Przed sobotą: Jak się żenić, to się żenić!

Będziemy czytać „Wesele”

Niewiele jest takich tekstów, jak ten. Co kilka stron skrzydlata fraza, umocowana w języku, także potocznym, powtarzana i na tyle lotna, że kolejni użytkownicy tracą z oczu źródło. Wyspiański, nawet jeśli nic więcej oprócz „Wesela” by nie napisał, i tak przeszedłby do historii jako wybitny dramaturg. I wizjoner.

Czytanie

W tym roku będziemy czytać „Wesele” narodowo. Co o tym dramacie wiemy? Dawniej omawiano go jako lekturę obowiązkową w szkołach, potem już tylko jako uzupełniającą. Kto by sięgał na półkę po ramotkę, napisaną u progu XX stulecia, z własnej i nieprzymuszonej woli? Przyznajmy: niewielu. A szkoda.

Film

Po tym, jak powstał film, jeden z najlepszych w dziejach polskiej kinematografii, na „Wesele” Wyspiańskiego długo patrzyliśmy oczyma Andrzeja Wajdy. Olbrychski, Łapicki, Pieczka, Walczewski, Ziętek, Komorowska – to są postaci z „Wesela”, które zawładnęły zbiorową wyobraźnią od lat 70. ubiegłego stulecia.

Smarzowski i kiełbasa z Sanoka

Potem zupełnie inne, niezwiązane bezpośrednio z Wyspiańskim, „Wesele” nakręcił Wojciech Smarzowski. Niebagatelną rolę odegrała tam kiełbasa z Sanoka, którą zatruli się goście. „Chłop potęgą jest, i basta” – śmiało można by było dopasować motto z Wyspiańskiego do produkcji, która miała ambicję zdiagnozowania współczesnego polskiego społeczeństwa i pokazania, co tam komu w duszy gra. O ile dusza stanowi we współczesnym świecie jakąkolwiek przestrzeń i wartość.

Mrożkowe Atomice

O weselu w Atomicach pisał Mrożek. Jego bohaterowie mieli specjalistyczne wykształcenie techniczne, we wsi pod każdą strzechą technika stała wysoko, ale podczas weseliska tradycyjnie okładano się po gębach.
Rozmawiają ze sobą bohaterowie Wyspiańskiego. Pan Młody mówi do Radczyni:
tak by się nam serce śmiało
do ogromnych, wielkich rzeczy (…)
a tu pospolitość skrzeczy
Do Sanockiego Domu Kultury przyszedł kiedyś mężczyzna z zamiarem wynajęcia sali kinowej. Po co? Wesele chciał ze znajomymi obejrzeć. Klient nasz pan, więc padło pytanie, tyleż rzeczowe co naiwne: Wajdy czy Smarzowskiego?
– Swoje.
A to Polska właśnie.
msw