Historia jednej wyszywanki
Genezy i przebiegu akcji Wisła tłumaczyć chyba nikomu nie trzeba. Łemków wtedy przesiedlano na zachód Polski. Nie wszystkich. Część wywożono na wschód. Łemkowie mieszkali również w Odrzechowej. Zostali przesiedleni między innymi do ukraińskiego Buczacza (niedaleko Tarnopola). Wśród nich znalazła się rodzina Pontusów.
Aleksandra Pontus, jedna z przesiedlonych (widoczna na zdjęciu) w 1946 roku, jako młoda dziewczynka musiała wraz z rodziną w ciągu dwóch godzin wyjść z domu, spakowana i gotowa do drogi.
– Babcia (Aleksandra) opowiadała jakie to były straszne chwile. Przyszli mundurowi i nie było zmiłuj! Ciocia kilka dni wcześniej wróciła z Niemiec, z robót, gdzie była siłą zabrana. Niestety, podupadła na zdrowiu i mocno chorowała. Chwilę wcześniej przed wywózką umarła. Rodzina prosiła by móc ja pochować na cmentarzu. Dali tylko dwie godziny na zorganizowanie pogrzebu. To było okropne przeżycie dla wszystkich. Jedni się pakowali, drudzy biegli do świątyni zorganizować pochówek. Ciocie pochowano tu, w Odrzechowej. Babcia opowiadała jak szybko musieli zebrać dobytek. Wśród zabranych rzeczy były miedzy innymi domowe ikony i odświętne ubrania – opowiada Orysia, babcia Kseni.
Przesiedlenia z Odrzechowej zaczęły się 21 marca.
– Wywozili nas praktycznie w pola. Mama opowiadała, że pociąg się zatrzymywał i kazali wychodzić. Nikt nie wiedział, gdzie się znajduje. Zimno było. Kto miał dokumenty, że posiadał w Polsce chatę, ten otrzymywał dom. Kto nie miał dokumentów, nie zdążył zabrać, lub jego chata została zniszczona w czasie wojny, bądź zgubił, dostawał kwaterę do wynajęcia.
Adaptacja na nowym terenie była bardzo trudna. Wywiezieni nie przyznawali się do tego, ze są Łemkami długie lata. Tubylcza ludność nie była przychylnie nastawiona do przyjezdnych. Łemków z Odrzechowej przesiedlano w okolice Sambora i Tarnopola.
Prawnuczka Aleksandry – Ksenia, mówi, że dopiero od kilkunastu lat Łemkowie się ujawniają.
– Podczas okresu przedświątecznego na lekcji muzyki zaczęłam uczyć kalendy łemkowskiej. Po lekcji podeszło kilkoro dzieci, mówiąc, że znają tą pieśń, że babcie śpiewały. Dopiero wtedy i dzieci, i ich mamy, zaczęły przyznawać, że są pochodzenia łemkowskiego. Łemkowie byli zawsze mocno rozśpiewanym narodem. To śpiew nas znów połączył. Teraz nie ma podziałów. Nikt się nie wstydzi pochodzenia łemkowskiego i wracamy do swoich zwyczajów i tradycji. Mnóstwo Łemków ma słuch i talent muzyczny. Większość śpiewa, organizuje się w grupy spotykające się i uczące dawnych pieśni i melodii.
Ksenia ze babcią Orysią przyjechały do Odrzechowej zwiedzić rodzinne strony przodków.
– Moja prababcia jest na tym zdjęciu. W wyszywanej koszuli. Ta koszula przetrwała praktycznie sto lat! Mamy ją w domu i szanujemy jako najcenniejszy spadek po przodkach – mówi Ksenia.
Podczas odwiedzin kobiet z Ukrainy zjawiła się również pracownica Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku by „wczytać” się we wzór, zrobić zdjęcia i dokumentacje temu niecodziennemu elementowi garderoby.
– Wyszywanka robiona jest najprawdopodobniej na jedwabiu. To niezwykle delikatny materiał. Chciałam już nie raz zrobić rekonstrukcje elementów ubioru do muzeum, ale takiej tkaniny nigdzie już nie mogę dostać. To unikat, posiadający również piękną historię i niosący wartość emocjonalną. Datowałabym go na okres międzywojenny. To wspaniale, ze zachowało się zdjęcie. Zdjęcie to zawsze najlepszy dowód – skomentowała przywieziona koszulę Anna Pasternak.
Aleksandra Pontus miała siostrę, która uniknęła wywózki. Znalazła się w Łodzi i tam wyszła za mąż. Niestety, kontakt się urwał. Nazywała się Antonina Pontus po mężu Percht.
Okres konfliktu na Ukrainie spowodował, ze wiele potomków przesiedleńców przyjeżdża do Odrzechowej i okolic by odwiedzić ziemie na których mieszkali przodkowie.
I tak to po około stu latach wyszywanka, która najprawdopodobniej powstała w Odrzechowej, ponownie do niej została przywieziona. Nadszarpnięta przez upływający czas, ale nadal piękna i urocza. Jest teraz wzorem do nowopowstających, nowo wyszywanych i świadectwem wciąż żywej pamięci o historii tych ziem.
Dlaczego w Polsce tak bardzo ciężko powiedzieć że w akcji Wisła przesiedlono Ukraińców (Łemków, Bojków i przedstawicieli innych grup etnicznych narodu ukraińskiego )z ich rodzinnych domów w których mieszkali od wieków ? Może ktoś potrafi mi to wytłumaczyć ? Pozdrawiam.