Antoni Białowąs rozstrzelany na Gruszce

 

Sanoczanie zawsze pamiętają o kolejnych rocznicach egzekucji 112 więźniów rozstrzelanych w nocy 5/6 lipca 1940 roku na górze Gruszka, za Tarnawą Górną. Jednak o ludziach, którzy tam zginęli, w drodze do polskiego wojska, a także o mieszkańcach Sanoka i okolicznych wsi, którzy byli zaangażowani w przerzuty graniczne, wiemy niewiele. A przecież jeszcze długie lata oczekiwały ich powrotu z wojny rodziny i przyjaciele, płakały za nimi dzieci, matki, żony, narzeczone.

I oto po wielu latach dzięki Grzegorzowi Bogdanowi z Warszawy, siostrzeńcowi rozstrzelanego 19-latka, Antoniego Białowąsa, dowiadujemy się jaki dzielny i zdolny młody człowiek zakończył swoje życie na naszej ziemi. Pan Grzegorz Bogdan wraz z małżonką uczestniczył w tym roku w uroczystościach na sanockim cmentarzu i na Gruszce, a poproszony o udzielenie informacji o swoim wujku napisał:

                „Antoni Białowąs (syn Jana i Stanisławy z Kazimierczuków) urodził się w Warszawie 17 stycznia 1921 roku. Jako aktywny, młody chłopak i uczeń Liceum im. Tadeusza Reytana należał do 1 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Romualda Traugutta, która nosiła nazwę „Czarnej Jedynki”. Podobnie jak wielu jego rówieśników był także członkiem Y.M.C.A. (Związek Męskiej Młodzieży Chrześcijańskiej, którego przewodnim hasłem było „Przez charakter, wiedzę, zdrowie – służba dla Polski”). Zdobył Odznakę Pływacką, Państwową Odznakę Sportową, jak też odznakę ukończenia II stopnia Przysposobienia Wojskowego Ogólnego. Uzyskał też samochodowe prawo jazdy. Szczególnie interesował się lotnictwem uzyskując kategorię A pilota szybowcowego. W lipcu 1938 roku harcerze „Czarnej Jedynki” wzięli udział w Międzynarodowym Zlocie Harcerskim w Mamai w Rumunii. Dh Antoni, mający stopień Harcerza Rzeczypospolitej pełnił funkcję zastępcy komendanta polskiego obozu – reprezentacyjnej drużyny harcerskiej, której wyjazd odbył się pod  auspicjami Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W roku 1939 ukończył VI Państwowe Liceum i Gimnazjum im. Tadeusza Reytana w Warszawie.  Oprócz tych aktywności znajdował też czas na życie towarzyskie – spotkania na wieczorkach tanecznych z kuzynami i znajomymi.  Był radosnym, zdolnym i pracowitym młodym człowiekiem, nadzieją rodziny i Ojczyzny. Wszystkie ambitne plany Antoniego – jak i wielu jego kolegów – zniweczył wybuch wojny. Początkowo zatrudnił się w Przedsiębiorstwie Inżynieryjno-Budowlanym zajmującym się rozbiórką zrujnowanych domów w Warszawie. W 1940 roku podjął decyzję o przedostaniu się, przez południową granicę, na Węgry z zamiarem dotarcia do organizowanego na we Francji Wojska Polskiego. Niestety próba ta nie powiodła się. Został aresztowany 10 kwietnia 1940 r. i osadzony w więzieniu w Sanoku. Po bestialskim procesie skazany na karę śmierci i rozstrzelany w lesie pod Gruszką w nocy z 5/6 lipca 1940 roku.

                Jego sympatią, której listy zachowały się do dziś wśród rodzinnych pamiątek, była Maria Wantowska (nazywana Lilką),  od 1943 roku bliska współpracownica ks. Stefana Wyszyńskiego, późniejszego Prymasa Polski, a następnie, w latach pięćdziesiątych, współzałożycielka Instytutu Prymasowskiego. Po zakończeniu wojny czekała na szczęśliwy powrót Antoniego. Niestety, nigdy się nie doczekała. Maria (Lilka) Wantowska była bardzo zaangażowana w pracę na rzecz Kościoła, nawet  razem z Marią Okońską była u uwięzionego w Komańczy Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Przejeżdżała kilkadziesiąt metrów od mogiły na sanockim cmentarzu, w której spoczywają rozstrzelani na Gruszce i blisko samego miejsca egzekucji. Nie wiedziała, tak jak i rodzina, że jest tak blisko miejsca kaźni Antoniego.

                Matka Antoniego i jego obie siostry przeżyły wojnę. Natomiast ojciec, w sierpniu 1944 roku, został zabrany z domu przez Gestapo i zamordowany w jednej z ulicznych egzekucji (prochy prawdopodobnie znajdują się w zbiorowej mogile cywilnych ofiar Powstania Warszawskiego na Woli).

                Siostry Antoniego, wobec otrzymywanych sprzecznych informacji, nigdy nie chciały pogodzić się z myślą o jego śmierci. Kiedy, wraz z siostrą i bratem zdecydowaliśmy, żeby upamiętnić Wujka w symboliczny sposób na grobie Jego matki, gdzie jest już upamiętniony Jego ojciec – zacząłem poszukiwania w Internecie, choć wydawało mi się to działaniem irracjonalnym. Jednak w styczniu 2012 roku trafiłem w Internecie na Listę zamordowanych na Gruszce na podstawie księgi więziennej. I tak odkryliśmy prawdę o losie Wujka i miejscu Jego pochówku w Sanoku. W pierwszych dniach maja 2012 roku, w gronie najbliższej rodziny (27 osób), po raz pierwszy zapaliliśmy znicze na Jego grobie w Sanoku i w miejscu kaźni pod Gruszką, a w sanockiej farze odprawiona została Msza św. w Jego intencji.”

                Ta wzruszająca historia uświadamia nam, po raz kolejny, jak wiele cierpień, na długie lata i następne pokolenia, niesie wojna i jak wiele jeszcze jesteśmy winni tym, co walczyli i ginęli za wolność. Z całego serca dziękuję Panu Grzegorzowi Bogdanowi za udostępnienie informacji o Harcerzu Rzeczypospolitej, druhu Antonim Białowąsie. Zapalając znicz na Jego mogile będziemy widzieć młodzieńczą, szlachetną twarz, pamiętać o Jego zasługach i marzeniach. Stał się nam bliski.

Krystyna Chowaniec