„Iskierka” i jej anioły znad Sanu. Zbieramy środki na operację Lenki

„Iskierka” i jej anioły znad Sanu. Zbieramy środki na operację Lenki

Iskierka i królewna Jadwiga

Lenkę Grimm znam od kilku lat, z tego prostego powodu, ze chodzi do klasy z moja córką. Wesoła, zaradna, żywa dziewczynka. Tym bardziej zasmucił mnie fakt, ze traci wzrok i pilnie potrzebuje operacji. Na stronie siępomaga.pl utworzona została zrzutka dla Lenki.

– Przez pierwsze dwa lata myśleliśmy, że walczymy z oczopląsem, który nie jest groźną chorobą. Lenka miała pół roku, gdy dowiedzieliśmy się, że jest dzieckiem słabowidzącym. Jednak pewne symptomy mnie bardzo zaniepokoiły. Jak była maleńka to np. przeskakiwała stopnie, co spowodowało stratę zęba. Z balkonu na pierwszym piętrze spadł jej spinacz i chciał po niego sięgnąć. Pamiętam, że to była wiosna i przyleciały bociany. Lenka już mówiła. Wskazuje jej na bociana i mówię: – Patrz, bociek. Lenka zaczęła się rozglądać i pytać, gdzie? Była też sytuacja z szerszeniem. Ja go wcale nie słyszałam, a Lenka mówi – mamo, bzy, bzy. Rozglądam się i nie widzę owada, który dopiero po chwili doleciał do nas – opowiada Magdalena, mam Leny.

Dziewczynka od początku miała bardziej wyczulony słuch. Następnym syndromem było podbieganie do stołka, z którego wchodziła na stół, a następnie na okno. „Tato jedzie”. Okazało się, że samochód męża pani Magdy, który znajdował się jeszcze w pewnej odległości od domu, był już przez córkę rozpoznawany.

– Truchlałam, kiedy zbliżała się do okna! Lenka pamięta sytuację, kiedy kładłam ja do łóżeczka i schodziłam na dół do kuchni. Mieszkaliśmy wtedy u rodziców w dość sporym domu. Córka się wybudzała, bo słyszała, że ja jestem tam, a nie przy niej! Jak miała pół roczku, to mój brat zauważył, ze z jednym oczkiem jest coś nie tak. Wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to będzie taka poważna choroba. Pierwsze diagnozy mówiły o zezie, oczopląsie.

Dziewczynka ciągle była diagnozowana i leczona przez poradnie specjalistyczne. W listopadzie 2019 r., podczas jednej z wizyt, okazało się, że Lenka nie widzi! Odkleiła się jej wtedy siatkówka lewego oka.

Lekarze zdiagnozowali witreoretinopatię oczu i choroby współistniejące, takie jak oczopląs, dysplazja tarczy oka lewego, zez jawny i rozbieżny, astygmatyzm i wiele innych! Musieliśmy szybko działać! Ratując jedno oczko, okazywało się, że drugie również jest w tragicznym stanie…

W celu ratowania wzroku Lenka przeszła bardzo ciężką operację opasania twardówki. W 2021 i 2022 roku na skutek postępującej choroby pojawiły się wylewy krwi do ciała szklistego oka prawego, jaskra wtórna i zaćma pozapalna. W związku z tym dziewczynka przeszła kolejną operację.

Przez lata rodzice wraz z dalszą rodziną starali się pokrywać wszystkie wydatki samodzielnie. Wyjazdy do profesorów do Katowic czy Warszawy były kosztowne, ale nikogo nie prosili o pomoc.

– Ostatnia operacja odbyła się w Lublinie i Lenka wtedy zaczęła widzieć na dwa metry. Był to dla nas szok, ale jeszcze większy dla niej. Zobaczyła duże obiekty! Zaczęła wszystko dotykać. „Mamo, jak ja teraz będę z tym żyć?”. Niestety, to było chwilowe, po dwóch miesiącach zostało tylko poczucie światła.

Rodzice chwycili się ostatniej deski ratunku, wysyłając historię choroby i wyniki badań do kliniki w Stanach Zjednoczonych. Odpowiedź ich zaskoczyła, bo w tej placówce operuje się tylko przypadki rokujące wyleczenie. Otrzymali zaproszenie na wrzesień.

Lenka jakby nie odczuwa tego, że się coś dzieje z oczami. Przyzwyczaiła się, że świat dla niej wygląda inaczej. Inaczej funkcjonuje na co dzień i inaczej postrzega otaczającą ją rzeczywistość. Jest jednak normalnym dzieckiem – nie chce się uczyć, uwielbia spacery nad Sanem, czasem płata figle, nie słucha się rodziców.

– Wędrówki nad Sanem to jedyna jej przyjemność. Od 2019 ma zakaz jady konnej, basenu, w ogóle czegokolwiek, co jest obciążające. Ma cudowne koleżanki z klasy, które zabierają ja na spacery. Kiedyś z mężem próbowaliśmy podglądać, co robią nad rzeką, ale młodzież bardzo szybko się ulotniła. Prawdziwe nastolatki. Bardzo się cieszę, że klasa, a zwłaszcza koleżanki, tak ze zrozumieniem i opieką podchodzą  do naszej córki. Lenka jest ich „Iskierką”, a one prawdziwymi aniołami.

Z tego, co zdradziła mi młodzież, dziewczyny wożą Lenkę na deskorolce, czasem na rowerze, spacerują i przytulają się do drzew, moczą dłonie w Sanie. Kiedy zapytałam, czy są ostrożne, bo Lenka nie może się nadwyrężać, moja latorośl odparła:

– Mamuś, przecież my mamy po dwanaście lat! Jesteśmy prawie dorosłe. Wiemy jak opiekować się naszą Lenką. Nigdy nie pozwolimy, by coś złego jej się stało.

Jednak jak słyszałam, najchętniej lubią siedzieć na kocyku blisko brzegu Sanu i po prostu plotkować. Lena nie widzi ekranu telefonu, więc większość czasu zajmuje nastolatkom rozmowa, opowiadania i czochranie psa, którego jedna z koleżanek zabiera na spacery. Nie mogą się doczekać wspólnej klasowej wycieczki i ogniska.

Gdy moja córka dowiedziała się, że jej koleżanka traci wzrok, przejęta wróciła ze szkoły i z żalem w głosie wykrzyczała”

– Mamo, mamo, musimy jakoś pomóc Lence. Ona nie może tak zupełnie nie widzieć! My w klasie chcemy coś zrobić, tylko nie wiemy co.

Na początek została założona zrzutka, bo koszt operacji, przelotu i pobytu jest poza zasięgiem finansowym rodziców. Zbiórka została rozpowszechniona i mamy już pierwsze informacje z Uczelni Państwowej. Przy okazji Festiwalu Nauki i Zabawy ustawione zostaną puszki, do których można wrzucić groz wspierający „Iskierkę”. Jeżeli będą organizowane eventy w celu pomocy Lence, to z pewnością poinformujemy o tym Czytelników.

Edyta Wilk

Link do zbiórki: Lena Grimm – zbiórka charytatywna | Siepomaga.pl

Trwa walka o wzrok Lenki! Pomóżmy!