Do poczytania w weekend: Tadeusz Góra w gawędzie Szymona Jakubowskiego

 

W Bezmiechowej Górnej w okresie II Rzeczypospolitej utworzono – dzięki staraniom studentów Politechniki Lwowskiej – ośrodek szybowcowy. Następnie powstała szkoła szybowcowa Aeroklubu Lwowskiego. Sprzyjające warunki naturalne, m.in. korzystne prądy termiczne, umożliwiły latanie na tzw. termikę. Pierwsze zawody szybowcowe zostały tu zorganizowane już w roku 1929. Wielu chłopców i młodych mężczyzn przyjeżdżało w latach 30. do Bezmiechowej, by się uczyć latania…
Aktualnie funkcjonuje w tym miejscu lądowisko Bezmiechowa, zarządzane przez Akademicki Ośrodek Szybowcowy Politechniki Rzeszowskiej im. Tadeusza Góry. Do poczytania w weekend proponujemy Państwu gawędę Szymona Jakubowskiego o Tadeuszu Górze.

18 maja 1938 roku przeszedł do historii polskiego lotnictwa. W tym dniu startujący bieszczadzkiej Bezmiechowej pilot Tadeusz Góra pokonał szybowcem odległość 577,8 km, lądując w Solecznikach Małych koło Wilna. Za ten rekordowy przelot otrzymał, jako pierwszy pilot na świecie, Medal im. Ottona Lilienthala – najwyższe odznaczenie przyznawane szybownikom.

Tadeusz Góra urodził się 19 stycznia 1918 r. w Krakowie. Jego rodzicami byli Jan i Bronisława z Wiszniewskich. Ojciec w czasie II wojny światowej walczył w Legionach Polskich Józefa Piłsudskiego. Po wojnie pozostał w szeregach odrodzonego wojska polskiego. Służba wojskowa ojca wpłynęła na częste przeprowadzki rodziny. Jan Góra był m.in. kapitanem 20 pułku piechoty w Krakowie, później 53 pułku piechoty strzelców kresowych w Stryju, gdzie młody Tadeusz zaczął chodzić do szkoły powszechnej. W 1929 roku, po przeniesieniu ojca do 9 pułku piechoty w Zamościu, został uczniem tamtejszego gimnazjum. Naukę kontynuował w kolejnych miejscach służby taty: ponownie w Stryju oraz w Nowym Targu, gdzie Jan Góra było oficerem Straży Granicznej. Właśnie w stolicy Tatr złapał lotniczego „bakcyla”, gdy po raz pierwszy znalazł się na pokładzie samolotu pilotowanego przez przyjaciela swego ojca.

Podniebna przygoda

W 1933 roku Jan Góra przeszedł na emeryturę, skończył się nieco tułaczy żywot rodziny, która osiadła w Wilnie. Tu były świetne warunki do realizacji lotniczej pasji młodego Tadeusza. Niedługo po przyjeździe do miasta wstąpił do nieźle prosperującego Aeroklubu Wileńskiego, zaś w czerwcu 1934 roku na podwileńskim szybowisku Grzegorzewo rozpoczął szkolenie na szybowcach Wrona i CWJ.
Musiał być dobrze zapowiadającym się pilotem szybowcowym, skoro już rok później otrzymał skierowanie do słynnej wówczas nie tylko w Polsce, ale całej Europie, „akademii szybowcowej” w odległej, bieszczadzkiej Bezmiechowej, gdzie uzyskał szybowcową podkategorię C. 13 maja 1937 wykonał w Bezmiechowej lot na długotrwałość utrzymując się w powietrzu 18 godzin, a 3 miesiące później zwyciężył w V Krajowych Zawodach Szybowcowych.
Niemal rok później dokonał historycznego przelotu do Solecznik. Tego pamiętnego dnia sprzyjała mu pogoda. Takie warunki zdarzają się, jak twierdzili piloci, raz na sto lat. Sam Tadeusz Góra tak wspominał start:
– To instruktor nakłonił mnie do tego lotu. Wcześnie rano ściągnął mnie z łóżka. Tylko dla przekory powiedziałem mu, że lecę do Wilna. Wszyscy się z tego śmiali, bo ówczesny rekordowy przelot wynosił 350 km.
W 2003 roku Tadeusz Góra wraz ze swym biografem Tadeuszem Chwalczykiem odtwarzali trasę lotu. Przyjechali do leżących dzisiaj na Litwie Małych Solecznik. Odnalezienie dokładnego miejsca lądowania nie było łatwe, gdyż wiele się tu zmieniło w ciągu 65 lat. Nie było już śladu po dworze Platerów, gdzie pilot został zaproszony na obiad. W niewielkiej miejscowości pamięć o tamtym wydarzeniu okazała się jednak wciąż żywa. Góra uhonorowany został m.in. Medalem Sił Powietrznych Litwy.

Przelot Tadeusza Góry niewątpliwie był wielkim sukcesem polskiego i światowego szybownictwa, aczkolwiek trzeba przyznać, że nie był wówczas najdłuższym. Prawdziwy rekord pobił niemal rok wcześniej Rosjanin Rostorgujew, który 27 maja 1937 pokonał odległość 652,256 km. Ponieważ jednak w tamtym czasie rekordy radzieckie były trudno weryfikowalne, sam Związek Radziecki znajdował się w częściowej izolacji, międzynarodowy świat lotniczy uznał za rekord wyczyn polskiego szybownika. On też 7 stycznia 1939 roku, jako pierwszy pilot w historii otrzymał świeżo ustanowiony przez Międzynarodową Federację Lotniczą Medal imienia Ottona Lilienthala – najwyższe odznaczenie szybowcowe. Nad Europą zbierały się w tym czasie wojenne chmury. Na osobiste wręczenie medalu Tadeusz Góra musiał poczekać aż do maja 1945, gdy odznaczenie przypięto mu uroczyście w Londynie.
Owiany lotniczą sławą Tadeusz Góra jeszcze przed wybuchem wojny zdążył wykonać wiele kolejnych lotów. Głośno było m.in. o wykonanym przez niego przelocie z szybowiska w Polichnie koło Kielc do Bydgoszczy w lecie 1939 roku. Pokonał wówczas za sterami szybowca trasę 304 kilometrów.

Z szybowców na myśliwce

Wybuch wojny zastał go na podkieleckim szybowisku, skąd ewakuowany został do Łucka, gdzie trafił w ręce Sowietów. Zdołał uciec z niewoli, zaś historia jego ucieczki warta jest niemal filmowego scenariusza. Prawdopodobnie dzięki temu przeżył. Wielu jego kolegów pilotów, który dostali się w ręce wojsk radzieckich, nie miało tego szczęścia. Kończąca tą samą szkołę szybowcową w Bezmiechowej Janina Lewandowska (córka generała Józefa Dowbora Muśnickiego), zagarnięta przez Sowietów trafiła do obozu jenieckiego w Kozielsku i jako jedyna kobieta została zamordowana w kwietniu 1940 roku strzałem w tył głowy w Katyniu.
Tadeusz Góra zdołał dostać się do przekazanego Litwie Wilna, następnie przez Łotwę oraz Szwecję do Francji. Chciał wstąpić do lotnictwa odtwarzanego przy armii polskiej generała Władysława Sikorskiego. Przebywał w bazie w Lyonie, gdy doszło do załamania frontu francuskiego i kapitulacji Francji. Wraz z innymi pilotami ewakuował się do Anglii, gdzie przeszedł przeszkolenie w brytyjskiej jednostce lotniczej AACU 2. Wreszcie trafił do formowanego z polskich pilotów myśliwskiego dywizjonu 316, zwanego „warszawskim”, będącej kontynuacją IV Dywizjonu Myśliwskiego walczącego w 1939 roku w obronie stolicy Polski w ramach Brygady Pościgowej.

Pierwszy lot bojowy Tadeusz Góra wykonał 18 listopada 1941 roku. Następnej zimy przeszedł szkolenie w Szkole Podchorążych i Kawalerii Zmotoryzowanej w Szkocji, którą ukończył w stopniu podporucznika. Znów siadł za sterami myśliwca. Od kwietnia 1942 do września 1943 zestrzelił bądź uszkodził w powietrzu 5 samolotów niemieckich. Początkowo latał na Spitfire’ach V, później jego jednostka „przesiadła się” na szybsze Mustangi i była wykorzystywana m.in. w zwalczaniu niemieckich rakiet V1. Wykonał 28 lotów mających na celu przechwycenie nękających angielskie miasta „latających bomb”, jedną z nich 31 lipca 1944 roku zestrzelił. Wśród jego wojennych sukcesów było m.in. uszkodzenie wypływającego z portu niemieckiego okrętu podwodnego.
Ostatni lot bojowy pilot wykonał 22 października 1944 roku nad niemiecką wyspą Helbgoland na Morzu Północnym, ostatni raz za sterami Mustanga zasiadł zaś 14 listopada 1946 roku, miesiąc później 316 dywizjon został rozformowany. Tadeusz Góra Wojnę zakończył w stopniu polskiego porucznika i angielskiego kapitana z licznymi odznaczeniami, m.in. Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyżem Walecznych.

Z powrotem w kraju

Zdecydował się wrócić do kraju w 1948, mimo obaw związanych z przemianami ustrojowymi. Prze pewien czas mógł jeszcze poświęcać się swojej pasji szybowcowej. Został instruktorem, później szefem wyszkolenia w Szkole Szybowcowej „Żar” koło Żywca. Rok po powrocie do ojczyzny zdobył – jako trzeci polski szybownik – Złotą Odznakę Szybowcową, zaś w 1950 roku jako pierwszy Polak i drugi pilot na świecie otrzymał Złotą Odznakę Szybowcową z Trzema Diamentami.
Do służby w wojsku mógł wrócić Tadeusz Góra na fali „październikowej odwilży” w 1957 roku. Latał na samolotach odrzutowych, przechodząc kolejne szczeble wojskowej kariery: dowódcy klucza, eskadry i szefa strzelania powietrznego. Był uznawany za świetnego, opanowanego pilota, świetnie radzącego sobie nawet w ekstremalnych sytuacjach. Swych mistrzowskich umiejętności dowiódł chociażby w czerwcu 1960 roku, gdy w pilotowanym przez niego MIG-u 19 awarii uległy dwa silniki. Nie zdecydował się na katapultowanie, lecz… potraktował maszynę jak szybowiec i bezpiecznie posadził na lotnisku. Z szybownictwem nigdy zresztą się nie rozstał. W 1962 roku zdobył tytuł szybowcowego mistrza Polski, w 1964 roku pobił swój słynny przedwojenny rekord, pokonując tym razem odległość 630 kilometrów.

Z wojska, w stopniu podpułkownika odszedł w 1972 roku na emeryturę, ale nie myślał nawet o zaprzestaniu latania. Zatrudnił się w Świdniku jako pilot produkowanych tam śmigłowców. Ostatni lot na tej maszynie wykonał w 1987 roku, mając 69 lat. Łącznie w czasie swej kariery spędził w powietrzu 10 tysięcy godzi, z czego 2200 na szybowcach.
Legenda polskiego lotnictwa
Za życia był legendą polskiego lotnictwa, docenianą za swe zasługi. W 2002 roku otrzymał awans na pułkownika, w 2007 na generała brygady w stanie spoczynku. Honorowym obywatelstwem wyróżniły pilota Świdnik i Lesko. W 2006 roku gen. Tadeusz Góra został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, w Alei Gwiazd Polskiego Lotnictwa w „Szkole Orląt” w Dęblinie odsłonięto poświęconą mu tablicę, otrzymał też Wyróżnienie Honorowe „Dedal” za zasługi w kształceniu polskich pilotów. W 2007 roku powstał także poświęcony lotnikowi film biograficzny „Dziennik pilota Góry” w reżyserii Adama Ustynowicza.

Po latach bywał z powrotem w Bezmiechowej, która została przekształcona w Akademicki Ośrodek Szybowcowy Politechniki Rzeszowskiej. 18 maja 2001 roku brał udział w uroczystości wmurowania aktu erekcyjnego pod ośrodek, dwa lata później w osłonięciu tablicy upamiętniającej 65 rocznicę zdobycia przez niego Medalu Lilienthala. W 2004 roku szkoła szybowcowa w Bezmiechowej otrzymała imię Tadeusza Góry.
Ostatni raz Tadeusz Góra pojawił się w Bezmiechowej mając ponad 90 lat, w maju 2008 roku, gdy świętowano uroczyście 70 rocznicę jego pamiętnego lotu. Profesor Marek Orkisz w imieniu władz Politechniki Rzeszowskiej zwracał się do wybitnego gościa takimi słowami:
– My – spadkobiercy lotniczych tradycji w Bezmiechowej, pragniemy złożyć Panu zasłużony hołd, serdecznie dziękując za trud i wysiłek, abyśmy mogli żyć w wolnym kraju. Należy Pan do grona tych, którzy rozsławili imię Polski wielokrotnie przypominając światu o osiągnięciach wspaniałych polskich lotników. Wyszkolił Pan setki swoich następców, był Pan i jest człowiekiem nadzwyczaj życzliwym i wielkim przyjacielem ludzi, nie tylko dla nas lotników autorytetem i niedoścignionym wzorem. Pragniemy Pana zapewnić, że dzisiejsza uroczystość to honor i zaszczyt nie tylko dla nas tu obecnych. To także splendor dla całej społeczności akademickiej Politechniki Rzeszowskiej, której misją jest pielęgnowanie chlubnych tradycji wielu pokoleń miłośników lotnictwa i rozwijanie jego nowych form – także na „świętej górze szybowników”.

Generał pilot Tadeusz Góra zmarł 4 stycznia 2010 roku, niemal w przededniu swych 92 urodzin. Pozostaje częścią historii polskiego lotnictwa i szybownictwa i nierozerwalną częścią historii szkoły w Bezmiechowej, skąd w 1938 roku rozpoczynał swój słynny lot. Jego postać przez dziesięciolecia była i jest wciąż, wzorem dla tysięcy polskich pilotów i szybowników, inspiracją dla adeptów lotnictwa.

W tekście wykorzystano informacje zawarte w wystąpieniu prof. Marka Orkisza w czasie uroczystości w Bezmiechowej 17 maja 2008 roku.
Fot. wikipedia/domena publiczna, Muzeum Historii Lotnictwa w Krakowie
Autor jest wydawcą i redaktorem naczelnym dwumiesięcznika „Podkarpacka Historia”, periodyku „Z dawnego Rzeszowa” oraz portalu www.podkarpacka historia.pl. Kontakt: jakubowski@interia.pl