Pośród Bojkowskich wsi – relacja z wycieczki PTTK

W ostatnią niedzielę w ramach cyklu „W niedzielę za miasto z PTTK” grupa turystów wybrała się na górskie przejście w paśmie Ostrego. Pośród nieistniejących już wsi Bojkowskich wędrowcy podziwiali magiczne krajobrazy.

To już przedostatnia wycieczka w ramach cieszącego się sporym zainteresowaniem cyklu „W niedzielę za miasto z przewodnikiem PTTK”. W ostatnią niedzielę sierpnia zakończą się cotygodniowe niedzielne wyprawy. PTTK organizuje inne, równie ciekawe wycieczki w różne części Polski z których warto skorzystać, a przede wszystkim poznać ciekawe zakątki naszego kraju. Niedzielną wycieczkę poprowadził przewodnik Mirosław Sworst. Przejście górskie w paśmie Ostrego było dla niektórych sporym wyzwaniem, jednak magiczne krajobrazy wynagrodziły wszystkim trudy wspinaczki.

– Dla większości turystów Bieszczady to miejsca znane i bliskie, a liczne doliny opowiadają o przeszłości dawnych jej mieszkańców – Bojkach. Ci, którzy wybrali się na ostatnią niedzielną wycieczkę za miasto, mogli poznać zupełnie inne oblicze Bieszczadów, gdzie liczne doliny górskich potoków wiją się wśród gór, a ruch turystyczny w zasadzie tam nie istnieje – mówi Mirosław Sworst, przewodnik.

Grupa wędrówkę rozpoczęła w Polanie, kierując się nad potok Czarny, gdzie ukazała się wszystkim bajkowa grota inaczej nazywana Jaskinią Jahybta. Grota w Rosolinie to bardzo urokliwe miejsce. Prowadzi do niego oznaczona kolorem zielonym ścieżka historyczno-przyrodnicza. Jednak, aby ją zobaczyć musimy zejść do niej po stromym zboczu. Sama grota nie jest zbyt głęboka, ale ogromne wrażenie robi skała, którą wyżłobiła woda. Ciekawostką jest, że jaskinia pojawiła się w trzecim sezonie popularnego i kręconego w naszych stronach serialu Wataha.

– Pamiątką istnienia wsi Rosolin jest cerkiew przeniesiona do Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Następnie udaliśmy się na Moklik (675 m n.p.m.) skąd rozpościera się urocza panorama Bieszczadów z Otrytem, Smerekiem, Hnatowym Berdem na czele. A w dole? Kolejna nieistniejąca, a kiedyś tętniąca życiem, Bojkowska wieś – Paniszczów. Przestała istnieć, jak i Rosolin w 1951 r. kiedy to mieszkańców wysiedlono na Ukrainę a Polsce przekazano teren w ramach regulacji granic. Były w niej 153 domy, które zamieszkiwało około 1150 mieszkańców, cerkiew podobna do tej w Bystrem, a którą rozebrano na budulec w 1978 r. Paniszczówka płynie dziką, wąską doliną, która momentami przyjmuje postać wąskiego jaru o stromych zboczach. Zobaczyliśmy w niej liczne sady jakie pozostały do dziś oraz stanowiska smotrawy okazałej czy rudbekii – relacjonuje przewodnik.

Wspólne ognisko i pieczenie kiełbasek na wzgórzu było chwilą odpoczynku przed wędrówką bieszczadzkimi dolinami dla liczącej aż 50 uczestników grupy szczęśliwych wędrowców.