Cis pospolity – od Króla Jagiełły po naszą Komańczę

Cis pospolity (Taxus baccata) częściej gości w naszych ogrodach czy parkach niż w leśnych kniejach. Doceniamy jego dekoracyjność, czerwone jagódki i piękną, łuszczącą się korę. Znamy wartość jego drewna jako ekskluzywnego surowca. Ale czy wiemy coś więcej o tym gatunku, gdzie występuje on naturalnie, dlaczego go tak mało i co jest robione, aby było go więcej? Na te i inne pytania odpowiada mi pani Zofia Daszkiewicz, Inżynier Nadzoru w Nadleśnictwie Komańcza.

Historia i legendy

Już w 1423 roku Król Władysław Jagiełło wydał statut ochraniający to niezwykłe drzewo: „ Jeśliby kto wszedłszy w las, drzewa które znajdują się być wielkiej ceny jako jest cis albo im podobne podrąbał, tedy może być przez Pana albo dziedzica pojman, a na rękojemstwo tym którzy oń prosić będą ma być dan. Tym że obyczajem w gajach gdzie mało lasów ma być zachowane”. W religii i mitologii ludów celtyckich i germańskich znalazło się również miejsce dla cisa. W tamtych czasach wierzono, że drzewo to chroni przed śmiercią i bardzo złymi duchami. Już samo wycinanie i palenie cisów miało przynosić ogromnego pecha. Z ich drewna sporządzono przedmioty służące do kultu religijnego. W wierzeniach celtów, cis był jednym z dziewięciu świętych drzew służących do rozpalania wielkich rytualnych ognisk i jako drzewo dające nieśmiertelność. Na Podkarpaciu cisowymi kołeczkami mocowano gont na dachach, ponieważ wierzono, że chroni to domy od uderzeń pioruna. Drewno cisowe ma piękny czerwonobrunatny lub rudawy odcień – od tego koloru wzięło nazwę umaszczenie koni (cisawe), które mają rudobrązową sierść.

Co robimy współcześnie aby cis wrócił do naszych lasów?

Moja wizyta w Nadleśnictwie Komańcza nie jest przypadkowa. Mianowicie dnia 30 czerwca 2006 roku wszedł w życie ,,Program ochrony i restytucji cisa pospolitego w Polsce” a tym samym na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Pani Zofia opowiada o przygotowaniach i badaniach jakie miały miejsce przed wkroczeniem z sadzonkami do lasów. Polska Akademia Nauk Instytut Dendrologii przeprowadzała liczne badania związane z zasięgiem naturalnym cisa, zmiennością genetyczną czy już konkretnie z wyborem genotypów i populacji do restytucji. Moja rozmówczyni podkreśla, iż teren zarządzany przez nadleśnictwa w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, praktycznie w całości pokrywają się z granicami naturalnego zasięgu występowania tego gatunku. Jest też głównym przedmiotem ochrony w dziewięciu rezerwatach gdzie odnotowano jego większe skupiska. W ramach programu zinwentaryzowano łącznie 5304 egzemplarzy cisa.

Nadleśnictwo Dukla i Kołaczyce zajmują czołówkę w rankingu. Do roku 2007 działania ochronne głównie miały miejsce w rezerwatach. Zabiegi hodowlano ochronne były prowadzone pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Rzeszowie. W wielkim skrócie późniejszy plan można podzielić na dwa rodzaje nasadzeń cisów. Pierwszy, jako cis w uprawach (duże powierzchnie) oraz cis jako gatunek biocenotyczny i domieszkowy. Takie działania miały miejsce na terenie Nadleśnictwa Komańcza. Pięć leśnictw zostało objętych tym programem: Turzańsk, Czystohorb, Jesionowa, Radoszyce oraz Maniów. Pani Zofia opowiada o wyborze najdogodniejszych (najbardziej pożądanych) siedlisk dla wydawać by się mogło bardzo tolerancyjnego cisu. Przygotowanie gleby, nasadzenia i coroczna pielęgnacja to tylko część z czynności wykonanych i wykonywanych przez Lasy Państwowe. Nasadzenia wyżej wymienione ,,traktują” cisa jako gatunek biocenotyczny, który znacząco wzbogaca przyrodę. A także jako wartościowe drzewo długowieczne. Warto dodać iż samo drewno tego gatunku zaliczane jest do surowca poszukiwanego i bardzo wartościowego.

Ponieważ parę lat minęło od założenia pierwszej uprawy w Leśnictwie Turzańsk udaje się z Panią Zofią właśnie tam. Przed przyjazdem Pani Inżynier opowiada o ich pochodzeniu, drzewiastej formie (w naszych ogrodach zazwyczaj dominują formy krzewiaste), oraz ich kondycji. Cis ma dużą elastyczność co do warunków glebowych, natomiast jest wrażliwy na zmiany mikroklimatu leśnego. Zmiana wilgotności ,,leśne przeciągi” czy gwałtowne nasłonecznienie nie sprzyjają mu we wzroście. Przyjeżdżamy na miejsce – czeka już na nas podleśniczy Pan Tomasz Lenio. Pogoda nas nie rozpieszczała (my to nic – terenowcy), ale jak to Pani Zofia powiedziała zdjęcia będą kiepskie. Natomiast same cisy zachwycają swoją kondycją i przyrostem. Uprawy ogrodzone, pod okapem jodłowym, że stabilnym mikroklimatem – cisy soczysto zielone o dość dużych przyrostach jak na ten gatunek. Pan Tomasz opowiada o zabiegach pielęgnacyjnych ponieważ jeżyna króluje.

Nieśmiało pytam o czerwone ,,jagódki”, które o tej porze roku zdobią cisy. Pani Zofia z uśmiechem na twarzy odpowiada ,,na te smakołyki to jeszcze kilkanaście lat sobie poczekamy”. Cis jest rośliną rozdzielnopłciową i zwykle dwupienną, a to znaczy, że posiada kwiaty męskie rozmieszczone w grupowych skupiskach, po około 20-30 sztuk, w końcowych odcinkach pędów i żeńskie, małe pojedynczo lub parami umieszczone na spodniej stronie pędów. Okres kwitnienia przypada na kwiecień i maj. Po zapyleniu powstają żółto – brązowe nasiona w twardej, czarnej łupince nasiennej umieszczonej w czerwonej, lepkiej osnówce. Smakołyki, tak. Sama uwielbiam słodką osnówkę, ale pamiętajmy, że cisy są trujące. Zjedzenie nasion grozi ostremu zatruciu, igły oraz drewno także zawierają szkodliwe substancję. Trucizna z soku cisu zawierająca silnie działające substancje, między innymi taksol, była znana już w starożytności – nasączano nią groty strzał i ostrza ostrzewów, nie raz dodawano do wina, aby w zdradziecki sposób pozbyć się przeciwnika. Jednak lepka, czerwona osnówka jest kuszącym kąskiem nie tylko dla ludzi.

Moja wizyta dobiega końca, wracając do auta Pani Zofia pokazuje naturalne odnowienie jodły, piękny drzewostan przerębowy, no i cóż rydze, które później trafią do mojego koszyka. O jej pasji i oddaniu w to co robi świadczy Jej ogromna wiedza przyrodnicza. Począwszy od najdrobniejszych organizmach skończywszy na całych ekosystemach. Ale także dość prozaiczna czynność, którą wykonuje między naszą rozmową. Mianowicie z wielką troską odsłania młode jodełki stłamszone przez gałęzie pozostawione po ścince. Prawdziwy gospodarz musi dbać o porządek.
Po bardzo miłym i owocnym spotkaniu ja zostaję w Turzańskich lasach (z koszykiem) i już wiem, że w tamte tereny jeszcze nie raz Państwa zabiorę.

Amelia Piegdoń