Sebastian Szul wystąpi w Dance World Cup

Sebastian Szul jest absolwentem Zespołu Szkół nr 1. Jednak zamiast tańczyć z chochlą i mątewką odkrył w sobie zupełnie inną pasję. Zajął się tańcem klasycznym i współczesny nowoczesnym. 23 marca zdobył mistrzostwo, pierwsze miejsce w swojej grupie wiekowej w eliminacjach w Polsce, do Dance Word Cup 2019, co daje mu możliwość wzięcia udziału w mistrzostwach świata w Portugalii.

Wróciłeś z Krakowa szczęśliwy?

Ogromnie! Uczestników w konkursie było ponad 1000. Eliminacje trwały od godziny 10.00 rano do dwudziestej. Było kilka grup wiekowych, ja startowałem jako senior (przedział wiekowy od 21 do 25 lat) i w zdobyłem 1 miejsce w grupie „Taniec współczesny solo”. Pojechałem na eliminacje, zachęcony przez moją szefową z Art Studio i zupełnie nie spodziewałem się tak ogromnego sukcesu. Jury przyznawało punkty od 0 do 100, jeżeli uczestnik zdobył powyżej 70 pkt i znalazł się w pierwszej trójce, dostawał nagrodę czyli opłacone uczestnictwo w finale Portugalii czyli 100 euro. Zdobyłem 86,33 pkt. Mało tego, dodatkowo zostałem wyróżniony możliwością wystąpienia na gali wręczania nagród. Wystąpienie przed tak ogromną publicznością to są zupełnie inne emocje niż występowanie w SDK-u. Dużo większa trema, zwłaszcza, że w jury zasiadali mistrzowie tańca, choreografii i baletu. Oklaski będę pamiętał do końca życia. A teraz muszę uzbierać pieniądze na bilet i pobyt podczas konkursu w Portugalii. Chciałbym reprezentować Sanok w mistrzostwach świata, możliwe, że to jedyna taka okazja w moim życiu. Zwłaszcza, że w konkursie brałem udział jako jedyny z Podkarpacia. Miasta, skąd przyjechali uczestnicy, to: Kraków, Warszawa, Wrocław i ja  Sebastian Szul z niewielkiego Sanoka.

Oprócz nagrody, co wyniosłeś z udziału w konkursie?

Mnóstwo inspiracji. Możliwość podpatrzenia uczestników, rozmowy z nimi – to daje bardzo dużo. Uczestników nie traktowałem jako konkurencję, a inspirację. Mam głowę pełną pomysłów.

Na to wyróżnienie pracowałeś latami..

Szczerze mówiąc, bardzo krótko. Zacząłem tańczyć 7 lat temu, będąc w szkole średniej w grupie tańca współczesnego PRO.GRES pod opieką Marioli Węgrzyn-Myćka. Lekcję tańca klasycznego pobierałem w Art-studio u Katarzyny Boroń. Przez lata uczestniczyłem w rożnych warsztatach. Taniec mnie uwiódł i zacząłem studiować choreografię. Obecnie tańca klasycznego uczy mnie Kamil Frącek. Właśnie w czerwcu będę bronił na łódzkiej Akademii Muzycznej dwie prace prace licencjackie: z pedagogiki i choreografii i techniki tańca. Dyplom z choreografii ma dla mnie szczególne znaczenie, zwłaszcza, że układ jest inspirowany obrazem Zdzisława Beksińskiego, stroje będą nawiązaniem do barw obrazu. To taki swoisty ukłon w stronę mistrza Beksińskiego w podziękowaniu za inspirację, której przez lata dostarczały mi jego obrazy.

Na co dzień pracujesz w SDK i Art Studio. Taniec nowoczesny ma wielu miłośników?

Ciężko powiedzieć, czy jest to dużo, czy mało. To nie jest głośna dziedzina, jak piłka nożna czy hokej. Raczej dziedzina niszowa. Niemniej mówiąc o tańcu nowoczesnym, nie zapominajmy o klasyce. Prowadzę grupę również baletową, a w tańcu współczesnym zawsze musimy się oprzeć na podstawach czyli klasycznym balecie. Balet to najtrudniejszy i najbardziej wymagający styl taneczny, dlatego tak trudny do osiągnięcia. Oprócz codziennych treningów, nie tylko na sali, ale i w domu, trzeba mieć po prostu talent i predyspozycje ciała do tej formy tańca. Potrzebne jest samozaparcie, by osiągnąć mistrzostwo w balecie. Balet można przyrównać do liter z alfabetu, które są narzędziem w rękach pisarza. Musi je znać i wiedzieć, jak użyć by stworzyć słowa, zdania, opowieść i w końcu dzieło, które budzi emocje. W swoich grupach zawszę zaczynam od podstaw baletowych. Takie ćwiczenia są niezbędne.

Co daje taniec?

Każdemu coś innego. Mogę powiedzieć co mnie daje. Taniec klasyczny dał mi technikę, przygotował do eksperymentów z ruchem. Taniec współczesny daje swobodę bycia, możemy wyrazić emocje, przekazać jakąś historię. Ruchem mogę opowiedzieć o swoim świecie. Niektórzy chodzą na siłownię, by się wyżyć, a ja idę na parkiet.

Pracujesz jako instruktor, choreograf tańca. To przyjemna praca?

Zupełnie inna niż wszystkie pozostałe. Na pewno nie pracuję 8 godzin, zamykam drzwi, wychodzę i zapominam. Po pierwsze, jestem również wychowawcą. Pracując z dziećmi, zawsze się jest niejako pedagogiem. Oprócz uczenia ruchów, wyciągam z dzieci kreatywność, inspiruję je, zachęcam do nowych doświadczeń, uczę rozumienia swojego ciała, podpowiadam utwory od obowiązkowej pięknej klasyki po nowoczesne. Zachęcam ich do poszukiwań i obserwacji zjawisk muzycznych. Kiedy pracuję nad choreografią np. z grupą z SDK-u, to nie robię tego podczas tych kilku godzin na parkiecie. Cały dzień myślę, szukam inspiracji, w domu tańczę fragmenty, szukając najodpowiedniejszych ruchów. To praca, którą się żyje. Oprócz tego prowadzę instrukcję pierwszego tańca weselnego. Pary, które do mnie trafiają, często po raz pierwszy mają razem coś zatańczyć. Po pierwsze uczę je od podstaw, a po drugie uczestniczę w jednym z najważniejszych dni w ich życiu. Zawsze się cieszę, kiedy przysyłają filmiki zadowoleni, że ten pierwszy raz na parkiecie im wyszedł. Jeszcze bardziej się cieszę, kiedy słyszę, że spodobał im się taniec i z tej formy ruchu, rozrywki, wyrażania emocji chcą częściej korzystać. Milo być inspiracją dla innych.

Z kim pracuje ci się łatwiej – z dziećmi czy z dorosłymi?

To nie ma znaczenia. Dzieci są inne, dorośli inni. Jeżeli chodzi o dzieci, to one są na początku swojej drogi poszukiwania siebie i swoich pasji. Są otwarte i nieskrępowane. Z drugiej strony często spotykam się z przemęczeniem u dzieci. Plastyka, języki, basen, odrabianie lekcji. Mają tyle zajęć poza lekcjami, że czasem się , kiedy mogą po prostu żyć. Grupy dzieci są niestałe. Inna sprawa, że często muszę od podstaw rozćwiczyć dzieci. Nauczyć przewrotu w przód, w tył. Mimo tego, że dzieci mają WF, są „zasiedzone”. Część dzieci przychodzi na zajęcia kilka razy, i tyle. Czasem wracają. Im starsze osoby, tym bardziej zdecydowane i z nimi można stworzyć już jakąś choreografię, mieć plan długoterminowy. Zająć się czymś bardziej zaawansowanym. Niemniej dzieci dają wiele radości i inspiracji, są spontaniczne.

Wielu sanoczan tańczy?

Nie, do mich grup dojeżdżają uczestnicy spoza Sanoka, niestety niewielu sanoczan jest zainteresowanych, a szkoda.

Rozmawiała Edyta Wilk, fotogaleria: Łukasz Szpakowicz