Jarmark Ikon – kolorowo, smacznie, radośnie

Barwne wydarzenie już na stałe wpisało się w kalendarz imprez miasta, z czego cieszą się sanoczanie, turyści i wystawcy.

Tłumy na Rynku

Ile osób przewinęło się przez centrum Sanoka podczas Jarmarku Ikon”? Setki, jeżeli nie tysiące. Na deptaku i sanockim rynku przez dwa dni krążyły tłumy wokół straganów, aż trudno było się przecisnąć i nic dziwnego, ponieważ do kupienia były przedmioty, których na próżno szukać w galeriach handlowych.

Sztuka ikonopisarstwa

Zamierzeniem Jarmarku Ikon było eksponować przede wszystkim sztukę ikonopisarską, z której słynie Sanok i Bieszczady. Z czasem jarmark przekształcił się w święto wszystkich artystów i rękodzielników.
Jarmark na sanockim Rynku, stanowi dopełnienie istniejącego od dziesięciu już lat „Szlaku Ikon” i ekspozycji w Muzeum Historycznym, będącej jedną z największych atrakcji dla turystów odwiedzających Sanok i region. Jest to jedna z najpiękniejszych kolekcji sztuki cerkiewnej w Polsce, gromadzi w swoich zbiorach ponad 1200 eksponatów.

W tle muzyka

Wydarzenie rozpoczęło się od koncertów w cerkwi pw. Świętej Trójcy w Sanoku. Pieśni liturgiczne zaprezentowały  zespoły „Widymo” i „Lehka Doriżka”. Koncert wypadł znakomicie i wielu słuchaczy nie kryło łez wzruszenia. Widymo powstał w 2000 roku w Sanoku, narodził się z fascynacji odnalezionymi i odśpiewywanymi na nowo pieśniami Karpat. Zespół angażuje się w inicjatywy artystyczne, mające na celu ochronę dziedzictwa kulturowego. Stale współpracuje z Uniwersytetem Ludowym Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej. Łehka Doriżka to zespół z Tarnopola na Ukrainie. Mimo odległości zespół często gości w Polsce i występuje na scenach w towarzystwie Widymo.
Wszyscy mogli  posłuchać i popląsać w takt muzyki zespołu „Roma Angela”. Barwne spódnice, piękne tancerki i skoczna muzyka podrywały do każdego tańca. W takt cygańskiej muzyki spacery po rynku były przyjemniejsze.

Maciej Harna z zespołem i lirami korbowymi, może dla sanoczan jest zwykłym zjawiskiem, ale podczas jarmarku wielu turystów zatrzymywało się i wsłuchiwało w utwory grane przez muzyków. Lira korbowa ma w sobie magię która przyciąga i idealnie wpisuje się w klimat tego typu wydarzeń.

W sobotę na zamku posłuchać można było muzyki dawnej. „Lutnia” to zespół rodzinny, któremu przewodzi Robert Myszkal, który łączy pasję muzyczną z pisaniem ikon. Robert Myszkal posiada kolekcję rzadkich instrumentów strunowych którą buduje od lat. Ma ponad siedemdziesiąt bandur, lutni i cytr. Artyści z Rymanowa Zdroju także w niedzielę przygrywali uczestnikom jarmarku.

W sobotę koncertował również sanocki zespół Soul. Zespół powstał w 1997 r, działa przy parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Sanoku. Założycielem i kierownikiem artystycznym zespołu jest Monika Brewczak. Koncert przyciągnął spore grono miłośników muzyki patriotycznej.
Jarmark zakończył koncert zespołu Insza z gościnnym udziałem Tomasza Stężalskiego. Koncert odbył się w scenerii zachodzącego słońca przy sanockim zamku. Część słuchaczy wysłuchała koncertu siedząc na przygotowanych ławkach, a część spacerując po dziedzińcu zamkowym, podziwiając barwne niebo. Było to bardzo przyjemne zakończenie dnia oraz całego wydarzenia.

Dla rodzin

Sanocki jarmark to czas dedykowany również rodzinom. W tym roku dla dzieci zorganizowane były warsztaty garncarskie. Wiele pociech wzięło udział w warsztatach , podczas których wykonywali zwierzątka. Trudna sztuka garncarstwa wymaga skupienia i cierpliwości. Ci którzy posiadają takie cechy, mogli spodziewać się niebanalnych efektów swojej pracy. Nie straszne im były brudne ręce, a maluchy to wręcz garnęły się do koła garncarskiego.

Jarmark czyli zakupy

Podczas jarmarku prezentowano  dzieła, pochodzące z sanockich, bieszczadzkich i podkarpackich pracowni ikon, wyrobów artystów ludowych i rzemieślników, w tym garncarzy, kowali, koronkarzy, wytwórcy przedmiotów z drewna i wikliny. Na jarmarku pojawiły się  również  stragany pszczelarzy i sprzedawców wyrobów z wosku, rzeźbiarzy, malarzy, producentów oryginalnej biżuterii i ozdób oraz osób serwujących domowe wypieki czy sery.

Pani Ela zadowolona kupiła ikonę – Co roku tu jestem i zawsze wychodzę z jarmarku z ikoną. Ikony kupuję głownie jako prezenty. W tym roku jest to szczególny prezent bo z okazji urodzin wnuczki. Cieszę się bo ikona jest piękna, przedstawia świętą rodzinę i będzie doskonałym prezentem dla młodych rodziców.”
Producenci tradycyjnych produktów żywnościowych kusili przechodniów dając do popróbowania swoje wyroby. Czasami nie obyło się bez zabawnych incydentów: – Proszę dać mi spróbować tych serków, póki żona nie widzi.
Rękodzielnicy również zgodnie twierdzili, że to udana impreza. Pani Ania relacjonuje: – W sobotę sprzedałam naprawdę sporą ilość moich wyrobów, w niedzielę zdecydowanie mniej, jednak nie jest to dla mnie czas stracony. Wiele osób oglądało moje rękodzieło i złożyło zamówienia na konkretne rzeczy (kolor wzór), więc po jarmarku będę miała pełne ręce roboty!
Katarzyna i Andrzej są w Sanoku przejazdem:
– O Jarmarku przeczytałam na stronie internetowej „Tygodnika Sanockiego” i jadąc w Bieszczady stwierdziłam, że muszę się zatrzymać. Stronę „Tygodnika” odkryłam szukając informacji o Beksińskich i trafiłam na artykuły „Czytanie obrazu” nawiasem mówiąc niespotykane. Myślałam, że wydarzenie będzie związane tylko z ikonami. Pooglądam, być może cos kupię i pojedziemy dalej. Okazuje się, że jesteśmy tu cały dzień i wcale nam się nie śpieszy w Bieszczady. Próbowaliśmy chleba ze smalcem, serów, chałwy. Kupiłam sobie piękne kolczyki i serwetę na stół. Fantastyczna atmosfera nas wciągnęła. Sanok ma piękny rynek, życzliwych mieszkańców i ten jarmark! Niczym w bożonarodzeniowy jarmark w Niemczech. Brakuje tylko grzanego wina i śniegu. Fantastyczny klimat jest w tym miasteczku!
– W przyszłym roku planujemy urlop również w Bieszczadach, które kochamy i zaplanujemy go tak by zahaczyć o sanocki jarmark – podsumowuje Andrzej.
Czekamy na Jarmark Ikon za rok, mamy nadzieję że następna edycja będzie równie udana.

Edyta Wilk