Wszystkie wcielenia Dagny

Czasem ubiera fikuśne stroje i zostaje prostytutką. Śpiewa piosenki Edith Piaf. Zakłada strój więźniarki, a niekiedy femme fatale. Porwał ją teatr, szklany ekran i musical. Mowa o Dagny Cipora, aktorce o wielu aktorskich kreacjach.

Pochłonięta przez teatr

Jej pasja do aktorstwa pojawiła się bardzo późno. Nigdy nie była pewna, czy aktorstwo to droga, którą pragnie kroczyć w życiu. Nie miała konkretnych planów na przyszłość. Myślała nawet o pracy w służbach mundurowych, jednak los chciał, że dopiero jako licealistka dołączyła do zespołu Teatru Formy „Parra” działającego w Ustrzyckim Domu Kultury. To właśnie w tym miejscu Grażyna Kaznowska zaszczepiła w niej miłość do teatru i sceny. W tym samym czasie, podczas nauki w sanockim liceum, poznała Kamilę Mackiewicz-Rossmanith, która uwrażliwiła ją na słowo i poezję. Dzisiaj Dagny jest pewna, że właśnie te kobiety spowodowały, że została aktorką. Jest im za to ogromnie wdzięczna, tym bardziej, że ich przyjaźń nieprzerwanie trwa do dzisiejszego dnia.

– O tym, że aktorstwo to „ciężki chleb” i należy naprawdę wiele poświęcić dla tego zawodu, przekonałam się dopiero podczas studiów na Wydziale Aktorskim, ale wtedy było już za późno. Teatr pochłonął mnie bez reszty. Bywa ciężko, ale uwielbiam swoje życie i to co robię – wyjaśnia aktorka.

Praca jest dla niej pasją. Podczas pięciu lat pracy w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie zagrała w kilkunastu spektaklach. Z każdą odegraną rolą staje się coraz bardziej dojrzałą i świadomą aktorką.

– Nigdy wcześniej nie miałam tak silnego przekonania o tym, że jestem w odpowiednim miejscu i we właściwym czasie, a tym jest dla mnie teraz Teatr im. Wandy Siemaszkowej – twierdzi.

Za każdym razem, gdy widzi w teatrze swoje nazwisko na liście obwieszczającej nową obsadę sprawia jej to niepohamowaną radość. Ludzie są przekonani, że aktor sam wybiera rolę, którą chce zagrać. Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.

– To reżyser lub dyrektor teatru wybierają sztukę, którą będą realizować, a dopiero później rozmawiają o obsadzie i ustalają „kto, co i z kim” zagra. O tym, że będę wcielać się w tytułową Małgorzatę w „Mistrzu i Małgorzacie”, dowiedziałam się dopiero podczas pierwszego dnia prób! Wcześniej obsada spektaklu była objęta ścisłą tajemnicą – opowiada.

Muzyka i teatr – mistrzowska fuzja

Dagny to dziewczyna o wielu talentach. Teatralna pasja oraz muzyczna dusza to perfekcyjna kompozycja, która ułatwia jej prace w wykonywanym przez nią zawodzie.

–Podoba mi się to, że mogę łączyć te dwie rzeczy. Sam śpiew niekoniecznie dawałby mi taką szansę – twierdzi.

Pod koniec nauki w II LO w Sanoku zastanawiała się czy po maturze pójść w kierunku muzyki czy teatru. Jednak zwycięskie okazało się zamiłowanie do sztuki teatralnej. Zaraz po skończeniu Wydziału Aktorskiego w „łódzkiej filmówce” rozpoczęła naukę na wydziale wokalnym w Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. W ten sposób spełnia się na obu płaszczyznach, zarówno muzycznej, jak i teatralnej.

– Nieprzeciętne umiejętności wokalne, słuch muzyczny i poczucie rytmu z pewnością pomagają mi w aktorstwie. Dodatkowe umiejętności zawsze poszerzają spektrum rzeczy, które można zrobić na scenie i przysparzają możliwości realizowania się w innych projektach poza teatrem – wyjaśnia Dagny.

Edith Piaf i więźniarka

Przez pięć lat swojej pracy zawodowej wzięła udział w kilku musicalach. Została obsadzona przez Jana Szurmieja w roli Edith Piaf, a przez Wojciecha Kościelniaka w roli jednej z więźniarek w musicalu „Chicago”. Musical to specyficzny gatunek na polskiej scenie teatralnej. To forma rozrywki, która dla widzów jest łatwa i przyjemna w odbiorze, ale dla wykonawców stanowi wyzwanie. Aktorzy grający w musicalach muszą wykazać się kondycją fizyczną oraz nieprzeciętnymi umiejętnościami wokalnymi i tanecznymi.

– Zetknęłam się z musicalem dosyć wcześnie. Pod koniec studiów na Wydziale Aktorskim w Łodzi wygrałam casting na główną rolę żeńską w Teatrze Rozrywki w Chorzowie i swój debiut celebrowałam na Śląsku podczas premiery musicalu „Our House” w reż. Michała Znanieckiego – opowiada.

Dagny lubi grywać w musicalach, jednak cieszy się, że jej ścieżka zawodowa nie ogranicza się jedynie do tego gatunku.

–Lubię eklektyzm – teatr dramatyczny, film czy serial wymagają ode mnie doskonalenia różnych umiejętności, sięgania po inne środki wyrazu. Chociaż? Kto wie? Moja dotychczasowa kariera pokazuje, że chyba powinnam jeździć na castingi do muzycznych realizacji, bo często po przesłuchaniu dostaję się do obsady – śmieje się.

Aktorka nigdy nie uważała się za wybitną tancerkę. Dlatego decyzja jednego z najbardziej cenionych reżyserów teatru muzycznego w Polsce Wojciecha Kościelniaka, który obsadził ją w musicalu „Chicago” w Krakowskim Teatrze VARIETE w jednej z tanecznych ról, była dla niej nie lada zaskoczeniem.

– Na szczęście mieliśmy aż trzy miesiące, aby się przygotować. W pełni wykorzystałam ten czas, żeby nadrobić zaległości taneczne. Po premierze największym komplementem jaki usłyszałam od widzów, była uwaga, że nie na scenie nie dostrzegli różnicy pomiędzy aktorami, a tancerzami. Odetchnęłam z ulgą – opowiada.

Przed kamerą – na scenie

Największą satysfakcję i radość sprawia jej gra na teatralnej scenie. Choć z powodu intensywnej pracy w teatrze musi niejednokrotnie odrzucać propozycje gry na szklanym ekranie, to zawsze występy przed kamerą dają jej poczucie zadowolenia.

– Przed kamerą gra się innymi środkami wyrazu niż w teatrze. Gra się „wnętrzem”, a w teatrze korzysta się z bardzo ekspresyjnych środków wyrazu aktorskiego i kreuje się postać za pomocą mimiki, gestów oraz całego ciała – wyjaśnia aktorka.

Największą radość w pracy przed kamerą sprawiają jej spotkanie z ludźmi na planie zdjęciowym. Dzięki udziałom w projektach filmowych może podpatrywać prace takich aktorów jak Mariusz Bonaszewski czy Marek Kalita.

Wyczekiwanie

Praca na planie filmowym to głównie czekanie. Zanim aktor usłyszy pierwszy klaps mija niekiedy kilka godzin. Operatorzy ustawiają światło i kamery, reżyser robi próbę „czytaną” z aktorami, wcześniej trzeba znaleźć czas na charakteryzację.

– Widzowie często są zaskoczeni, że na nakręcenie kilku minut materiału poświęca się cały dzień, ale to czasami i tak bardzo mało! Wszystko zależy od produkcji, budżetu i twórców. Rzadko kiedy aktorzy mają komfort, aby powtórzyć scenę kilka razy lub obejrzeć duble w trakcie kręcenia. Film czy serial powstaje na etapie montażu. Aktor często nie ma świadomości, który materiał zostanie wybrany do ostatecznej wersji i czy jego postać nie zostanie całkowicie „wycięta” w postprodukcji. Dlatego nawet po dniu zdjęciowym ostrożnie chwalę się na swoich kanałach w mediach społecznościowych o tym, gdzie i kiedy będzie można mnie zobaczyć. Ja robię swoje: po prostu gram. Reszta nie zależy ode mnie. Jest to z jednej strony okrutne i straszne, a z drugiej bardzo ekscytujące – wyjaśnia.

Prostytutka Kazia

Dagny wcieliła się w postać prostytutki Kazi w popularnym serialu „Wojenne dziewczyny”, który opowiada o trudnych latach okupacji hitlerowskiej w Polsce. Dni zdjęciowe z udziałem jej postaci odbywały się w Warszawie i Lublinie. Dla aktorki był to bardzo intensywny czas. Musiała przemieszczać się pomiędzy trzema miastami. W Rzeszowie rozpoczęła w tym czasie próby do spektaklu. Zagranie prostytutki nie stanowiło dla niej żadnego problemu.

– Jako aktorka dostałam do wykreowania postać i konkretne zadanie do wykonania. Mam dużą świadomość i pewnego rodzaju dystans do swojego ciała. Nie wstydzę się go pokazywać, ale robię to świadomie. Dlaczego ludzie mają opór przed oglądaniem pięknych obrazów i cenzurują teatr czy dzieła sztuki, a nie wstydzą się oglądać i pokazywać dzieciom pornografii i przemocy, która jest ciągle obecna w telewizji? – dziwi się.

Aktorka nie tylko w serialu ukazuje swoją nagość. W teatrze musiała się nią posłużyć w spektaklach „Wenus w futrze” w reż. Jana Nowary oraz w „Mistrzu i Małgorzacie” Michaiła Bułhakowa w reż. Cezarego Ibera.

– Najbardziej wymagające jest dla mnie „obnażanie się emocjonalne”. Po spektaklach takich jak „Pogorzelisko” czy „Piaf” muszę poświęcić dużo czasu na regenerację i powrót do „siebie”- wyjaśnia.

Rola marzeń

Nigdy nie miała wymarzonej roli, którą chciałaby zagrać. I tak zostało do dnia dzisiejszego. Jest otwarta na rożnego rodzaju propozycje oraz eksperymenty.

– W naszym środowisku, jest pewne powiedzenie „dobra obsada to połowa sukcesu”. Trochę się z tym zgadzam. Bywa, że niektórzy aktorzy wpadają w pułapkę swojego emploi i zostają obsadzani tylko w jednym typie ról. Na szczęście, nie zostałam jeszcze zaszufladkowana i dostaję do zagrania różne typy: jednego dnia mogę zagrać „pierwszą naiwną”, drugiego „femme fatale”, a następnego samą Edith Piaf! – wyjaśnia Dagny.

W łódzkiej „filmówce” jest taki zwyczaj zwany „scenami marzeń”, który polega na tym, że studenci pierwszego roku Wydziału Aktorskiego przygotowują podczas pierwszego semestru nauki wybrane sceny z ulubionych sztuk i prezentują je podczas specjalnego pokazu starszym rocznikom dzieląc się w ten sposób swoimi teatralnymi aspiracjami.

– Podczas moich „scen marzeń” dwie osoby z mojego roku zaprosiły mnie do swoich realizacji, bo ja nie miałam żadnego pomysłu na siebie. Dopiero na roku dyplomowym, kiedy musiałam zawalczyć o siebie i swoją zawodową przyszłość, wybrałam swój wymarzony, „brechtowski” materiał i wyreżyserowałam swój indywidualny, muzyczny spektakl dyplomowy z songami Bertolta Brechta pt. „DAGNY.BRECHT.księżniczka.żebraków” – opowiada.

Na wszystko przyjdzie czas

Mimo obowiązków, pracy i napiętego grafiku potrafi znaleźć czas na wszystko i dla każdego. Jeszcze nie odetchnęła po ostatniej premierze w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej, a już była na jednym z najważniejszych festiwali w Polsce „Warszawskich Spotkaniach Teatralnych” W międzyczasie odbyła się również premiera filmu Telewizji Obiektyw pt. „Łukasiewicz nafciarz romantyk”, w którym wzięła udział podczas ubiegłorocznych wakacji, a w nocy po premierze filmu, pakowała już walizkę i z samego rana ruszała na zdjęcia próbne i rano znowu była w Warszawie.

– Jest takie powiedzenie, że „najbardziej zajęte osoby znajdą czas na wszystko”. Niedługo wyruszamy na festiwalowe tournee ze spektaklem „Lwów nie oddamy” w reż. Katarzyny Szyngiery. W maju odwiedzimy Szczecin i Gdynię, a na jesień pojawimy się w Białymstoku i Poznaniu. Jesień to czas remontu w Teatrze. Zamkną nam dużą scenę na pół roku. Będę miała mnóstwo czasu na realizowanie się poza teatrem – wyjaśnia.

Uwielbia żeglować z przyjaciółmi, wędrować po górach, a w wakacje chce być z dala od wszystkiego. Wyłącza telefon choć na jeden krótki tydzień, zaszywa się gdzieś na końcu świata, a słońce jest je najlepszym kompanem. Uwielbia czytać książki. Szczególnie biograficzne i te dotyczące osobistego rozwoju. Codziennie ćwiczy i śpiewa. Chodzi ma wystawy, koncerty i spotkania z inspirującymi ludźmi. Raz na jakiś czas wyjeżdża i ogląda spektakl, tak by zobaczyć teatr od strony widza.

– Ostatnio miałam kilka ciekawych przesłuchań do realizacji telewizyjnych, ale… środowisko aktorskie jest bardzo przesądne, dlatego na razie nie będę zdradzać swoich planów, aby nie zapeszyć – kończy Dagny.

Dominika Czerwińska