Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Sanoku

1 marca obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Z tej okazji, w naszym mieście odbyły się uroczystości, w których mieszkańcy, pomimo kilkunastostopniowego mrozu, licznie wzięli udział.

O 17:30 w kościele farnym pw. Przemienienia Pańskiego, odbył się koncert zespołu „Soul”, a następnie została odprawiona msza w intencji Żołnierzy Niezłomnych. Po Eucharystii wszyscy udali się na Rynek, gdzie pod tablicą upamiętniającą żołnierzy antykomunistycznego podziemia niepodległościowego, odbyła się dalsza część uroczystości. Tam zostały złożone kwiaty, a głos zabrał burmistrz miasta Sanoka, Tadeusz Pióro. Poniżej jego przemówienie.

Contra spes spero!

Wbrew nadziei mam nadzieję! Mówi łacińska sentencja. Albo jak pisze Maria Konopnicka: „Wierzę wbrew nadziei!”. To słowa, które mogliby powiedzieć żołnierze polskiego powojennego podziemia antykomunistycznego. Świat już podzielił Europę. Świat nie chciał wojny. Świat zapłacił za pokój ofiarą narodów wschodnioeuropejskich, złożoną Stalinowi by zabezpieczyć sobie pokój. Wiemy dziś, że ofiara ta nie wystarczyła dyktatorowi, który marzył o podbiciu wszystkich krajów, nazywając to płomieniem rewolucji i równością społeczną. Społeczność krajów „poświęconych dla sprawy” nie dopuszczała do siebie myśli, że wyzwolenie z nazistowskiego koszmaru zapełni chory, zbrodniczy system komunistyczny. Nawet narody, które już w latach 1939-40 podbite zostały przez sowietów, łudziły się, że ostatecznie z Zachodu nadejdzie wyzwolenie. Nie zdawały sobie sprawy, że gra o powojenną przyszłość ludzkości odbyła się jeszcze przed jej zakończeniem, a rozdającym karty był Stalin.

Po pokonaniu Niemiec dawne mocarstwa: Wielka Brytania i Francja były już praktycznie bankrutami. Stany Zjednoczone interesowało zakończenie jeszcze działań wojennych na Pacyfiku. O wolność Polaków i innych narodów tej części Europy nikt nie miał już ochoty walczyć. Część społeczeństwa pogodziła się z tym, część miała nadzieję, że to tylko przejściowa sytuacja i da się ją przeczekać. Byli jednak też tacy, którzy nie ulegli, którzy nie stracili ducha. Nawet wbrew wszystkim postanowili bronić Ojczyny z bronią w ręku, jak by mówiąc owo starożytne: „Contra spes spero!” Wbrew wszystkiemu, wbrew beznadziejności sytuacji, wbrew wrogom a nawet sojusznikom – wierzę!

Ta wiara w Polskę, w niepodległość, w sprawiedliwość, w zwycięstwo kosztowała ich bardzo wiele: życie, zdrowie, szczęście, młodość, marzenia, przyszłość. Cierpienie, a nawet utratę rodziny i bliskich. Świadomi ryzyka nie cofnęli się, nie złamali. Wierzyli wbrew wszystkiemu, walczyli przeciw wszystkim!

Ponad pół wieku czekali na pamięć, wdzięczność, wolną Polskę, spoczywając w zapomnieniu, bez mogiły, krzyża, a nawet bez imienia. Stali się wyrzutem sumienia społeczeństwa, które zdawało się zapomnieć o ich poświęceniu, o ich heroizmie, a nawet
o nich – jako ludziach. Dzisiaj spłacamy im nasz dług, spełniamy nasz moralny obowiązek tym, którzy wierzyli, jak to pisze Maria Konopnicka:

Przeciw nadziei i przeciw pewności
Wystygłych duchów i śmierci wróżbitów
Wierzę w wskrzeszenie popiołów i kości,
W jutrznię błękitów…
I w gwiazdę ludów wierzę wśród zawiei,
Przeciw nadziei!