Ryan Socash promuje sanocki skansen
Ryan Socash to znany szerokiej publiczności amerykański dziennikarz i twórca video z podkarpackimi korzeniami. Obecnie jest managerem w międzynarodowej sieci telewizji internetowej Mediakraft TV. Wcześniej współpracował między innymi z Czesławem Mozilem, zespołem Coma, prowadził audycje w Polskim Radio i Wp.pl . Ryan przyjechał do Sanoka aby sprawdzić, jak mogło wyglądać tu przed laty życie jego przodków. W tym celu spędził czas w skansenie Muzeum Budownictwa Ludowego, gdzie nagrywał materiał o codziennym życiu lokalnej ludności. Materiał, został wyemitowany 28 maja, na jego kanale YouTube – Kult America, gdzie autor eksploruje polską i europejską kulturę przez swój amerykański punkt widzenia.
Ryan jesteś człowiekiem który w Polsce spełnia swój „amerykański sen”. W czasach kiedy emigracja z Polski była czymś naturalnym, ty zrobiłeś coś zapełnienie odwrotnego. Co tak urzekło cię w naszym kraju i Podkarpaciu?
Pierwszy raz do Polski przyjechałem szukając swoich korzeni. Kiedy odkryłem, że moi przodkowie pochodzą spod Nowego Targu postanowiłem poznać Polskę. Przyjechałem tu w czasach kiedy Polska może była biedniejsza, ale ludzie byli ogromnie życzliwi. Pamiętam noc w Sromowcach Niżnych, kiedy szukałem miejsca na nocleg i jakiś człowiek powiedział: co będziesz szukać hotelu, prześpij się u mnie. Jutro będziesz podróżował dalej. To był dla mnie wtedy szok. Obcy człowiek zaprasza mnie do swojego domu, nie boi się, że go okradnę lub zamorduję. Często ludzie pytają mnie o różnice między Ameryką, a Polską. Kilkanaście lat temu to była wielka różnica właśnie w mentalności ludzi. Spotykałem się w Polsce z oznakami życzliwości i spontaniczności, o którą ciężko było w Stanach. Postęp technologiczny, internet oddalają od siebie ludzi. Na szczęście tu na Podkarpaciu widzę, że to postępuje wolniej.
Skąd pomysł na materiał o skansenie?
Cały czas odkrywam co to znaczy być Polakiem. Bycie Amerykaninem jest bardzo łatwe. Przyjeżdżasz do Stanów, meldujesz się, pracujesz, składasz przysięgę i dostajesz dokumenty. Stajesz się Amerykaninem. Każdy może być Amerykaninem. Moje polskie korzenie dają mi poczucie powiązania z historią. Kiedy odkryłem, że moi przodkowie pochodzili z Galicji, mieszkali pod zaborem austriackim, a jednak byli Polakami. Początkowo nie mogłem sobie tego wyobrazić. Musiałem dużo poczytać i dotrzeć do miejsca gdzie się urodzili, co wiele mnie nauczyło. Projekt pokazania skansenu na filmie to wynik wielu przemyśleń. Myślę, że warto by każdy kto odwiedza Sanok, odwiedził skansen. Tutaj możemy namacalnie przekonać się jak żyli nasi przodkowie, wyobrazić sobie jak ciężko pracowali i jak mieszkali. To swoista podróż w czasie. Fajnie, że każdy może jej doświadczyć. Chciałbym aby każdy się o tej możliwości dowiedział.
Skoro jesteśmy na Podkarpaciu, ciężko nie wspomnieć o twoim udanym teledysku z KSU. Kiedy się ukazał, chyba nie było osoby z terenów Bieszczad, która by go nie udostępniła na swoim profilu. Jak wspominasz współpracę z Siczką?
To była przygoda. W trakcie swojej pracy spotkałem wielu wspaniałych muzyków m.in. Kazika, Myslowitz, Perfekt, Renatę Przemyk. Pewnego dnia pomyślałem, że czas na KSU na moim kanale Kult America. KSU to jeden z moich ulubionych zespołów. Miałem przyjemność być na ich koncercie w Ustrzykach Dolnych. Więc padło również na Siczkę. Pierwsze wrażenie mnie trochę przeraziło. Siczka po przywitaniu, zareagował z rezerwą. Powiedział, że róbmy to bo mam mało czasu. Pomyślałem sobie wtedy, że może zrezygnować. Jednak po jakimś czasie nawiązaliśmy świetny kontakt. Zgodziłem się nawet na zmiany w scenariuszu zaproponowane przez Siczkę. Lokalizacja sceny finałowej to był jego pomysł. Również jego pomysłem były ujęcia w miejscach, których nie znałem i nie miałem ich w planach. Nasze pożegnanie było bardzo ciepłe. Wspaniale się z nim pracowało.
Masz w planach następny teledysk?
Na co dzień zajmuję się kręceniem materiałów m.in. dla telewizji. Zwykle o tematyce podróżniczej. Teledyski to taka moja odskocznia od codzienności. Po głowie mi chodzi T.Love i ich kawałek „Warszawa”, który przywodzi mi na myśl dwutysięczny rok i pierwsze moje chwile w tym kraju.
Wrócisz jeszcze do Sanoka?
Myślę, że tak. Kilka lat temu grałem koncert w klubie Pani K, także na rynku. Potem miał być koncert na Błoniach, który odwołano ze względu na intensywne opady, wskutek czego rzeka San występowała z brzegów. Żałuję, że do tego koncertu nie doszło. Może będzie mi dane to nadrobić, a teraz zapraszam sanoczan na mój kanał YouTube, by przez mój pryzmat popatrzyli na sanocką perełkę, jaką jest skansen.
Ostatnie komentarze