Ikona pop-artu. Muzeum Sztuki Nowoczesnej Andy’ego Warhola na Słowacji
Do Medzilaborców wiedzie pagórkowata droga, z licznymi podjazdami i pięknymi krajobrazami – z pewnością jest co podziwiać. Trasa z Sanoka, przez Komańczę i Radoszyce to zaledwie 56 km, a więc godzina jazdy samochodem. To właśnie w Medzilaborcach mieści się słynne, pierwsze na świecie i wciąż jedyne w Europie muzeum Andy’ego Warhola.
Wielu może dziwić, skąd w miasteczku liczącym niespełna 7 tysięcy mieszkańców znajduje się muzeum na wskroś amerykańskiego artysty, który nigdy nie był na Słowacji, a co dopiero w Medzilaborcach. Otóż, rodzice Andy’ego – Andrij (Andrew) Warhola i Ulija (Julia) Zavacka byli Łemkami i pochodzili z położonej 15 km od miasteczka wioski Mikova. Jako jedni z wielu mieszkańców wyemigrowali za chlebem do Ameryki. Zamieszkali w Pittsburghu, gdzie 6 sierpnia 1928 roku przyszedł na świat Andy.
Życie i twórczość Andy’ego Warhola
Mający zaledwie 8 lat Andy czytał komiksy, chętnie rysował i malował. W dzieciństwie często chorował, dlatego bardzo wiele czasu spędzał w domu z matką, z którą z magazynu „Life” wycinali różnokolorowe obrazki. W 1942 roku namalował portret swojego przyjaciela Nicka Kisha. Po szkole średniej, Andy kontynuował edukację na uniwersytecie w Pittsburghu. W 1948 roku na tradycyjnej wystawie Stowarzyszenia Artystów z Pittsburgha można było zobaczyć jego obraz „I like Dance” oraz grafikę „Dance in Black and White”. Już wtedy Warhol robił setki rysunków, odkrywał czasopisma poświęcone modzie takie jak Vogue oraz poznawał co można zrobić na zadrukowanej stronie. Moda i projektowanie wnętrz stały się pomostem prowadzącym do sztuki. Postanowił spełniać swoje marzenia udając się do Nowego Jorku, gdzie pracował jako artysta komercyjny lub grafik dla magazynów (Vogue, Seventeen, Harper’s Bazaar), firm (Tiffany, Bonwitt Teller) oraz dla sklepu obuwniczego (I. Miller). W latach 50. zdobywał liczne nagrody. W 1952 roku odbyła się jego pierwsza samodzielna wystawa „Fifteen Drawings Based on the Writings of Truman Capote” w Hugo Gallery w Nowym Jorku. Tego samego roku do Andy’ego przeprowadziła się jego matka – Julia, która mieszkała z nim aż do 1971 roku. W ich domu było zawsze pełno kotów.
W latach 50. i 60. ilustracje Warhola pojawiały się w przeróżnych, ważnych projektach komercyjnych. Już od wczesnego dzieciństwa Andy obsesyjnie obserwował popkulturę, jednak jego największą fascynacją była aktorka Marilyn Monroe. Dlatego kiedy w roku 1962 do realizacji swoich obrazów zaczął wykorzystywać technikę graficzną – sitodruk, na obrazach nie mogło zabraknąć jej postaci. Zresztą, to właśnie dzięki wielobarwnej reprodukcji z Marilyn Monroe, puszce zupy firmy Campbell czy butelce Coca-Coli, Andy Warhol zasłynął w świecie sztuki pop-art.
Sam o sobie lubił mówić, że jest zwierciadłem rzeczywistości – pokazuje tylko to co widzi. W 1963 roku wraz z Billy Namem założyli studio artystyczne znane jako „Srebrna Fabryka”, a jego przestrzeń pokryli folią aluminiową. Wszechstronna twórczość Warhola przyciągała znane osobistości, artystów, fotografów oraz muzyków. Trzy lata później Andy rozpoczął współpracę z rockowym zespołem The Velvet Underground. Był producentem ich pierwszej płyty, do której zresztą sam narysował okładkę przedstawiającą banana.
W tym czasie Warhol kręcił też filmy. Nie były one zbyt dochodowe, dlatego w głównej mierze finansował je z tego, co zarabiał na obrazach. Mało kto wie, że na przełomie lat 1963-1968 nakręcił ponad 60 filmów. Co ciekawe, wszystkie jego produkcje charakteryzują się brakiem scenariusza, a to dlatego, że miały oddawać jak najbardziej realne życie oraz prawdziwe zachowania aktorów.
W 1968 roku we własnej Fabryce został postrzelony przez Valerie Solanas. Po dwumiesięcznym pobycie w szpitalu, zaczął bardziej przejmować się wyglądem. Wtedy też stworzył dużą ilość sitodruków z własną podobizną.
W 1969 roku Warhol założył modny, wydawany do dziś magazyn „Interview”. Lata 70. i 80. porównując z poprzednimi przebiegały dużo spokojniej. W 1980 roku Andy udał się w podróż po Europie. Odwiedził m.in. Wiedeń, Monachium, Florencję oraz Watykan, gdzie na audiencji spotkał się z papieżem Janem Pawłem II. Był człowiekiem głęboko wierzącym, lecz nie okazywał tego publicznie, w kieszeni nosił różaniec. Jeszcze za życia matki, regularnie towarzyszył jej w nabożeństwach greckokatolickich. Żył z wiecznym konfliktem wewnętrznym między religią starego świata a nowoczesnością – pięknem, modą i pieniędzmi. W ostatnich jego dziełach niejednokrotnie występował motyw czaszki. Stworzył dużą serię obrazów „Last Supper” inspirowaną „Ostatnią wieczerzą” Leonarda da Vinci. W 1987 roku, pod nazwiskiem Bob Roberts zgłosił się do nowojorskiego szpitala, gdzie w wyniku powikłań po usunięciu pęcherzyka żółciowego zmarł 22 lutego. Jak się później okazało, bezpośrednią przyczyną śmierci była arytmia serca.
O życiu Andy’ego Warhola z pewnością można byłoby napisać dość obszerną książkę. Jednak znając, chociażby w zarysie jego losy przyjemniej i bardziej przystępnie jest przechadzać się przez muzealne sale.
Powstanie muzeum
Głównym inicjatorem powstania muzeum Andy’ego Warhola w Medzilaborcach był doktor pedagogiki i teoretyk sztuki, Michał Bycko. Już od lat 80. gromadził on dokumenty potwierdzające pochodzenie Warholów. Nawiązywał również kontakty z rodziną, głównie ze starszym o 3 lata bratem Andy’ego – Johnem. Po kilkuletnich staraniach, cel w końcu został osiągnięty – w obecności Johna w 1991 roku zainaugurowano działalność obiektu, pierwszego na świecie muzeum poświęconego twórcy pop-artu. 5 października 1991 roku miał miejsce uroczysty wernisaż wystawy „Andy Warhol w kraju swoich rodziców”. Z Pragi wyjechał nawet specjalny pociąg do Medzilaborców „WARHOLTOUR”. Wówczas wystawę obejrzało ponad 2000 osób. W 1997 roku nazwa muzeum uległa zmianie na Muzeum Sztuki Nowoczesnej Andy’ego Warhola w Medzilaborcach, a ta obowiązuje po dziś dzień. Od 1 kwietnia 2002 roku muzeum zarządza Preszowski Kraj Samorządowy.
Zwiedzanie
Budynek swoją wielkością i kolorystyką wyróżnia się w tak niedużym mieście, dlatego bez problemu można dostrzec go z ulicy. Dużym atutem jest możliwość zaparkowania samochodu bezpośrednio przy muzeum, które w sezonie zimowym czynne jest od wtorku do niedzieli. Tuż przed budynkiem znajduje się fontanna oraz 230-centymetrowy pomnik Andy’ego Warhola, trzymającego w ręku parasol. Bilet wstępu dla dorosłego wynosi zaledwie 4 euro. Warto dodać, że kasjerka nie przyjmuje złotówek, aczkolwiek jest możliwość płacenia kartą. W muzeum obowiązuje ścisły zakaz filmowania i fotografowania, jednak w celach prasowych mogłam zrobić zaledwie kilka zdjęć, oczywiście bez lampy błyskowej.
Wnętrze muzeum – uczta dla ducha
W piątkowe zimowe przedpołudnie, na palcach jednej ręki można było policzyć zwiedzających. Jak dla mnie, to może i lepiej, bo w ciszy i spokoju mogłam przenieść się w zupełnie inny świat, w kolorowy świat Andy’ego Warhola. Całość dopełniała dobiegająca z głośników dobrze znana mi muzyka zespołu The Velvet Underground, z którą Andy miał tyle wspólnego. Już po pokonaniu paru schodów, przy wejściu wita mnie podobizna Warhola, która jak się okazuje znajduje się chyba w każdej sali. Dopiero jednak ta, na drugim piętrze robi na mnie piorunujące wrażenie – Andy wygląda jak żywy. Podchodząc bliżej mogłam dostrzec jego delikatny zarost, każdą rysę i zmarszczkę na czole. Tykający zaś na ręku zegarek, który przyprawił mnie o dreszcze, uświadomił, że król pop-artu wciąż żyje – jest obecny w dziełach, które po sobie pozostawił. Mój wzrok przyciągnęły wielkie tablice z licznymi obrazkami z gazet – od razu przypomniała mi się kolekcja wycinanek, która była stałym motywem wspólnego mieszkania Andy’ego i jego matki w Nowym Jorku. Pierwsza sala skupiała ekspozycję dzieł pop-artu, a tam mogłam obejrzeć prace m.in. takich artystów jak Keith Haring, Roy Lichtenstein, Bambi czy Poppy. Myślę, że na szczególną uwagę zasługuje stała ekspozycja związana z pochodzeniem artysty, gdzie znajdują się osobiste rzeczy Warhola a wśród nich: aparat fotograficzny, okulary przeciwsłoneczne, książeczka do nabożeństwa oraz jego ubranie. W wielkowymiarowej formie prezentowane zaś były m.in. drzewo genealogiczne, kopia aktu zgonu artysty czy modlitwa za Andy’ego. Najobszerniejszą i najbardziej prestiżową jest jednak stała ekspozycja twórczości króla pop-artu przedstawiająca wszystkie ważne etapy jego życia. Olbrzymie wrażenie robią dzieła, które zainstalowane są na tle wytapetowanych ścian, tworząc tym samym niesamowitą wizualną całość. Na wystawie mogłam zobaczyć słynne puszki zupy Campbell, pudełka proszku Brillo, a przede wszystkim mnóstwo portretów, wykonanych w technice sitodruku.
Muzeum Sztuki Nowoczesnej Andy’ego Warhola w Medzilaborcach z pewnością ma niepowtarzalny klimat. Ale o tym przekonajcie się sami odwiedzając to miejsce, zwłaszcza, że z Sanoka to przysłowiowy „rzut beretem”.
Edyta Szczepek
Ostatnie komentarze