Leśny spacer Grzbietem Grabówki – relacja z wycieczki PTTK

Bieszczady… Ach te Bieszczady… To jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc w całej Polsce. Jednak nie trzeba wyjeżdżać w te urokliwe tereny, aby nacieszyć się przyrodą. Wystarczy wybrać się na leśny spacer Grzbietem Grabówki, gdzie natura wynagrodzi nam wędrówkę ciszą i niezapomnianymi widokami.

Przekonała się o tym grupa turystów, która wraz z przewodnikiem Janem Adamczykiem wybrała się na malowniczy leśny spacer „Przez lasy i bory, jak dawniejsze Łory” Przełęczą nad Raczkową, Grzbietem Grabówki oraz Wolą Dydyńską. Nie trzeba wyjeżdżać w Bieszczady, czy odleglejsze zakątki naszego kraju, aby przekonać się jak urzekająca jest nasza okolica. Lasy, wzgórza, przepiękne krajobrazy i cisza, którą można się upajać spacerując po leśnych ścieżkach i polach. Wycieczkowiczów nie odstraszyła zapowiadana na wyprawę „W niedzielę za miasto z przewodnikiem PTTK” burza. Na szczęście pogoda dopisała, zza porannych chmur wyszło słońce, które towarzyszyło grupie przez całą trasę.

– Już wpół do dziewiątej pojawili się na zbiórce pierwsi uczestnicy wycieczki. Punktualnie o dziewiątej w dobrych nastrojach i przy słonecznej pogodzie autokar wyruszył w kierunku przełęczy nad Raczkową w Górach Czarnych (Pasmo Grabówki) przez Trepczę, Falejówkę i Raczkową – relacjonuje Jan Adamczyk.

Wycieczka przebiegała leśnymi drogami po grzbiecie pasma. Kilkakrotnie grupa wychodziła na łąki od strony południowej, aby podziwiać rozległą panoramę naszego regionu. Wycieczkowicze mieli okazję podziwiać niezapomniane widoki na leżącą w dole wieś Grabówka. Po niemal 12 kilometrowym przejściu turyści zasłużyli na dłuższy postój. Wycieczka po osiągnięciu punktu zwrotnego czyli Woli Dydyńskiej skierowała się leśną drogą w kierunku Dydni. Na skraju lasu turyści rozpalili ognisko i upiekli kiełbaski. Chowając się w cieniu drzew czas upłynął na rozmowach i podziwianiu przyrody. Potem jeszcze zejście do autokaru i powrót do domu, któremu nieustannie towarzyszyły wspaniałe widoki.

– Uczestnicy wyrażali swoje zadowolenie z wybranej trasy, z możliwości relaksu na łące pełnej słońca i z radosnej atmosfery. Powrót do Sanoka odbył się jeszcze przy dobrej pogodzie. Obfity deszcz nadszedł już po rozwiązaniu wycieczki – dodaje na koniec przewodnik Adamczyk.

dcz