Przystanek Sanok na rowerowej wyprawie dookoła świata

Linda Reimersdahl i Ben van Baardwijk goście Tygodnika

 

Linda i Ben to para Holendrów z Maastricht, którzy są w trakcie zaplanowanej na 7 lat podróży, podczas której chcą przejechać ok. 100.000 km i odwiedzić wszystkie kontynenty. W czerwcu 2020 roku ruszyli z Maastricht by m.in. poprzez Niemcy, Chorwację, Albanię dotrzeć do Grecji gdzie mieli przerwę zimową. Stąd przez Bułgarię, Rumunię, Ukrainę dotarli do Polski i Sanoka. W chwili zamykania 16 numeru Tygodnika, podróznicy znajdują się w Wadowicach, następnie planują odwiedzić Puszczę Białowieską, a docelowo chcą dojechać w tym roku na Nordkapp. Nie jadą tylko dla przyjemności, mają bowiem misję wspierania na trasie ludzi w potrzebie i projektów na rzecz zachowania dziedzictwa naturalnego. Holendrów gościliśmy w redakcji Tygodnika i poprosiliśmy ich podzielenie się z czytelnikami opowieścią o tym, jak  narodziła się pasja i jak teraz wygląda ich życie na dwóch kółkach.

Marzenia stały się celem

Inicjatywa do przemierzenia świata na dwóch kółkach należała do Bena:
– Śledziłem światowych rowerzystów na Instagramie. Widząc ich szczęście i to, że mają możliwość podziwiania piękna świata pozazdrościłem im. Zapragnąłem sam podróżować . Ben, Lindę poznał w 2016 roku.  Pobrali się 24 czerwca w 2018,  a na prezent weselny zażyczyli sobie od gości rower. Ich codziennością stał się trening. Chodzili na siłownię kilka razy w tygodniu, jeździli na biwaki np. do mroźnej Laponii, czy np.  przez miesiąc przemierzali Irlandię.  

 – Gdy skończyłem 60 lat przeszedłem na wcześniejszą emeryturę i wówczas powiedziałem sobie, że czas zrobić jeszcze w swoim życiu coś wielkiego. I tak się wziął pomysł na rowerową wyprawę dookoła świata z przesłaniem – mówi Ben.

Linda przerwała studia i zrezygnowała z  pracy by móc mu towarzyszyć. Nie mamy zbyt wysokiego budżetu, ale wspaniałe jest to, że nie musimy pracować w drodze.  Uważamy, że budżet jaki  potrzebujemy to 6000 euro na osobę rocznie. Wcześniejsza emerytura to oczywiście niewiele, ale wynajmujemy mieszkanie w Maastricht i mamy oszczędności.

Całą podróż opłacają sobie z własnych środków, a fundacja która im patronuje, za każdy przejechany kilometr wpłaca 1 euro na cel charytatywny, który podróżnicy wskazują. Jaki to cel? W każdym kraju inny i jak najbardziej lokalny. Np. w Rumunii wsparli sterylizację 5 psów, w Macedonii pieniądze przeznaczyli na 25 stroi dla lokalnego, malutkiego clubu Judo, w Grecji wsparli projekt ochrony żółwi. Generalnie cele wiążą się z ekologią, zwierzętami lub pasją ludzi których spotykają na swojej drodze.

Podróżnicy mają zielone serca

– Oprócz miłości do siebie nawzajem, mamy ogromne serce dla ludzi i naszej planety. Nasze zielone serce odbija się w sposobie, w jaki odkrywamy świat: na rowerze bez wsiadania do samolotu. Dlatego przeprawy między kontynentami zaplanowaliśmy drogą morską. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby pod każdym względem być tak ekologicznym, jak to tylko możliwe. To spore wyzwanie – opowiada Linda.

Plastik

Podróżnicy unikają  plastiku jednorazowego użytku. Na zakupy chodzą z  własnymi torbami. Używają własnych  metalowych kubków do picia kawy w drodze. Zimą dodatkowym atutem, picia kawy ze swojego kubka  jest rozgrzanie dłoni. Wszystkie śmieci staramy się wrzucać do odpowiednich pojemników, by jak najwięcej trafiło do recyklingu.

Kupujemy świadomie

– Czy naprawdę tego potrzebujemy? – zawsze zadajemy sobie pytanie przed zakupem każdej rzeczy. Używamy rzeczy, które już posiadamy. Na przykład spód starego namiotu Bena służy jako prześcieradło, a mama Bena zrobiła z niego osłony przeciwdeszczowe do naszych skórzanych siodełek firmy Brooks. Używamy specjalnego systemu bezdętkowego, który  nie tylko do pompowania opon, ale także zastępuje gorącą  butelkę z wodą – opowiada Linda. – Kiedy czegoś potrzebujemy, traktujemy priorytetowo przedmioty, które są trwałe, nadają się do ponownego użytku lub nadają się do recyklingu.

Ciepły prysznic

– Po całym dniu jazdy na rowerze tęsknimy za ciepłym prysznicem. Jednak często nie ma prysznica. Linda bierze prysznic w ciągu 5 minut. Ja lubię cieszyć się tym trochę dłużej. Plastikowe pojemniki nie sprawdziły się  w naszych torbach. Często się otwierały i nasze rzeczy zamakały. Staramy się brać prysznic tam gdzie jest to możliwe.  Dlatego używamy tez nie płynnego mydła, a zwykłej kostki.

Jedzenie i napoje

– Staramy odżywiać się również świadomie i lżej dla naszej planety. Naszym celem jest jedzenie mięsa dwa razy w tygodniu i raz ryby. Pozostałe dni, to dni dań wegetariańskich. Jednak jeżeli nas ktoś zaprosi na posiłek, nie wybrzydzamy.  Jesteśmy bardzo zadowoleni i jemy to, co podano. – opisuje podróżne menu Ben – Wodę oczyszczamy specjalnym  filtrem. W ten sposób woda nadaje się do picia. Jeśli nie ma źródła wody, a woda z kranu jest chlorowana, kupujemy wodę w butelkach PET.

XPLORid to blog z naszymi historiami z podróży.

– Każdy dzień to nowa przygoda. Jedziemy około 60 km dziennie i nigdy nie wiemy, gdzie zatrzymamy się tego dnia na noc. Następnie szukamy odpowiedniego miejsca. Kościół, kaplica lub czasem cmentarz. Wewnątrz lub pod zadaszeniem. Albo pytamy miejscowych, czy możemy spać u nich w ich ogrodzie, garażu lub szopie. Korzystamy z naszego namiotu lub kładziemy się pod moskitierą na materacu. Dzięki takiemu sposobowi podróżowania spotykamy wiele osób. W ten sposób poznajemy kulturę, kraj i środowisko. Opowiadając o naszych przygodach na naszym blogu, staramy się zainspirować innych do podróżowania  blisko natury i kultury. Przedstawiamy ludzi, których spotykamy i opisujemy ich sytuację życiową. Zwracamy również uwagę na projekty przyrodnicze, które odwiedzamy.

Dotarliśmy do Sanoka

– Sanok poznaliśmy w Grecji! Naprawdę! W Delphi spotkaliśmy Sylwię Czajkowską, która pochodzi z Sanoka i nakreśliła nam sytuację powstających ścieżek rowerowych w okolicy. Przekazała kontakt do Grzegorza Wilusza i tak tu trafiliśmy. W dobie koronawirusa jesteśmy elastyczni, jeżeli chodzi o trasę, więc z przyjemnością tak manewrowaliśmy, by Sanok i Polska oczywiście stanęły na naszej trasie. Mieliśmy przyjemność spotkać burmistrza miasta Tomasza Matuszewskiego, którego entuzjazm nas miło zaskoczył. Naszej planecie potrzeba ludzi, którzy rozumieją, że przyszłość to miedzy innymi więcej rowerów w naszym życiu. Burmistrz jest sportowcem, a to wróży dobrze decyzjom związanym z ekologią w okolicy. Grzegorz, natomiast przedstawił nam projekt Velo San. Velo San to dobry kierunek, rozwój ścieżek rowerowych jest bardzo ważnym elementem, to przyszłość dla komunikacji. Jazda na rowerze ma bardzo wiele zalet, jest korzystna dla zdrowia. W Holandii, która jest chyba najbardziej prorowerowym krajem świata, centra miast są zamykane dla ruchu samochodowego, wszędzie chodzimy pieszo lub jeździmy rowerami. Im więcej ścieżek, tym lepiej. Cieszymy się, że wasza okolica pod tym względem się rozwija.

Miło nam było gościć podróżników w naszej redakcji. Życzymy im bezawaryjnej jazdy i obiecujemy, że zajrzymy za jakiś czas do naszych niecodziennych gości.

Edyta Wilk