Joanna Szostak-Rogoz

Mama pełna kolorów

Joanna Szostak-Rogoz czyli mama pełna kolorówJoanna Szostak-Rogoz jest absolwentką malarstwa na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Dyplom obroniła w pracowni prof. Walentego Wróblewskiego. Od lat pracuje w Sanockiej Galerii BWA. Jej prace są znane sanoczanom, ale kim jest prywatnie Joasia – pytamy przy okazji naszego cyklu  OFF Road po sanockich artystach.

 

Kilka lat spędziłaś w Lublinie, dlaczego wybrałaś jednak Sanok?

Złożyło się na to wiele czynników. Miałam w planach pracę w Lublinie, ale jak to się dzieje w życiu plany, często nie dochodzą do skutku.  Między innymi przypadek sprawił, że w BWA zwolniło się miejsce i po prostu zjawiłam się w odpowiednim czasie, gotowa do pracy i z odpowiednim dyplomem. Poza tym Sanok ma wiele zalet np. to, że dojazdy do pracy nie zajmują nam kilkudziesięciu minut, wszędzie jest blisko. Miasteczko jest spokojne, nie ma wyścigu szczurów i to się przekłada na moją sztukę.  Inna sprawa to podejście do artystów.  Miasto wyszło nam naprzeciw np. oddając lokal pod pracownię tylko za opłaty. To również jest ważne, że artysta ma gdzie się rozwijać, zwłaszcza, że pracownia w budynku MBP jest naprawdę piękna i obszerna. 

Masz swoje miejsca w Sanoku, które są inspiracją dla ciebie?

I tak i nie. Cały Sanok jest urokliwy i patrząc w każdym kierunku czuję inspirację. Mamy piękne okolice. Pejzaże które maluję powstają właśnie dzięki miejscu, w którym mieszkam. Nasze miasto jest tak małe, że można je przejść spacerkiem i gdzie się nie spojrzy tam znajduję inspirację do malowania. Niektórzy się śmieją, że w moich obrazach nie ma gór i powinnam się przenieść na niziny. Moje pejzaże to miejsca które dostrzegam właśnie między górami, które nas otaczają. Wschody i zachody słońca chyba najbardziej mnie inspirują. 

Niedawno zostałaś mamą, co się zmieniło w twoim życiu?

Jeżeli chodzi o obrazy to, ci którzy znają i śledzą moją twórczość zauważają w mich obrazach więcej kolorów. Może to wynikać z tego, że dziecko rzeczywiście zmienia nasze życie, wywraca je do góry nogami. Kolor jest nośnikiem emocji, a dziecko to niesamowite emocje. Więc więcej kolorów w moim życiu. Oprócz emocji zmienił się system zarządzania czasem. Z jednej strony mam mniej czasu, z drugiej ten czas muszę kondensować i intensyfikować swoje działania. Co się jeszcze zmieniło w moim życiu? Nie miałam pojęcia, że tak mocno można kochać! Dziecko to cud, którego nie byłam świadoma póki tego nie dotknęłam. Pewnie wszystkie mamy tak mówią, ale miłość mnie zaskoczyła. Dzięki dziecku nabrałam więcej dystansu do siebie. Kiedyś może bym się przejęła tym, że wyszłam do sklepu pochlapana farbami. Teraz biegając między pracą, pracownią, a żłobkiem wciąż doświadczam takich wpadek.  

Co byś chciała zmienić w Sanoku, jako artysta?

Z jednej strony miasto wspiera artystów, o czym świadczy nawet użyczenie miejsca na pracownie,  z drugiej strony włodarze miasta (niektórzy) w ogóle artystów nie znają. Nie znają ich osiągnięć, choć w Polsce czy nawet na świecie są postrzegani, znani i doceniani. 

Rozmawiała Edyta Wilk