Wypalanie traw zabija

Każdego roku, gdy dzień jest coraz dłuższy, a ciepłe promienie słońca zwiastują już początek wiosny dochodzi do wypalania traw. Niszczące płomienie sieją spustoszenie oraz stanowią ogromne zagrożenia, zarówno dla ludzi, jak i dla przyrody. Jednak wiele osób pomimo licznych apeli oraz kar nadal stosuje takie zabiegi.

Najwięcej pożarów zawsze odnotowanych jest w miesiącu marcu oraz kwietniu. To okres, w którym wyraźnie wzrasta liczba pożarów traw na łąkach i nieużytkach rolnych. Nieodpowiedzialność ludzi jest skutkiem wzmożonej pracy służb. Za większość pożarów do których dochodzi odpowiedzialny jest człowiek.

Ludzka bezmyślność

– Na przełomie zimy i wiosny, gdy zaczyna się robić cieplej, wiele osób zaczyna robić porządki. A co za tym idzie, zaczyna się sezon na wypalane traw i zarośli – mówi Ryszard Rygliszyn, z Ligi Ochrony Przyrody.
Wypalanie traw to działanie, które jest zakorzenione od pokoleń. Wśród wielu ludzi panuje przekonanie, że spalenie trawy spowoduje szybszy i bujniejszy jej odrost. Niestety mimo apeli oraz prowadzonych akcji ludzie bezustannie powodują zagrożenia w postaci niekontrolowanych pożarów.
– Tych ludzi ciężko oduczyć i wytłumaczyć, że nie należy tego robić. Cześć rolników, niektórzy działkowcy, a nawet osoby, które mają prywatne domy i swoje ogrody myślą, że wypalanie traw wiąże się z tym, że w ten sposób nawozimy glebę i znikną niepotrzebne chwasty. Wręcz przeciwnie, wypalanie traw i popiół, który zostaje po tym zabiegu wyjaławia ziemię. Związki chemiczne z wypalonej trawy dostają się do atmosfery. To trucizna dla nas i dla zwierząt – wyjaśnia Rygliszyn.
Wypalanie traw jest niebezpieczne. Stanowi przyczynę wielu pożarów. Trawy na wiosnę są bardzo suche i szybko się palą, ponadto w rozprzestrzenianiu ognia pomaga wiatr. Wiele osób błędnie myśli, że w pełni kontroluje sytuację i jest w stanie szybko zareagować. Takie myślenie doprowadza do tragedii.
– Rolnicy zawsze utwierdzają zarówno siebie jak i innych, że nad wszystkim sprawują pieczę. W razie niebezpieczeństwa będą na straży i natychmiast ugaszą pożar. Takie praktyki stosują również wędkarze. Wypalają trawę przy Sanie lub przy stawach – dodaje.
Prędkość pożaru trawy wynosi 20 km/h. Szybki bieg człowieka to 19 km/h. W rozprzestrzenianiu się ognia pomaga wiatr. Pożary bardzo szybko wymykają się spod kontroli. Gdy dochodzi do gwałtownej zmiany kierunku ognia, pożary przenoszą się na pobliskie lasy i zabudowania. Ludzie przez swoja bezmyślność niejednokrotnie tracą dobytek całego życia. Ponadto narażają swoje zdrowie i życie.
– Gdy byłem sanitariuszem doszło do takiego wypadku. Rolnik wypalał trawę i nagle zmienił się kierunek wiatru. Niestety starszy człowiek nie zdążył uciec. Zaczadził się i spalił – opowiada.

Przyroda cierpi

Wypalanie traw sieje spustoszenie w naszej przyrodzie. Fauna i flora cierpi, a ludzie nie zdają sobie z tego sprawy.
– Ludzie błędnie myślą, że w suchej trawie nie ma życia. Jednak na wiosnę już ona zaczyna się budzić. Niszczone są miejsca lęgowe wielu gatunków gnieżdżących się na ziemi i w krzewach ptaków. Palą się gniazda, często już zamieszkałe. Z jajeczkami lub pisklętami. W takiej trawie wije sobie gniazdo skowronek, jeśli chcemy cieszyć się jego śpiewem powinniśmy zaprzestać tego procederu – wyjaśnia Rygliszyn.
Trawa to schronienie dla wielu gatunków zwierząt. Niestety w płomieniach lub na skutek podwyższonej temperatury ginie wiele pożytecznych płazów, takich jak jaszczurki, żaby czy ropuchy oraz ssaków: jeże, krety, nornice, lisy, zające, borsuki oraz różne ptactwo: bażanty, kuropatwy. Swoje życie trąca również owady, które odgrywają ogromna rolę w naszym środowisku.
– Pszczoły, trzmiele, osy, giną w płomieniach. Rolnicy myślą, że będą mieć bujną trawę, ale nie wiedzą, że ich sady, pola uprawne mogą być z tego powodu mniej zapylone, a w konsekwencji nie wydać plonów. Jedna kolonia mrówek, która straci życie potrafi w przeciągu roku zlikwidować pasożytnicze owady, które zagrażają naszym uprawom. W nagrzanej ziemi giną dżdżownice, które są naturalnym spulchniaczem gleby. Osoby które wypalają trawy robią sobie same krzywdę – twierdzi nasz rozmówca.
Nie należy zapominać o większych zwierzętach takich jak jelenie, sarny czy dziki oraz o zwierzętach domowych. Kiedy dochodzi do pożaru i znacznego zadymienia zwierzęta trąca orientację. Nie wiedzą w którą stronę mają uciekać. Kosztuje je to życie.

Kary za wypalanie traw

Pomimo, że za wypalanie traw grożą surowe kary, to wiele osób nie przestrzega prawa. Mandat może nas słono kosztować. Od 20 złotych do nawet 5 tysięcy złotych. Natomiast, gdy ktoś doprowadzi do pożaru w którym zagrożone jest życie lub zdrowie wielu osób albo mienie podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
– Skutki wypalania traw są tragiczne zarówno dla zwierząt, jak i dla ludzi. Ludzie są bez wyobraźni. Nie zdają sobie sprawy, co jedna iskierka może spowodować – kończy Ryszard Rygliszyn.

Dominika Czerwińska