Robert Onacko – wywiad z artystą

 

Robsoloty – pierwsza wystawa Roberta Onacko

 

W Galerii o smaku kawy możemy podziwiać obrazy i instalacje Roberta Robsona Onacko, Jest to jego pierwsza indywidualna wystawa artysty. Robson od 2003 r. mieszka w Zagórzu gdzie oddaje się pracy twórczej malując obrazy i rzeźbiąc. W swoich pracach inspiruje się twórczością Zdzisława Beksińskiego. Razem z żoną „Lulu” prowadzi W Zagórzu pracownię Luidu na ul Klasztornej. Z zamiłowania muzyk i dobry duch Uniwersytetu Ludowego w Woli Sękowej. Korzystając z okazji zaprosiliśmy artystę do redakcji.

Tworzysz od lat, dlaczego dopiero teraz indywidualna wystawa?

Wystawa to zbiór obrazów i instalacji zbieranych od dziesięciu lat. Dopiero Małgosia Orłowska tak jakby przymusiła mnie do tego by pozbierać prace i nadać im odpowiedni temat i ułożyć je w przestrzeni galerii. Dostałem przysłowiowego kopa.

Nie da się ukryć, że w twoich pracach widać motywy Zdzisława Beksińskiego. Dlaczego akurat jego twórczość cię urzekła.

Tego nie da się określić, wypowiedzieć. To na co reagujemy jest bardzo indywidualne. Niektórzy mówią, że naśladuję mistrza. Uważam, że ja po prostu lubię jego twórczość i tkwi mi ona w podświadomości. Niemniej nie jestem nim i moje prace są po prostu moje. Tak jak korytka, fragmenty drewna – to jest mój zamysł na konkretne obrazy czy formy.

Wystawa nawiązuje do wojny, w związku z tym co się dzieje u naszych sąsiadów?

Nie do końca. Uwielbiam oglądać filmy i większość z tych prac, instalacji ma związek z konkretnym filmem. Wojna jako taka mnie przeraża.  W moich pracach można wypatrzyć elementy takich filmów jak: „Dywizjon 303”, „Lista Schindlera”, „Powstanie warszawskie”, „Katyń”, Szara strefa”. Podam tu przykład instalacji „Katyń”. Są tam umieszczone guziki z orzełkiem z koroną. To właśnie jest nawiązanie do sceny filmu w której było mowa o tym, ze zostaną po nas tylko guziki z munduru. Miesiące zeszło mi znalezienie właśnie takich guzików z orzełkiem w koronie. W instalacji jest tez fragment flagi, biała część którą rosyjski żołnierz czyścił sobie buty. W innej pracy widać płaszczyk – nawiązanie do słynnej sceny z „Listy Schindlera”. I tak dalej. Teraz mam pomysł na instalację związana z filmem „Pianista”.

Instalacje, elementy prac są drewniane, nie rozpadają się pod wpływem czasu?

O to jest właśnie problem. A właściwie był. Jak szykowałem prace do obecnej wystawy okazało się, ze niektóre z instalacji trzeba zakonserwować. Problemem są korniki. Na szczęście jest wiele sposobów by się nich pozbyć. Niestety jestem w gorącej wodzie kąpany i czasem widząc element drewna już mam na niego pomysł. Już bym malował. Na szczęście stopuje się  i teraz dokładnie konserwuje drewno by przetrwało jak najdłużej. Farby akrylowe są moim wielkim odkryciem i ulubionym medium. Lubię to, że dość szybko schną i efekt końcowy, taki jak chcę osiągnąć widzę od razu.

Współpracowałeś miedzy innymi z Angela Gaber i Topinamburem, a teraz muzycznie działasz?

Oczywiście. Tak jak niektórzy chodzę na basen czy siłownię to ja gram. Biorę obecnie udział w projekcie GOA z Kubą Kowalewiczem i Ernestem Drelichem i cieszy mnie to, że poszliśmy w stronę mocniejszego brzmienia. Muzykę można określić jako etno-rock.  Z Angelą czy Topinamburem współpraca była świetna, ale był jeden mankament. Artyści rozwinęli swoje kariery i zaczęli jeździć po całej Polsce i nie tylko, a ja to najchętniej poza Podkarpacie bym się nie ruszał. Mam też dużo pracy na Uniwersytecie Ludowym i prawdę mówiąc wolę działać bardziej lokalnie. Na szczęście koledzy też muzykują dla pasji, więc nie mamy ciśnień na karierę. Muzyka sama w sobie jest dla nas spełnieniem. Mamy nadzieję na koncerty, ale tu bardziej lokalnie. Mam małe marzenia i czuje się szczęśliwy tu i teraz.

Rozmawiała Edyta Wilk

W Galerii o smaku kawy trwa wystawa „Robsoloty” Roberta Onacko.

Wystawę oglądać można do 23 września w galerii przy ulicy 3 maja 15.

Fot. Jacek Lipiński

Robsoloty, foto Edyta Wilk: