Czy lekarz, który zostawia swoich pacjentów bez opieki ma sumienie?

Niemożność rejestracji do lekarza, brak stałych recept na leki dla pacjentów, personel medyczny rozkłada ręce, a lekarzy brak. Taką rzeczywistość zastali pacjenci sanockich przychodni w nowym roku, a przynajmniej taka informacja krążyła w mediach. Jak było w rzeczywistości?

Jak poinformował nas sekretarz Bogdan Struś: „Dyrektor przychodni rejonowych przy ulicach: Jana Pawła II, Sobieskiego i Błonie, w związku z kończącymi się umowami ogłosił konkurs na kontrakty. Lekarze postanowili zaprotestować, albowiem zaproponowana kwota wynagrodzenia była zdaniem lekarzy za niska”.

By zrozumieć głębiej istotę sprawy, zwróciliśmy się z zapytaniem bezpośrednio do dyrektora Podstawowej Opieki Zdrowotnej Aleksandra Korobczenki.

Paraliż przychodni to fakt medialny

Nie jest prawdą, że przychodnie pozostały bez opieki lekarzy. To znaczy owszem, lekarze, którzy nie podpisali kontraktów, rzeczywiście się w niej nie pojawili, ale dyrektor POZ wraz ze swoimi stażystami i lekarzami chętnymi do pomocy zakasali rękawy, by zadbać o zarejestrowanych pacjentów, dzięki czemu ciągłość świadczeń została zachowana. W przychodni przy ul. Jana Pawła II pracują lekarze na umowy o pracę, więc tam również opieka była zapewniona. “Lekarz, który pozostawia swoich pacjentów bez opieki powinien mocno zastanowić się nad swoim sumieniem…” – komentuje dyrektor.

Zbuntowani lekarze

Do tej pory stawki kapitacyjne na kontrakcie wynosiły 53%. W rozpisanym konkursie zaproponowano lekarzom 51%, czyli zaledwie 2% mniej niż w latach ubiegłych, co dla grupy lekarzy było nie do przyjęcia. Konkurs rozpisywano aż pięciokrotnie, a chętnych do złożenia kandydatury wciąż nie było. Zarobki lekarzy zależą od ilości zapisanych pacjentów (nie w danym dniu, tylko ogólnie na liście). Proponowane niższe o 2% wynagrodzenie uzasadnione jest faktem, iż w chwili obecnej pacjentów w przychodniach jest mniej, a składa się na to wiele czynników. Dużo ludzi wyjechało, w ostatnich latach odnotowano również więcej zgonów. Do tego dochodzi Polski Ład, a co za tym idzie nowe ceny, koszty mediów, a gdzie wynagrodzenie dla pielęgniarek i personelu? Proponowane stawki dla lekarzy (na poziomie 51%) wynoszą od 15 300 do 28 700 zł. Z kolei kwoty, które chcieli utrzymać (na poziomie 53%) wynosiły od 15 900 do 29 915 zł. Decyzja o zmniejszeniu stawki nie podlegała dyskusji. Na tej nadwyżce ucierpieliby najbardziej pacjenci, a na to dyrektor POZ nie mógł pozwolić.

Interwencja w Urzędzie

W związku z zaistniałą sytuacją do sporu włączył się Urząd Miasta. Podczas dwudniowych negocjacji lekarze przystali na proponowaną im nową stawkę, negocjując dłuższy, bo aż 30 dniowy pełnopłatny urlop. Dyrektor Aleksander Korobczenko zapewnił lekarzy, że jest w stanie na ich miejsce zatrudnić kogoś innego, chociaż powszechnie mówi się, że tych brakuje. Lekarze mieli prawo nie podpisywać kontraktów i w ciągu, mniej więcej, trzech tygodni sytuacja byłaby stabilna, jednak byłaby to swoista strata dla osób, które nie podpisałyby kontraktu. A jak mówi stare dobre przysłowie: „Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”.

esw