Przystań rzeczna w odbudowie

 Chciało im się chcieć …

 

TREPCZA. Informowaliśmy o całkowitym zniszczeniu drewnianych elementów rzecznej przystani, wzniesionych przed laty na pamiątkę tragicznego spływu. Tegoroczne wiosenne lody i wody zabrały z nurtem Sanu drewniany pomost, bramę z napisem Przystań TREPCZA i ogrodzenie. Siła rzecznej fali to nieujarzmiona potęga. Ci, którzy przed kilkunastu laty ją budowali w większości przeszli już na wieczną wartę, bądź opadli z sił i ze smutkiem na twarzy podpowiadali, by do odbudowy szukać młodych, nowych ludzi.

Pierwszą gwiazdkę nadziei zapalił miejscowy leśniczy Rafał Kucharski, który jako członek Rady Sołeckiej zawsze wspiera społeczne działania. Transportem żerdzi zajął się prezes leśnej firmy Roman Milczanowski; to również człowiek, na którym można polegać, jak na Zawiszy. Najtrudniejsza część prac spadła na barki Zdzisława Wandasa, mieszkającego w pobliżu przystani. Od powstania w 2006 roku  troszczy się wiosną o jej estetykę:  kosi trawy, wycina krzaki, wspiera żonę Danusię, która wraz z mamą Heleną Czapor i  swoimi córkami zamienia zwyczajny brzeg w kwitnący ogród. Wszystko to czynią bezinteresownie; z własnych środków kupują nowe kwiaty i krzewy, paliwo czy żyłkę. Tym razem Zdzisław podjął się nadzoru  i wykonania całości prac. Podołał trudnemu zadaniu i zasłużył na najwyższą ocenę: szóstkę z plusem. Wraz ze swoim przyszłym zięciem Szymonem Knottem  oraz z sąsiedzką pomocą Piotra Hajduka przystąpili do pracy przy korowaniu żerdzi i postawieniu ogrodzenia. Sobotnim rankiem siąpił deszcz, gdy pili poranną kawę. Nagle na niebie pojawiły się promyki słońca i to był dla nich ważny znak: Niebo nam sprzyja. I tak było, aż do wieczora. Przy zachodzącym słońcu miejscowy proboszcz z podziwem dotykał oślizłych żerdzi i patrzył na dzieło, które wydawało się tak trudne do realizacji. Co prawda jeszcze pozostały do wykonania drobne prace wykończeniowe, jak brama czy miejsca do siedzenia, ale w miarę dostarczenia koniecznych materiałów wszystko zostanie odpowiednio uzupełnione.

Pan Zdzisław marzy o nowym bezpiecznym pomoście na ostrogę rzeczną i oczami wyobraźni widzi rosnący w pobliżu materiał na jej wykonanie. Najważniejsze elementy przystani – ogrodzona zagródka –  zapewni bezpieczeństwo uczestnikom najbliższej majówki.     

 Z największą troską myślimy zwłaszcza o dzieciach, które wypuszczą zgodnie z tradycją wianuszki czy łódeczki w obecności swoich rodziców, aby mogły uczynić to bez obaw, całkowicie bezpiecznie. Dzielnym budowniczym przystani, którzy udowodnili, że chcieć to móc serdecznie dziękujemy…       (pr)

Przeczytaj koniecznie:

Konkursy wiosenne dla dzieci. Imiona dla bocianów oraz łódeczka – wianuszek