Kilimandżaro zdobyte przez „marzycieli”

Film dokumentalny w reżyserii Rafała Gużkowskiego pt. „Przepraszam za marzenia” skupia się na historii pierwszego podkarpackiego zdobywcy Korony Ziemi Łukasza Łagożnego. Producentem obrazu jest Stowarzyszenie Łączy nas Sanok, a prace nad produkcją trwają od początku 2023r. Jego głównym celem jest przedstawienie drogi do spełnienia marzeń na przykładzie himalaisty, ultramaratończyka i w tym wszystkim sanoczanina. Jednym z punktów filmu było zdobycie Kilimandżaro, najwyższego szczytu Afryki o wysokości 5895 m n.p.m. Dziś już wiemy, że ekipie pod przewodnictwem Łukasza Łagożnego udało się go zdobyć i z tej okazji zaprosiliśmy na rozmowę reżysera filmu Rafała Gużkowskiego.

Główną ideą jest nakręcenie filmu o Łukaszu Łagożnym, ciekawi mnie jednak skąd pomysł na zdobycie Kilimandżaro? Jaki był zamysł całego projektu?
Zamysł całego projektu to w dalszym ciągu film. Kilimandżaro jest wyprawą, którą kierował Łukasz, ale chcąc pokazywać zdjęcia z Kilimandżaro chcemy retrospektywnie wracać do jego sukcesów, czyli zdobycia Korony Ziemi, wykorzystując archiwalne zdjęcia oraz do jego przygotowań, zarówno w tamtym czasie, kiedy zdobywał szczyty po raz pierwszy i do obecnych. Film opowie o jego treningach, zawodach w których brał udział i tego jak odnajduje się w domu po powrocie z wyprawy. Te zdjęcia są w trakcie realizacji, część już wykonaliśmy, a reszta jeszcze przed nami, chcemy jeszcze m.in. wykorzystać tereny Beskidu Niskiego i Bieszczadów, a także Miasta Sanoka. Film pt. „Przepraszam za marzenia” jest przede wszystkim o Łukaszu, ale nie tylko. Chciałbym w nim pokazać, że każdy może jak nie stricte marzenia, to plany, bądź pasje spełniać mimo różnych przeciwności losu. Pomysł na film był mój, początkowo w projekcie zawarłem szczyt w Andach Aconcagua i taki projekt złożyliśmy do Podkarpackiej Komisji Filmowej, otrzymaliśmy na to dofinansowanie.

Rafał Gużkowski

Z informacji, jakie posiadam, wiem też, że w międzyczasie poważnie zachorowałeś, stąd zmiana na Kilimandżaro?
Tak, na dobrą sprawę w ogóle nie powinienem być w górach, ale uparłem się i nawiązując do tytułu filmu to sam wpisuję się w niego. Nie minęło pół roku, a ja wyszedłem w góry i to tak wysoko, ze sprzętem, a żaden ze mnie górołaz (śmiech). Cieszę się, że po negocjacjach z Podkarpacką Komisją Filmową udało się zmienić scenariusz, który był elementem wniosku. Jeżeli chodzi o Kilimandżaro, miało być łatwiej, ale finalnie okazało się, że jednak nie! Przez sześć dni trekkingu szliśmy w deszczu, co znacznie ograniczało możliwości filmowania. Jednak, mam nadzieję, że efekt końcowy, te zdjęcia w deszczu i mgle podbiją nasz film i dodatkowo pokażą trud, jakiego podjęli się uczestnicy w zdobyciu tej góry.

W ile osób zdobywaliście szczyt? Wszystkim się udało? Kilimandżaro jest dla każdego?
Było nas dziewięć osób i tak wszystkie zdobyły dach Afryki. Z samego Sanoka cztery osoby. Ja, Łukasz, Bartosz i Wiola (przedstawiciele stowarzyszenia ŁNS). Pewnie powinienem powiedzieć, że dla każdego. Nam się udało, chociaż każdy z nas na pewnych etapach miał swoje kryzysy. To zupełnie normalne przy takim wysiłku i wysokości. Ja na przykład wchodziłem bez problemu, ale już na zejściu czułem jak mnie odcina. Góra jest dla każdego, ale do niej, jak i do każdej innej należy podejść z respektem i przygotowaniem zarówno mentalnym, jak i fizycznym, a przede wszystkim bez samozaparcia, szczególnie w tak trudnych warunkach, w jakich myśmy wchodzili zwyczajnie ponieślibyśmy klęskę. Nie ukrywam, że chyba każdemu przychodzi kilka razy taka myśl „wystarczy, to tyle, mogę wrócić”. Szli z nami miejscowi przewodnicy, którzy w takiej sytuacji mają obowiązek sprowadzić uczestnika do bazy niżej, jednak nikt z nas tego nie skorzystał. Nie mniej podjęcie tej decyzji zbyt późno może skutkować dramatycznymi sytuacjami. Ogólnie, z różnych statystyk wynika, że nie wszyscy wchodzą. Szacuje się, że około 30% procent ludzi nie wchodzi. Osobiście wydaje mi się, że jest to trochę zawyżone i jednak osób nie wchodzących jest mniej. Zresztą byliśmy przy obelisku na przełęczy Stella Point, gdzie znajduje się tabliczka Alesandra Doby, który opłynął kajakiem Morze Bałtyckie i Bajkał, a poległ właśnie na Kilimandżaro. Zdobył szczyt, ale nie wrócił. Kilimandżaro jest najwyższa, wolnostojącą górą na świecie. Cieszę się, że mimo tego deszczu, przemokniętych namiotów, wilgotnych śpiworów i odzieży grupa była zmotywowana i wspierali się nawzajem. I być może każdy miał trochę inny cel tego wejścia. Ja się śmiałem, że jestem w pracy i nie mogę zrezygnować. Wiadomo, że im wyżej tym mniej tlenu, organizm się szybciej przemęcza, ale nikt nie zrezygnował, chociaż mogli.

Kiedy możemy spodziewać się efektu końcowego?
Liczymy na to, że kiedy w sierpniu będzie w Sanoku organizowany Podkarpacki Szlak Filmowy, co nie jest tajemnicą to do tego czasu uda nam się dopiąć wszystko na ostatni guzik i nie jest wykluczone, że to byłby idealny moment, by premierę filmu o sanoczaninie i zrealizowanego przez sanoczan zaprezentować publiczności.

Rozmawiała Emilia Wituszyńska