Małgosia Murawska z „Kociej Zagrody” z Łukawicy znów potrzebuje pomocy
O Małgosi już wspominaliśmy na łamach Tygodnika. Pomagaliśmy zorganizować opał dla „Kociej Zagrody”. Niestety choroba i zawierzenie osobom, przez które została oszukana sprawiły, że Małgosia znalazła się w trudnej sytuacji. Inspektorat OTOZ Animals w Sanoku, dla którego od lat Małgosia prowadzi dom tymczasowy dla kotków, postanowił zorganizować zrzutkę.
Zrzutkę udostępniła na swoim profilu C****** Pani Domu oraz ukazał się wywiad z Małgosią na Wirtualnej Polsce – dzięki czemu ponad połowę kwoty udało się uzbierać w ciągu kilku dni.
Jednak jeszcze trochę brakuje, więc zwracamy się jeszcze raz z prośbą o wsparcie.
„Małgorzata Murawska fantastyczna, ciepła kobieta, która na zasłużoną jesień życia uciekła w Bieszczady. Sprzedała małe mieszkanko w Poznaniu, zaciągnęła kredyt, żeby w podkarpackiej wiosce nieopodal Leska, kupić sobie mały domek i spokojnie żyć, wśród zwierząt, które kocha miłością bezgraniczną, uprawiając malutki ogródek, a w planach miała też prowadzenie agroturystyki. Wszystko układało się po jej myśli. Żyła bardzo skromnie, ale szczęśliwie. Wydawałoby się, że jej największe marzenie o spokojnej starości w malowniczych Bieszczadach się spełniło.
Zatrudniła górali do remontu starej łemkowskiej chaty. Nie znając się, na sztuce budowlanej zaufała wynajętym pracownikom. Niepotrzebnie! Ale osoba, widząca we wszystkich dobro, która zawsze oddawała całą siebie, nawet najśmielszych snach nie podejrzewała, że zostanie tak perfidnie oszukana. Została bez pieniędzy, z nieskończonym domem i kredytem. Jednak Małgosia nie załamała się, wierzyła, że jakoś to będzie, poradzi sobie. Żyjąc ze skromnej renty, sprzedając warzywa z przydomowego ogródka, jajka od swoich kurek, jakoś dawała radę. Wiem, że było jej naprawdę ciężko, nie raz nie dojadała, albo żyła bez prądu, w zimnie, bo nie miała za co kupić opału, odejmując sobie od ust, zbierała pieniądze żeby co miesiąc zapłacić ratę kredytu . Nigdy się nie skarżyła. Zawsze uśmiechnięta i chętna do pomocy, siebie stawiała na ostatnim miejscu.
Wtedy przyszła ona! Choroba! nowotwór, operacja, chemia.Brak siły i chęci do życia, już nic nie było takie jak dawniej. Małgosia straciła ogromną pogodę ducha i chęć do walki o siebie. Nie była w stanie spłacać rat. Wymarzone i zasłużone spokojne życie w bajecznych Bieszczadach zmieniło się w gehennę. Małgosia to dobry człowiek, bardzo empatyczny, kochający ludzi, nigdy nikomu nie odmawiający pomocy.
Od lat prowadzi dom tymczasowym dla zwierząt dla Inspektoratu OTOZ Animals w Sanoku. Opiekuje się chorymi i porzuconym zwierzętami pomaga im jak może, a teraz sama bardzo potrzebuję pomocy, bo za chwilę bank, w którym zaciągnęła kredyt żeby kupić i wyremontować dom wyrokiem nakazowym odbierze jej wszystko. Małgosia i jej ukochane zwierzaki zostaną bez dachu nad głową. Małgosia ma do spłacenia 170 000 zł. Niestety skromna renta nie pozwala jej na spłatę, tak ogromnej kwoty. W imieniu swoim, Małgosi, wszystkich jej przyjaciół i czworonożnych domowników serdecznie prosimy o wpłaty nawet symboliczne, Wspólnie możemy uratować dom dla Małgosi, żeby w jesieni swojego życia nie musiała się martwić o dach nad głową.”
LINK do zrzutki: https://zrzutka.pl/ratujmy-dom-malgosi-zanim-straci-dach-nad-glowa
Ta osoba podjela niepowazne decyzje w swym zyciu. W starszym wieku,chyba sama, przeprowadzic sie daleko, moze bez pieniedzy (?).
Sam artykul, wg mnie jest „placzacy” szukajacy litosci.
Kobieto, trzeba bylo myslec rozsadnie przed przeprowadzka, nie masz nikogo, nie masz pieniedzy. Czy Ciebie ktos zmusil ???
Tak to jest jak zamiast siebie karmi się cudze koty.