Śladami Józefa Pawłusiewicza – relacja z rajdu

Już po raz XII odbył się cykliczny rajd Śladami Józefa Pawłusiewicza. Tym razem 44 osobowa grupa wybrała się malowniczym i wymagającym szlakiem z Czarnej Górnej do Ustianowej Górnej, a wszystko przez grząską trasę, która utrudniała przejście.

Tym razem rajd poprowadziła przewodniczka Anna Hawrylak, która przybliżyła osobę pułkownika Pawłusiewicza. Po obfitych opadach deszczu w Bieszczadach, trasa była bardzo trudna. Turyści budowali kamienne przeprawy, aby móc przedostać się na drugi brzeg. Jednak zapach mieniącego się w słońcu filetowego łubinu i mokrych traw wynagrodził wszystkim trudy wędrówki. Grząskie odcinki zdecydowanie utrudniały przejście turystom, którzy musieli bardzo uważać, aby nie wpaść do błota. Wycieczka rozpoczęła się w Czarnej Górnej, skąd grupa udała się do Sokołowej Woli – nieistniejącej już wsi bieszczadzkiej, w której znajdziemy jeszcze pozostałości po dawnych osadnikach w postaci dzikich drzewa, czy piwnic.

Następnie trasa poprowadziła do Bukowiny, Daszówki i Bucznika. W Holicy turyści mieli okazję podziwiać wspaniałą 35-metrową wieżę – niestety jest jeszcze ona niedostępna dla odwiedzających. W malowniczych okolicznościach przyrody, z widokami na wspaniałe krajobrazy grupa zapaliła ognisko. Niezawodny Marek Brewka zachęcił wszystkich do wspólnego śpiewania bieszczadzkich piosnek. Czas szybko upłynął i wędrowcy musieli udać się w drogę powrotną asfaltową szosą grzbietem Żukowa, skąd roztaczały się zjawiskowe widoki.

dcz