O śmieciach w najpiękniejszej spacerowej okolicy
(i nie tylko tam)

To oczywiście wołanie na puszczy, sobie a muzom. Jeżeli urodziliśmy się brudasami i flejtuchami i nie chcemy tego zmienić, to nie zmieni się śmietnik wokół nas, bo, trzeba to sobie szczerze powiedzieć: śmieci z drzewa ani z chmury nie lecą. I proszę się nie silić na komentarze, że nie ma śmietników, że winne są urzędy etc. Poniżej tekst o tych, którzy muszą posprzątać to, co flejtuchy i brudasy wyrzucają, kiedy nikt ich nie widzi. Byle dalej od siebie.

Cerkiewką w Międzybrodziu chętnie się chwalimy, jest na pocztówkach, kusi turystów. A jak wyglądają jej okolice po zimie? Jakie „skarby” tam można znaleźć? Opowiedział mi trochę o tym dyrektor MBL-u Jerzy Ginalski, który nie mógł na dzikie śmietniska patrzeć, więc zarządził porządki i udokumentował fotograficznie wszystko, co podczas sprzątania zobaczył.

Ja natomiast zrobiłam zdjęcie pewnemu srebrnemu peugeotowi, który dziś (poniedziałek) rano na Robotniczej podjechał pod niezamykany osiedlowy śmietnik i wywalił do tego śmietnika wszystko, co miał w bagażniku. Zdjęcia nie zamieszczę, bo, być może, to mieszkaniec któregoś z okolicznych bloków, któremu nie chciało się do śmietnika podejść, więc zaryzykował, że mu śmieci pozostawią brzydki zapach w bagażniku i je podwiózł. Sprawdzę, kim jest ten mistrz kierownicy.

Dyrektor Ginalski sfotografował oprócz śmieci jeszcze jeden „obiekt” (znajdą go Państwo na ostatniej fotografii) – zdjęcie dedykujemy wszystkim śmiałkom, którzy zdecydują się sadzać tyłek na trawie, spożywać piwo i wyrzucać puszki w okolicach międzybrodzkiej cerkiewki, kiedy zrobi się trochę cieplej…

Temat szerzej omówimy w najbliższym „Tygodniku Sanockim”.

msw