Sebastian Szul – mistrz świata!

Sebastian Szul po wygranych eliminacjach do Dance Word Cup 2019 w Polsce, wyjechał na mistrzostwa świata w Portugalii. 4 lipca odbył się finał, podczas którego sanoczanin zdobył mistrzostwo w swojej kategorii – solo balet.

Zbierałeś pieniądze na ten wyjazd, skoro wróciłeś jako mistrz, to znaczy, że udało się zebrać potrzebną sumę?

Tak, zbierałem środki w różnych miejscach i dzięki wielu różnym osobom udało mi się tego dokonać, za co jestem im bardzo wdzięczny. Jeżeli mogę to chciałbym kilku osobom podziękować. Z pewnością dziękuję pani Agnieszce Gołuszko, Salonowi Fryzjerskiemu „Zakręcone nożyczki”, który zorganizował zbiórkę, Gabrieli Pysiak, mojej przyjaciółce, która zorganizowała koncert charytatywny w Rzeszowie, mojej dziewczynie, która zorganizowała zbiórkę na zrzutce.pl, Sanockiemu Domu Kultury, który również zapewnił mi wsparcie finansowe oraz oczywiście wszystkim osobom, które się dokładały do tych zbiórek, bez których nie mógłbym tam pojechać. Udało się zebrać nie tylko na bilet, ale na cały pobyt i nocleg. Gdyby nie te pieniądze, po prostu bym nie pojechał, bo nie było mnie na to stać.

Cieszę się, że się udało. Ja przebiegał konkurs na poziomie światowym?

Zamieszkaliśmy w Porto w Portugalii, skąd mieliśmy półtorej godziny do Bragi, gdzie odbywał się konkurs. 4 lipca miały odbyć się eliminacje w mojej kategorii, a cały konkurs ogólnie trwał 9 dni. Było tam ponad 6 tysięcy uczestników z około 60 krajów. W dzień mojej kategorii było mnóstwo ludzi. Pomyślałem, że byłem trochę nie na miejscu, bo każdy reprezentował swój kraj, miał specjalnie przygotowane stroje z napisami informującymi skąd pochodzi. Wielu zawodników przyjechało ze wsparciem trenerów, rodzin czy osób mieszkających z nimi w danym mieście. Ja przyjechałem po prostu z moją dziewczyną, która mnie wspierała, ubrany w krótkie spodenki i koszulkę. Wyglądałem dużo skromniej od reszty uczestników. Niemniej szybko nam się udało zdobyć informacje, kiedy mam tańczyć i gdzie. Organizacja konkursu również była na poziomie mistrzowskim. Występowałem przed godziną 21. Występ trwał kilka minut i niedługo później od razu było ogłoszenie wyników. Konkurs odbywał się na tych samych zasadach co w Krakowie, czyli jury przyznawało punktacje od 0 do 100. Od 70 było się branym pod uwagę. W mojej kategorii otrzymałem 94,5, więc z pewnością więcej niż w Krakowie. Dzięki temu zająłem pierwsze miejsce w swojej kategorii. Po ogłoszeniu wyników poszedłem odebrać nagrodę i wtedy odegrano hymn. Nie było podkreślane, że jestem z Sanoka, z Niebieszczan, czy z Art Studio, tylko że jestem z Polski i mówiono, że Polska zdobyła pierwsze miejsce. To było bardzo piękne, dosyć huczne. Nie byłem na to kompletnie przygotowany, inni mieli flagi, a ja nie miałem, bo nie wiedziałem, że tak to wygląda.

Byłeś jedynym uczestnikiem pochodzącym z Polski?

Z mojej kategorii byłem jedyny, ale byli inni uczestnicy z Polski. Był Narodowy Teatr Baletu z Krakowa, z którego pierwsze miejsce zdobyła dziewczynka w kategorii 10-12, która również jak ja tańczyła solo balet. Z Polski było także pięć innych miast, ale poza mną z Podkarpacia nie było nikogo. Według mnie to bardzo mało, ale też świetnie, że większość z nas zdobyła dobre miejsca.

Czyli zostałeś naprawdę bardzo doceniony i wyróżniony. Co planujesz teraz?

Póki co wróciłem do Sanoka, pracuję. Niedługo jadę na warsztaty. Skończyłem studia licencjackie, zamierzam pójść na magisterkę i nie wiem, co dalej. Tak naprawdę wszystko okaże się wciągu najbliższych dwóch tygodni, czy zostanę tutaj, czy zmienię miasto, ale są to jeszcze takie ciche plany. Chciałbym wybrać Kraków albo Wrocław, ponieważ będę mógł rozwijać się tam tanecznie, nie tylko poprzez prowadzenie zajęć, ale samemu indywidualnie, jako tancerz. Dodatkowo zarobkowa sytuacja wygląda o wiele lepiej w większych miastach. Głównie chodzi mi też o moje doszkalanie. Oczywiście mógłbym dojeżdżać z Sanoka do większych miast, a jest to dość daleko i wiąże się z dużymi kosztami i zmarnowanym czasem w podróży. Mieszkanie w Krakowie, czy Wrocławiu byłoby dużo bardziej komfortowe. Biorąc pod uwagę mój rozwój to miasta, które wymieniłem mają teatry do których mogę aplikować i nadal się rozwijać

Jeżeli wyjedziesz, a szkoda, co z twoimi podopiecznymi, których prowadzisz?

Będę musiał znaleźć dla nich zastępstwo, bo żal byłoby zostawiać coś w co włożyło się mnóstwo pracy, czasu i energii. Jeśli dojdzie do tego, że wyjadę z miasta, to znajdę dla moich grup zastępstwo. Nie pracuję tylko dla pracy, ale jednocześnie przywiązuje się do ludzi i szkoda by mi było zostawiać moje dzieciaki bez żadnej osoby, która ich poprowadzi dalej. Gdzieś z tyłu głowy jest myśl, że jeszcze kiedyś tu wrócę i zrobię coś większego.

Czy udało ci się poznać, zobaczyć coś więcej niż tylko sam konkurs?

Z pewnością piękne widoki. Porto jest pięknym miasteczkiem, nie odczuwa się w nim, że jest jakimś większym miastem. Jest urocze, podobnie jak Sanok, tylko o wiele większe i ma ocean zaraz obok. Oprócz pięknych krajobrazów, są tam bardzo przyjemni ludzie, tacy nieoceniający i otwarci. Jest tam inna mentalność, to się odczuwa. Nie chcę nikogo oceniać, ale przykładowo tam może sobie na coś człowiek pozwolić, coś zrobić, powygłupiać się czy ubrać się dowolnie i nie jest oceniany źle. W ogóle nie jest oceniany! Z kolei nam dużo brakuje do tej otwartości i akceptowania „inności”, ale myślę, że to się z czasem zmieni. Jeśli chodzi o kuchnię, to jak dla mnie polska kuchnia jest górą. Mieszkaliśmy w miejscu, z którego mieliśmy zaledwie 20 metrów do oceanu. Jako ostatni kraj, który brał udział w tych konkursach, mieliśmy mniejszy wybór noclegu. Inne kraje, które występowały przed nami okupiły sobie miejsca wokół Bragi, żeby mieć jak najbliżej. Dlatego z powodu braku miejsc, wysłano nas aż do Porto. Martwiliśmy się, że będzie to dla nas za daleko, ale na szczęście okazało się, że mamy 20 metrów do oceanu, a w Bradze musieliśmy być raptem dwa dni. Zostałem zaproszony na galę i 6 lipca ponownie wystąpiłem, lecz tym razem w ogromnym teatrze. Była to największa scena na jakiej tańczyłem. Tańczyli tam tylko złoci medaliści ze swoich kategorii. Było nas 38 w kategorii dorosłych, a odbyło się kilka gal, więc to dosyć sporo zwycięzców. Byłem piąty w kolejce. Nie mogliśmy niestety zostać do końca, więc zaraz potem wyszliśmy. Musieliśmy wracać do Porto ze względu na to, że był weekend i inaczej kursowały tramwaje.

Zatańczyłeś w jednym z największych teatrów, tak? Jak się z tym czujesz?

Tak, to było świetne doznanie zatańczyć na takiej profesjonalnej scenie. Była ogromna, a wszystkie miejsca i trzy balkony były zapełnione ludźmi. Widać było, że ta organizacja była jak na najwyższym poziomie, a wszystko zapięte mieli na ostatni guzik.

 

Powiem tak, to smutne, że wspominasz o wyjeździe z Sanoka, ale zrozumiałe, że nie chcesz osiąść na laurach zdobyć jeszcze większa wiedzę i doświadczenie. Jest nadzieja, że wrócisz do nas za jakiś czas?

Gdzieś z tyłu głowy jest myśl, że jeszcze kiedyś tu wrócę i zrobię coś większego. Chce się jeszcze po prostu pouczyć, a nie zamykać się tylko na prowadzenie zespołu i zajęć. Jeszcze dużo mam do zobaczenia, nauczenia i dużo jeszcze przede mną. Ale to są jedynie moje plany, a nic na pewno nie wiadomo. Teraz wyjeżdżam na warsztaty, a co będzie za dwa tygodnie to zobaczymy, po powrocie podejmę jakiekolwiek rozmowy w tym kierunku. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Jednak Sanok na zawsze zostanie w moim sercu, a dzieci i młodzież którą uczyłem na warsztatach będę wspominał z nostalgią.

Rozmawiała Edyta Wilk

https://www.facebook.com/beata.szychowska.96/videos/1233179046864547/