Opuszczone wsie w Bieszczadach
Bieszczady, kuszące pięknem krajobrazu, spokojem i bezludnymi wręcz ścieżkami. Mają w sobie dzikość, magię i nostalgię. Swoisty fenomen turystyczny w Polsce. Ma sens to, co kiedyś ktoś powiedział, że w Bieszczady przyjeżdża się raz, a potem już tylko wraca, albo zostaje.
Mając przed oczyma takie niewysłowione piękno i spokój, trudno jest uwierzyć, że niegdyś był to region najgęściej zaludniony w Polsce. Mieszkali tutaj w zgodzie ze sobą – Bojkowie, Rusini, Polacy i Żydzi. Mieli różne wyznania i wartości. Wsie tętniły życiem.
Ile ich było, nie sposób ich zliczyć, i nie liczby są tutaj ważne. Ich początki to w większości przełom XIV i XV wieku. Historia, która setki lat wpisała wiele pokoleń w te Ziemie.
Zawieruchy pierwszej i drugiej wojny światowej, dotknęły to miejsce swoimi tragediami, ale wsie przetrwały. I pewnie nadal, żyliby tutaj ludzie, piekli chleb i wychowywali swoje dzieci, a Bieszczady wyglądałyby zupełnie inaczej.
To, co stało się po II wojnie światowej, zbrodnie, jakie dokonywały się na tych ziemiach, i konsekwencja Akcji „Wisła” – efektem stało się wysiedlenie kilkuset wsi i ich zniszczenie.
Wiele z tych miejsc pozostało niezaludnionych, odzyskane jedynie przez przyrodę. Z dawnych zabudowań, pozostały ruiny, piwnice, kwitnące zdziczałe drzewa, cerkwiska i pochylone krzyże.
Opuszczone wsie całe dziesiątki lat zionęły pustką. To, co uniknęło zagłady walk, niszczenia przez UPA (w większości, po wysiedleniach ludności na ziemie odzyskane, oddziały UPA niszczyły całe wsie), było dewastowane i niszczone. Z nakazu władz i ze zwykłej ludzkiej głupoty – zburzono dziesiątki cerkwi, dewastowano cmentarze. W tych bezludnych miejscach po wsiach pozostały nieliczne krzyże, ruiny zarośnięte i omszałe cerkwiska.
Powoli przyroda kładzie zielony „całun niepamięci „ na te tereny. Warto przybliżyć sobie historię tych miejsc, gdyż to taka sama historia, jak Warszawy czy innego miasta, które zostało dotknięte nieszczęściem. Historia wsi bieszczadzkich, nie jest „wygodną” historią dla obu stron konfliktu. Ale jest już historią, należy o tym pamiętać. Nie jest celem „kultywowanie” niechęci i wrogości, a jedynie pozostawienie w pamięci i szacunek dla tych, którzy musieli zostawić swoje „małe ojczyzny”, którzy zapłacili za to, że żyli tutaj w „niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie”.
Wsie, których już nie ma. Zapraszam do wędrówki po nich, po tym, co jeszcze pozostało.
Co do żydów to bym polemizował ..Pamietam jak dziś szukałem kirkutu w Lesku zapytałem o drogę jakiegoś starszego jegomoscia , pan zmierzył mnie wzrokiem po czym stwierdził ” a czego tam szukać tam same zydy lerza ” oo dotarciu mozna bylo stwierdzić po butelkach ze tubylcy zrobili sobie tam miejscowke…
To przykre ale i prawdziwe ..
Bieszczady (szczególnie południowo-wschodnia ich część do Sanu) to miejsce przeklęte… kiedyś ludzie (Katolicy, Prawosławni, Żydzi, Łemkowie, Rusyni, Bojkowie, Huculi i czort wie kto jeszcze) żyli tam w zgodzie i nieświadomości narodowej. I co? I głupota ich z tamtąd wygnała…
Dziś po Beniowej, Siankach, Krywem i wielu innych siołach i przysiółkach pozostały tylko ruiny, przewracające się krzyże na cerkwiskacuh, las, San i „ściana nienawiści”. A tam gdzie wsie się ostały to ani połowa dawnej rdzennej ludności nie mieszka. Wojny I i II, UPA, Akcja Wisła, póżniej wysiedlenia związane z budową zapory zmieniły bieszczadzką mieszankę etniczną bezpowrotnie.
Ale ludzie wracają… wystarczy spojrzeć na groby i tabliczki pośmiertne na drzewach pod ruinami cerkwi w Krywem. Ludzie wracają w swoje strony rodzinne.
Albo zglebisz meandry historii
Do ADAMO : jestes bardzo obiektywny !!!!Ziemie sanockie i przymyskie maja b. smutna historie, i czasem tez
pokoj i zgode miedzy ludzmi. Goscinnosc w stosunku do tych co ich lubimy, podzielamy?zgadzamy sie z nimi to raczej prosta rzecz – ale ludzkie traktowanie obcych czy nawet wrogow, to BARDZO trudne. Tak, Polacy i Ukraincy zyli w zgodzie jak byl pokoj, gdy tylko jakas wojna przyszla to sie mordowali . Potworna zdziczalosc !!
Bieszczady krwawo splywaly ludzkich nieszczęść zawsze, nie tylko po drugiej wojnie. Wczesniej zasiedlenia bo tu bylo dziko, pozniej konflikty zmiana orientacji wiary! Zmiana z prawoslawia na grekokatlicyzm, masakra… bo papiez nie pomoze… potem zajazdy, rozbiory. Pierwsza wojna wysuplala z tego terenu poborowych na jedna i druga strone frontu. Miasta potrąciły statusy i staly sie wsiami bo brakowalo ludzi. Dopiero pozniej druga wojna dopelnila tego co jest. Kiedys owce i woly wypasaly sie po poloninach a dzis? Dobrze ze zubry sie dziko pasą… pozdrawiam i radze piszacemu poczytac jednych i drugich podejsc do tematu obiektywnie.
Niestety, nic nie trwa na zawsze….mysle o przeszlosci tych terenow !! Rozne narodowosci i religie ( co do tych to nikt nie jest pewny ,ktora jest prawdziwa, w zasadzie zadna). Ludzie moga byc ohydnymi stworzeniami albo tez wprost swietymi. Wojny beda i byly, niestety. Ziemia Sanocka…to polska czy ukrainska, kto wie????
Religie nie są prawdziwe, ale ludzie mogą być świętymi. Warto włączyć myślenie, kiedy zabiera się głos publiczne, nawet na forum internetowym.
Anna
Jeśli czytałaś artykuł, znaczy czytałaś,ale nic nie wyniosłaś
Bojkowie, Rusini, Polacy i Żydzi mieszkali w Polsce razem w zgodzie. Czy pisze coś o ukraincach?
Jeśli się zastanawiasz nad przynależnośią ziemi sanockiej, to pewnie jesteś ukrainka.
Jeszcze jedno, pisz w języku swoich przodków.
Ziemia sanocka, to ziemia polska. Tak samo jak ziemia ukraińska-ziemia ukraińska to również ziemia polska. Państwo Ukraina to sztuczny twór. Tam powinna być dalej Polska. Pozdrawiam.