Poseł Kasprzak o poszerzeniu granic Sanoka
Sanok znalazł się w centrum zainteresowania parlamentarzystów z różnych ugrupowań politycznych. Sporą część swojej konferencji prasowej, jaka odbyła się 23 lutego, poświęcił Sanokowi poseł PSL Mieczysław Kasprzak.
Nie ma granic, nie ma barier, więc – poszerzajmy!
Poseł na Sejm z ramienia PSL Mieczysław Kasprzak w podsumowaniu konferencji prasowej ws. poszerzenia granic nawiązuje do wspólnoty, jaką tworzą mieszkańcy sołectw sąsiadujących z Sanokiem i mieszkańcy miasta:
„Przecież mieszkańcy gminy i miasta stanowią jedną wspólnotę, bo pracują razem, spotykają się, te środowiska się zazębiają, tam nie ma sztucznych granic, tam nie ma barier.”
Zatem zgodnie art. 4. pkt 3 Ustawy o samorządzie gminnym, gdzie czytamy: „Ustalenie i zmiana granic gmin dokonywane są w sposób zapewniający gminie terytorium możliwie jednorodne ze względu na układ osadniczy i przestrzenny, uwzględniający więzi społeczne, gospodarcze i kulturowe oraz zapewniający zdolność wykonywania zadań publicznych.” sprawa przyłączenia sołectw do miasta okazuje się aż nazbyt oczywista. Brawo dla posła!
Jedność jest, ale ludzie się kłócą
Kontynuując swą wypowiedź w duchu jedności społeczności funkcjonujących w dwóch różnych organizmach samorządowych, poseł Kasprzak zmienia jednak ton wypowiedzi: „Teraz proszę sobie wyobrazić, jaka będzie złość i nienawiść między jednymi ludźmi a drugimi, oni przychodzą do jednych zakładów pracy, jeżdżą w jednych autobusach i chodzą do innych sklepów, i jak się skłóci ludzi? To jest kolejny przykład, do czego my w Polsce doprowadzamy, skłócenia i podzielenia ludzi, a to służy rozproszeniu i utracie autentyczności wspólnych działań prorozwojowych”.
Pytanie: kto skłóca?
Doskonale widać, kto skłóca ludzi. Kto podburza do protestów? Wysyła traktory, wiesza banery, plakaty, upowszechnia filmiki, których treść wielokrotnie mija się z prawdą, zwłaszcza gdy mowa o długu miasta? W Sanoku wszczęto procedury zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa i niestety wygląda na to, że strach obleciał głównie urzędników gminy wiejskiej, a tonący brzytwy się chwyta.
Poseł Kasprzak zbyt łatwo wchodzi w retorykę gminy wiejskiej i mówi: „Nie można dobrego dzielić i przyłączać do złego”.
Z drugiej strony, jak ma mówić poseł PSL, którego elektorat to przede wszystkim mieszkańcy wsi? Zaangażowanie posła Mieczysława Kasprzaka jest zrozumiałe, gdy uświadomimy sobie jego polityczny cel.
Przypomnijmy, że w pełni demokratycznym narzędziem wypowiedzenia się w kwestii poszerzenia granic są, zapisane w ustawie, konsultacje społeczne, podczas których mieszkańcy w spokojnej atmosferze mogą oddać swój głos, a niekoniecznie krzycząc przed kamerami, strasząc, wieszając banery na ogrodzeniach lub – co naprawdę godne potępienia – plakaty na miejskich drzewach.
Poseł walczy o pokój?
Mówi poseł Kasprzak, piętnując pomysł poszerzenia granic Sanoka:
„Ludzie po prostu zamykają się w sobie i są dla siebie wrogami nie tylko politycznymi, bo polityka swoje robi, ale tutaj takich naturalnych wrogów się tworzy, a wy jesteście przeciwko nam a my jesteśmy przeciwko wam i mamy wojnę totalną w środowisku wiejskim, w środowisku lokalnym, gdzie tego do tej pory również nie było”.
W potoku pięknych słów posła o obronie jedności lokalnej w istocie kryje się iście wojenne wyzwanie, wyartykułowane w zawołaniu:: „I walczcie, walczcie, walczcie!.”
Czy to potępienie dla skłócania środowiska, czy właśnie zachęta, by potęgować antagonizmy między mieszkańcami tworzącymi, jak wspomniał sam poseł, jedną wspólnotę?
Czasy „walki o pokój” niby się skończyły, ale, jak widać, bojownicy nadal są wśród nas…
Goście posła
Poseł zaprosił na konferencję sołtysów kilku miejscowości, o których mowa w uchwale Rady Miasta Sanoka o poszerzeniu granic. Sołtysowie Międzybrodzia i Sanoczka wypowiadają konkretne stanowisko, skonsultowane z mieszkańcami. Sołtys Stróżów mówi, również konkretnie, o pracy mieszkańców dla sołectwa i jej zadowalających efektach. Sołtyska Trepczy często szafuje słowem „boimy się” i chyba właśnie strach podpowiada jej, żeby nie przebierać w środkach i roztaczać wizje zamknięcia szkoły, w której przecież „mamy komputery”, mówić o „terytorialnej kradzieży” i deklarować, że „jesteśmy bardzo dobrze rozwinięci”. Sołtysi Międzybrodzia, Sanoczka, Stróżów wykładają swoje argumenty, podczas gdy sołtys Trepczy wyraża wyłącznie wolę walki.
Poseł pewnie nie wiedział…
Poseł pewnie nie wiedział, że w Zahutyniu 98 proc. głosujących wypowiedziało się przeciw przyłączeniu do Sanoka. A głosowało niecałe 50 proc. mieszkańców. Mówienie, że 98 proc. mieszkańców Zahutynia ma takie, a nie inne zdanie na temat poszerzenia granic, to trochę tak, jakby strzelić obok tarczy…
Z tym Zahutyniem to jak z naszym spoleczenstwem. PIS do władzy nie został wybrany przez większość narodu, tylko większość z tych którzy zechcieli głosować. Takie prawo demokracji, trzeba to zaakceptować. Gdyby mieszkańcy chcieli być przyłączeni do Sanoka, to by się pifatygowali do urny i tak by zagłosowali. Wynik jest taki jaki jest. Trzeba to przyjąć do wiadomości ze nie chca żadnych zmian.
Kto był w kościele w Zahytyniu, ten wie, na czym polegają konsultacje w tym sołectwie.