Sezon zasadniczy oceniam na plus – mówi MARCIN ĆWIKŁA, drugi trener drużyny Marmy Ciarko STS Sanok

Jak ocenia Pan ostatni  sezon? Czy był lepszy  od dwóch poprzednich?  Za każdym razem odpadamy w I rundzie play-off. Przed rokiem udało się wygrać przynajmniej jeden mecz, teraz już żadnego…

Z perspektywy sportowej, kiedy przygotowujemy się do sezonu, to wiadomo, że chcemy wygrywać. Zwłaszcza  w play-offach, które są najważniejsze. Patrząc na to okiem sportowca, który kiedyś stanowił element drużyny, to jasne, że chcielibyśmy wygrywać, ale musimy też patrzeć na to realnie. Ten sezon zasadniczy był teoretycznie lepszy od poprzedniego, jednak faza play-off już gorsza, bo nie wygraliśmy żadnego meczu. W tym sezonie, jak  i jeszcze przed jego rozpoczęciem, zmagaliśmy się z wieloma problemami. Jak wszyscy wiedzą do ostatniej chwili nie było pewne, czy wystartujemy. W związku z tym zmontowanie drużyny wymagało dużo pracy, co było między innymi zasługą trenera Miiki Elomo, który przekonywał zawodników, żeby jeszcze chwilę poczekali z decyzją. Zależało nam na tym, by kręgosłup zespołu, który zbudowaliśmy w poprzednim sezonie, utrzymał się. To się udało, może nie do końca tak, jak mieliśmy to ułożone w głowach, ale większość zawodników zdecydowało się zostać w Sanoku. Istotną stratą, czego nie ukrywam, było dla nas odejście Radka Sawickiego i Kuby Bukowskiego, którzy sezon wcześniej strzelili ponad  50 goli. Wiemy jednak, że klub nie jest w stanie zatrzymać na siłę zawodnika. Hokeiści, którzy podchodzą pod reprezentację, prezentując pewien poziom, są łakomym kąskiem dla bogatszych klubów. My mieliśmy określony budżet i zwyczajnie nie byliśmy w stanie przebić złożonych ofert. Trudno dziwić się chłopakom, że wybrali tak, a nie inaczej. Wracając jeszcze do podsumowania mijającego sezonu, warto wspomnieć, że nie posiadamy dużego zaplecza rezerwowych, a niestety zawodnicy są tylko albo aż ludźmi, więc zdarzają się kontuzje, choroby, prywatne problemy i chociaż staramy się reagować, to nie zawsze wychodzi tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Sport, jaka by to nie była dyscyplina, to praca na żywym organizmie i powinniśmy o tym pamiętać.

Chodzą słuchy, że naszych wychowanków, grających  w pierwszej drużynie, chcą wykupić inne kluby

Dziesięć goli w "Arenie", porażka z GKS-em TychyJeśli mam być szczery, to nie posiadam takich informacji. O takim stanie dowiadujemy się w momencie, kiedy  zawodnik podpisał kontrakt  z innym klubem. Mam przypuszczenia, że na kilku naszych chłopaków inni mogą sobie ostrzyć pazury, jednak wierzę, że uda się ich zatrzymać w Sanoku, ale jak to się skończy, to ciężko powiedzieć. Tak samo chcielibyśmy powrotu Radka czy Kuby,  ale nie możemy ich do tego zmusić.

Co dalej z obcokrajowcami, którzy w ostatnim sezonie grali w STS-ie?

Zwycięstwo STS-u na lodowisku w Tychach!Bardzo byśmy chcieli z trenerem Elomo, żeby większość tych zawodników została  z nami. W najbliższym czasie klub na pewno będzie prowadzić rozmowy i intensywnie myśleć nad tym, kogo widzimy w składzie. Wiadomo,  że można wprowadzić kosmetyczne zmiany przed sezonem, bo nie są to duże koszty. Natomiast już wiemy, że wszystkich na pewno nie zobaczymy. Kalle Valtola podpisał kontrakt w Oświęcimiu. W obecnej chwili jest jeszcze jeden drobny kłopot, że nie wiemy jakim budżetem będziemy dysponować.

Czy Marma nadal będzie głównym sponsorem?  A może stery ponownie przejmie firma Ciarko?

Nie wiem nic na ten moment. To pytanie do prezesa klubu. Moją rolą nie są rozmowy ze sponsorami, a przygotowanie drużyny. Więc oczywiście  jesteśmy informowani, jakim budżetem dysponujemy, ale dopiero wtedy, gdy zostaje on ustalony przez zarząd klubu.

 

Kiedy ruszą przygotowania do następnego sezonu?

Chcielibyśmy rozpocząć treningi na sucho w maju, ale jak to się potoczy, dowiemy się  w najbliższym czasie. Co prawda nie zostało za wiele czasu, ale ciężko jeszcze o tym mówić. Każdemu się wydaje, że przyjedzie trzynastu zawodników z Finlandii czy Szwecji, a my ich poskładamy i będziemy wygrywać. To tak nie działa. Kilku chłopaków przyszło tu za trenerem Elomo, ale nie wszystkich znaliśmy i nie wszystkich znamy, bo zwyczajnie nie ma możliwości, by znać hokeistów  z całego świata. Nie zawsze zawodnicy się sprawdzą, nie zawsze się zgrają, dlatego tak ważny jest czas na to, by przygotować graczy jak najlepiej. Miejmy nadzieję, że tym razem będziemy mieli go więcej niż w zeszłym sezonie. Ważne jest, by zatrzymać jak najwięcej zawodników, z którymi już pracowaliśmy. Jeśli odejdzie dwóch, to nic się nie dzieje, ale gdyby odeszło na przykład dziesięciu, to będziemy mieć problem.

Kiedy jest taki najlepszy czas na budowanie drużyny? Zanim zawodnicy otrzymają oferty z innych klubów?

To już powinno być dawno zrobione. Tak naprawdę rozmowy powinny trwać jeszcze w trakcie sezonu. Czasami jest tak, że zawodnicy zostają, bo lubią miasto, trenerów,  kibiców czy obiekt, to znaczy są emocjonalnie związani  i nawet wyższa oferta nie jest w stanie ich przekonać, a czasami nawet przebicie oferty nie pomoże, bo zawodnik chce iść dalej. Jakiś czas temu w Przeglądzie Sportowym napisano, że Sanok był zadziorną drużyną i inne kluby miały problem, zwłaszcza z grą  w Sanoku. Jest to dla nas budujące, że ten zespół w pełnym składzie potrafił utrzeć nosa rywalom. To cieszy  i mamy nadzieję, że uda nam się to jeszcze nie raz w nadchodzącym sezonie.

Rozmawiała Emilia Wituszyńska