Interwencja
Śmieci po sąsiedzku

Wzrastająca liczba problemów „śmieciowych”, zgłaszanych przez naszych czytelników jest niepokojąca, stąd tak często poruszamy ten temat, licząc na to, że może nasz apel, aby zwracać uwagę na tego typu działania „coś” wskóra.

Do „Tygodnika Sanockiego” zgłosił się czytelnik, opisując nielegalne wysypisko znajdujące się przy ul. Konarskiego, pomiędzy pracownią RTG a I Liceum Ogólnokształcącym. Obok znajdują się domy, ogródki działkowe, płynie potok. – Do ogródków „pcha” się robactwo, a pod domostwa podchodzą już nawet szczury – skarżą się mieszkańcy.

Co może dziwić? Z pewnością to, że teren jest prywatny, jednak właściciel przebywa obecnie za granicą. Problematyczne staje się więc to, aby miał nad tym jakąkolwiek kontrolę, kto i w jakich ilościach składuje tam śmieci. Mieszkańcy wspominają o mężczyźnie, który w zastępstwie miał zajmować się dokładnie tym kawałkiem ziemi. – Ten, „a la” właściciel miał tu zrobić porządek. Początkowo zwoził gruz, ziemię, miał wyrównać teren i coś tam zasadzić. Potem zaczęło się to „wymykać spod kontroli”. Od ul. Zagrody podjeżdżają samochody, z których ludzie wyrzucają dosłownie wszystko – opowiadają wzburzeni mieszkańcy. Na nielegalnym wysypisku znajdują się uszczelki, zużyte części samochodowe, plastikowe rynny, worki wypełnione śmieciami oraz kawałki styropianu, które jak tylko przychodzi silniejszy wiatr, rozwiewa dookoła.

Sprawa wielokrotnie zgłaszana na policji

Nasi czytelnicy, wielokrotnie sprawę zgłaszali na policji, choć jak twierdzą, na nic to się zdało – Za pierwszym razem zrobili parę zdjęć i pojechali. Następnym razem, kazali spisać tablice rejestracyjne podjeżdżających samochodów. Może jeszcze imiona, nazwiska i pesele mam im podać? – mówi zdenerwowana czytelniczka. – Kiedy wspomniałam, że policja i tak z tym nic nie zrobi, zażądano ode mnie dowód osobisty. Porządnych obywateli chce się ukarać za byle co, a ci, którzy tworzą takie nielegalne wysypiska są bezkarni. To oburzające! – dodaje.

Mieszkańcom udało się spisać dwie tablice rejestracyjne, a wszystko dzięki temu, że ci, którzy podrzucają śmieci, podjeżdżają w to miejsce w środku dnia w ogóle się z tym nie kryjąc. – Nikt z tym nic nie robi, a wystarczyłoby wbić metalowy słupek na środku, który uniemożliwi wjazd samochodom! – mówią mieszkańcy, znajdujący również inne rozwiązania. – Wiele osób przesiaduje tam i wyrzuca butelki po piwie – można by postawić więc kontenery. Poza tym policja powinna odszukać właściciela, skontaktować się z nim i porozmawiać o problemie, informując go, że albo to ogrodzi, albo zostanie ukarany mandatem – wymieniają kolejno.

Sprawa została przekazana dzielnicowemu Rafałowi Milczanowskiemu, który zapewnił nas, że problem nie został zbagatelizowany. – W związku z tym, że sprawa została zarejestrowana jako wykroczenie, obecnie prowadzona jest przez Zespół ds. Wykroczeń działający przy Komendzie Powiatowej Policji – mówi. – W pierwszej kolejności trzeba będzie ustalić właściciela posesji oraz to czy śmieci leżą na działce należącej do miasta, czy na terenie prywatnym. Jeżeli okaże się, że jest to w rękach prywatnych, wtedy będzie można zgłosić się do właściciela terenu, żeby to jakoś zabezpieczył. Tym zajmuje się już jednak Zespół ds. Wykroczeń – dodaje.