Sosenki na sprzedaż

Burmistrz Matuszewski: Mieszkańcy oczekują zdecydowanych działań

W Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta, w zakładce „przetargi” znajdziemy, wystawioną na sprzedaż nieruchomość „zabudowaną budynkiem stołówki wraz z kuchnią, budynkiem „stanicy”, budynkiem hydroforni, budynkiem recepcji, budynkiem magazynowym, budynkiem rozdzielni prądu, budynkiem w.c., budynkiem łaźni i 14. domkami letniskowymi”. Ta nieruchomość to Sosenki, obiekt, który za każdym razem, gdy o nim mowa, budzi ogromne emocje.

BIP zawiera ponadto informację, że w planie zagospodarowania przestrzennego „nieruchomość położona jest w obszarze oznaczonym  symbolami: 1UT – teren usług turystycznych wielofunkcyjnych (teren istniejącego ośrodka wczasowego z bazą noclegową), 1 US – teren usług sportu i rekreacji.

Przetarg dotyczy działki nr 58/150 o powierzchni 4,1772 ha, natomiast działka nr 58/22 o powierzchni 0,7590 ha pozostaje w posiadaniu miasta. Cena wywoławcza to 2 334 000 zł netto.

Dyskusję na temat zasadności sprzedaży Sosenek  wywołał jeden z lokalnych portali. Zwróciliśmy się do burmistrza Tomasza Matuszewskiego z prośbą o uzasadnienie decyzji.

Burmistrz Tomasz Matuszewski:

Czas podsumowań burmistrza Tomasza MatuszewskiegoDocierają do mnie głosy, że sanoczanie są zaniepokojeni informacją o sprzedaży Sosenek. Ten niepokój jest niepotrzebny, podsycany przez niektóre osoby, i dlatego chcę Państwa uspokoić: Sosenki były i pozostaną w Sanoku i będą otwarte dla mieszkańców.

Ten piękny teren ma bogatą historię i wielu starszych sanoczan łączy z nim wspomnienia ze swojej  młodości. Jednak od bardzo długiego czasu jest tylko z nazwy terenem rekreacyjnym.

Dwa lata temu wydano kilkaset tysięcy złotych, aby mógł on pełnić rolę kempingu dla kamperów. Dochód był znikomy, ponieważ Sosenki z roku na rok ulegają coraz większej degradacji.

Poprzednia Rada i jak obecna dyskutują na tematy związane z zagospodarowaniem Sosenek. Obecna zobowiązała MOSiR do przedstawienia koncepcji dla tego terenu oraz kosztów, jakie musiałyby zostać wdrożone, aby obiekt mógł funkcjonować.  Nie ma programów, które samorządy mogłyby wykorzystać, aby pozyskać na ten cel środki. Na obecną chwilę budżetu miasta nie stać na tego typu inwestycje. Jedynie środki zewnętrzne mogą poprawić tę sytuację.

Pamiętam głosy sprzeciwu, kiedy zapadła decyzja o sprzedaży stadionu przy ul. Stróżowskiej. Zniszczony obiekt został oddany w prywatne ręce, odnowiony i jest w dalszym ciągu otwarty dla mieszkańców – w tym względzie zmiany wyszły wszystkim na dobre.

Po przeanalizowaniu różnych wariantów, w oparciu o uchwałę z 2013 roku podjęliśmy decyzję o wystawieniu Sosenek na sprzedaż. W Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego Sosenki są terenem rekreacyjnym i takim pozostaną.

Arłamów, Krasiczyn – to miejsca otwarte nie tylko dla gości hotelowych. Tak samo będzie
z Sosenkami. Prywatny inwestor, jeżeli zdecyduje się je kupić, nie zamknie obiektu i nie otoczy go murem zaporowym. To miejsce odżyje, a w sąsiedztwie skansenu i ścieżki rowerowej będzie miało szansę stać się turystyczno-rekreacyjną wizytówką miasta.

Od dziesięciu lat radni miejscy debatują nad losem Sosenek. Mam nadzieję, że w tej kadencji konstruktywnie zakończymy te dyskusje, ponieważ świat nam ucieka, a ja mam wrażenie, że jeśli chodzi o ten obiekt – stoimy w miejscu. W obecnej sytuacji epidemii najbardziej ucierpiała turystyka. Sanok jako miasto opierające swój rozwój na kulturze i turystyce musi stwarzać szanse dla jej rozwoju. Mieszkańcy oczekują od nas zdecydowanych działań. Stąd decyzja o przetargu, który pokaże, czy Sanok ma potencjał rozwojowy. Wierzę, że tak. Dziękuję radnym, którzy wspierają tę decyzję i z którymi odbyłem wiele rozmów na ten temat – z ich inicjatywy. A Państwa jeszcze raz uspokajam – Sosenki będą terenem rekreacyjnym, otwartym dla mieszkańców, tyle że uporządkowanym i uratowanym przed powolną degradacją.

 

Proponujemy Państwu dyskusję o Sosenkach. Poniżej trzy pierwsze wypowiedzi.

Tomasz Sroka, licealista

Uważam, że sprzedaż Sosenek – z punktu widzenia marketingowego, ale nie tylko, także ze względów praktycznych, a przede wszystkim z uwagi na poprawę finansowej kondycji miasta – jest dobrym posunięciem. Z tego, co słyszę, zadłużenie miasta jest spore, do tego doszła epidemia koronawirusa, która też uderza w budżety gmin, w związku z tym Sanoka zapewne nie stać na modernizację i utrzymanie tego typu obiektów. Szkoda, żeby one niszczały i jeśli można je przekazać w ręce osób prywatnych w naszej rzeczywistości wolnorynkowej, to może z tego miejsca powstać naprawdę fajna rzecz – może ta inicjatywa urosnąć i mogą Sosenki powrócić do swojej dawnej świetności. Nie jestem z miastem związany tak, jak rodowici sanoczanie, dopiero od dwóch lat się tutaj uczę w liceum, ale z opowieści kolegów wiem, że było to miejsce związane z historią Sanoka. Myślę, że powierzenie go w prywatne ręce to nie będzie jakaś ujma dla tego miejsca, natomiast może zagościć tam życie, bo z tym – jak również słyszałem – bywało różnie w ostatnich latach.

 

Wacław Bojarski, nauczyciel

Jest to teren zaniedbany. Miasta od dawna nie stać na to, żeby to miejsce zagospodarować i zrobić tam coś, co służyłoby mieszkańcom. Owszem, odbywały się tam różne imprezy, na przykład ogniska, rocznicowe spotkania maturalne, ale, powiedzmy sobie szczerze: warunki urągały wszelkim standardom, panowała atmosfera z lat 70. ubiegłego wieku. Jeżeli ktoś kupi Sosenki, a miasto pozyska środki na inne działania, to tylko dobrze. Uważam, że powinno się zastrzec w umowie sprzedaży, że powinien tam pozostać teren rekreacyjny, otwarty dla mieszkańców. Widziałbym tam przystań kajakową, może wypożyczalnię rowerów – coś, co byłoby udostępniane na zasadach komercyjnych. Wiele jest takich miejsc i ludzie chętnie z nich korzystają. Jeśli Sosenki mają niszczeć, to ani miasto, ani mieszkańcy nie mają z tego korzyści. Co z tego, że „mamy” Sosenki? Co to za powód do radości? Sprzedając Sosenki miasto zyska środki i będzie je mogło przeznaczyć na jakiś pożyteczny cel, pojawi się ktoś, kto to kupi i rozsądnie zagospodaruje, otworzy się dla ludzi, a nie zamknie przed nimi – co w tym złego? Może powstanie tam hotel i spodoba się turystom, a jak turyści polubią hotel w Sosenkach, to będą odwiedzać muzea, baseny, korzystać z restauracji, sklepów. Powstanie kilka nowych miejsc pracy. Same plusy. My oczywiście możemy żyć w zaścianku, obwodnica może sprawić, ze turyści ominą nas szerokim łukiem, jeżeli nie będą mieli gdzie się u nas zatrzymać. Na turystyce się zarabia. Teraz ucierpiała, ale za moment ruszy i uważam, że sprzedaż Sosenek jest krokiem w kierunku turystycznego rozwoju miasta.

 

Janina Lewandowska, emerytka, wieloletni pracownik instytucji kultury

Należę do pokolenia, dla którego Sosenki były jedynym miejscem wypoczynku i towarzyskich spotkań sanoczan. Teraz, a właściwie już od bardzo dawna, zmieniło się ich przeznaczenie. Kiedyś ludzie nie mieli samochodów, a spacery były jedyną rozrywką. Dziś podróżujemy, łatwo przemieszczamy się poza granice miasta, tam wypoczywamy, spędzając wolny czas. Decyzja o sprzedaży Sosenek jest dla mnie zrozumiała, ponieważ dla miasta utrzymanie obiektu to z pewnością duży wysiłek finansowy. Nie chciałabym, aby to miejsce w przyszłości było zamknięte, otoczone murem, ani żeby tam stworzono coś w rodzaju krzykliwego parku rozrywki. Wyobrażam sobie elegancki hotel w rustykalnym stylu – doskonale skomponowany z otoczeniem, z sąsiedztwem skansenu.