorąc pod uwagę liczbę dzieci spoza Sanoka uczęszczających do miejskich szkół, trzeba stwierdzić, że budżet miasta dźwiga dodatkową kwotę wydatków w wysokości 3 mln zł na realizację zadań gminy wiejskiej. Obciąża to oczywiście sanockiego podatnika. I nie jest to zarzut pod adresem mieszkańców sołectw, a jedynie wskazanie udokumentowanego faktu. Przyłączenie sąsiednich miejscowości do miasta uporządkuje te kwestie. Miejskie szkoły zapewniają uczniom dobre warunki do nauki i rozwoju zainteresowań, dzieci osiągają świetne wyniki na egzaminach, otrzymują stypendia. Wymaga to nakładów finansowych. Tymczasem niewielkie szkoły na terenie gminy wiejskiej są likwidowane, jak chociażby szkoła w Czerteżu. Czy to jest wystarczający argument za poszerzeniem granic? Zapewniam, że nie jedyny.
Tylko analiza funkcjonowania oświaty, transportu publicznego oraz opłat ponoszonych przez miejską spółkę za dzierżawę sieci wodociągowej i kanalizacyjnej wykazuje, że budżet miasta z tytułu obowiązującego podziału administracyjnego traci prawie 5 mln złotych. Ta sytuacja trwa od wielu lat i trzeba mieć odwagę to zmienić.
Większy Sanok stworzy lepsze warunki wszystkim swoim mieszkańcom – także dzięki urealnieniu wpływów podatkowych, przeznaczonych na zadania, które realizuje miasto, a z których chętnie korzystają mieszkańcy sąsiednich miejscowości i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ gmina nie wybuduje obiektu typu Centrum Rehabilitacji i Sportu ani nie utrzyma ośrodków, takich jak Sanocki Dom Kultury czy Galeria BWA. Z drugiej strony – w ościennych miejscowościach zostaną uwolnione tereny pod rozwój budownictwa, wzrośnie wartość działek i nieruchomości. Poszerzenie granic miasta ma naprawdę bardzo konkretne uzasadnienie.
Do Stary Sanoczanin – jestes b. praktyczny i rozsadny. Prosci ludzie, ktorzy za duzo nie widzieli, boja sie zmian. Nie wierza, ze jest cos lepszego.
Smutne, ale przwdziwe.
Gratulujemy wyrafinowania, doświadczenia życiowego, orientacji w realiach a nade wszystko takiej szczerej, nieskrepowanej gotowości do oceniania innych. Proszę pamiętać, że to tez dużo mówi o Pani. Pozdrowienia od prostych ludzi ze wsi.
Problem jest zlożony. To cos wiecej niż tabelki, wyliczenia kosztów. Wieś to styl zycia. Rolnik przewaznie posyla swoje dzieci do szkoly najbliższej, wiejskiej, nie bywa w BWA czy SDK czy na basenie. Częściej robia to osoby ktore sie na wsi wybudowały, nie gospodarzą, pracują w miescie, dlatego korzystaja w wolnym czasie z miejskich rozrywek i wożą tam dzieci do szkoły. To nie sa wszyscy mieszkańcy wsi, oni sa w mniejszosci. Czy przez to maja ucierpieć wszyscy na wsi? Zrozumcie prawdziwego rolnika. On chce aby wies pozostala wsią, chce prowadzić gospodarstwo, korzystac z dopłat, placic nizsze podatki, bo jego praca jest ciężka i nierentowna (przecież nasi rolnicy, tu, na podkarpaciu, sa zazwyczaj malorolni, kokosów nie mają). On sie godził na taki styl zycia, moze bardziej prymitywny, mniej wyrafinowany, ale chwała mu za to. On sie juz nie utrzyma jak mu podatki i opłaty za wode, smiecie, kanalizację podniesie miasto. Wyobraźcie sobie że Wam ktos mowi 'zadecydowalismy że musisz zmienic swoje zycie’ bo my tak chcemy. Krew sie burzy..
Jeśli nie dziś, to za kilka lat. Mam na myśli poszerzenie miasta. Nowe zawsze budzi niepokój. Na sanockim Przedmieściu do niedawna koło domów biegały kury, a to było już miasto. Na Posadzie krowę można było zobaczyć jeszcze w latach 90. Starzy rolnicy mają swoje przyzwyczajenia, ale ich dzieci uciekają do miast – dużych miast. Może trzeba im stworzyć warunki, żeby zostawały w Sanoku, przy rodzicach? Ja jestem za poszerzeniem granic. No, ale mieszkam od zawsze w Sanoku. Rolnicy się przekonają, że to nie takie straszne…
A co w przypadku ksiąg wieczystych?
Podstawa wsi to rolnictwo. Co oferuje miasto dla rolnikówz którzy sa na wsiach. Czy to w Sanoczku czy w Czertezu czy tez innych wsiach zabudowa tp tylko 10-15 % reszts to pola i lasy. Tam znaczna większość powierzchni to uzytki rolne, w ktore rolnicy inwestuja aby rozwijac produkcje roślinną i progrqmy rolne i srodowiskowe, to jest zarobek i miłość oraz szacunek do ziemi, której miqdto nie ma. Mają rolnicy wszystko sprzedać bo burmistrz tak mysli, ze wszyscy sa tylko na kase nastawieni?
Miasto ograniczy dopłaty i dochody rolników a podniesie podatki. Ludzie są przywiązani do ziemi i rolnej i terytorium swoich miejscowości ktore sami stworzyli. Wieś to nasze miejsce pracy, nie chcemy żyć w komercyjnym miescie!
Skończcie tą fałszywą propagandę i zróbcie referendum.
Matuszewski nie będzie decydował o naszych miejscowościach !
ŁAPY PRECZ OD WIOSEK
NIE CHCEMY MIEJSKIEGO SYFU!