Śmiecimy. Tym razem brzeg potoku na Podgórzu. Zachowanie godne miana chlewikowej elegancji

Brzeg potoku na Podgórzu, na wysokości budynku Państwowej Szkoły Muzycznej, w weekend zasypany były puszkami, butelkami i papierzyskami. Ktoś był tam łaskaw wyrzucić nawet fragmenty deski klozetowej. Co trzeba mieć w głowie, żeby wysypać śmieci do potoku, w środku miasta?

Pisaliśmy o pełnych koszach na Kolejowej i Lipińskiego. Jeżeli Państwo komentują takie zdarzenia, to od razu krytycznie pod adresem miejskich służb, odpowiedzialnych za czystość w mieście. Owszem, służby powinny działać prężnie, być elastyczne i szybko reagować na takie sytuacje – zbliżają się wakacje, po Sanoku będzie chodziło coraz więcej turystów, zwłaszcza w weekendy, a widoki śmierdzących śmieci, wysypujących się z koszy, to, zwyczajnie – wstyd. Służby powinny być elastyczne, jednak nie może też być tak, że jeden czy drugi sanoczanin wywali swoje odpady – w ilościach hurtowych – komuś do ogrodu, do miejskiego potoku czy ulicznego kosza, bo jest leniem i flejtuchem, żeby nie powiedzieć – pospolitym chamem.

Mężczyznę, który z uporem godnym lepszej sprawy, monitoruje porządek na schodach prowadzących z Podgórza do Bramy Węgierskiej i dzwoni do nas, informując o każdym nowym, rzuconym na te schody niedopałku papierosa, prosimy, by czujnym okiem spoglądał także na potok.

Śmieci nad potokiem nie wzięły się z nieba. Owszem, trzeba je posprzątać. Warto też pamiętać, kto za takie sprzątanie płaci.

Fajnie by było namierzać amatorów podrzucania śmieci sąsiadom pod nos (prywatny ogród czy teren miejski – bez różnicy) i pod koniec roku przyznawać im zaszczytny tytuł Chlewikowego Eleganta.