Pocztowe „królestwo” pana Rogalskiego

Na Rynku Galicyjskim każdy budynek ma swoją niepowtarzalną historię. Nie inaczej jest w przypadku budynku Urzędu Poczty Polskiej, którą przez blisko 40 lat prowadził pan Rogalski. W replice z końca XIX znajdują się przedmioty, które przypominają zamierzchłe czasy. Każdy z przedmiotów, tak jak i budynek ma swoją barwną przeszłość, którą opowiada zwiedzającym.

Budynek Urzędu Poczty Polskiej istniał w miejscowości Brzozów od 1905 roku do 1944. W miasteczku Galicyjskim na sanockim skansenie znajduje się jej replika z końca XIX wieku. Budynek stanowił zarówno urząd pocztowy, jak i dom prywatny. Łącznie składa się z siedmiu pomieszczeń, dwa stanowią część służbową, natomiast pięć nieurzędową.

– Pocztę prowadził pan Rogalski. Budynek jest drewniany, bardzo duży jak na tamte czasy. Część urzędowa jest bardzo skromna z typowym wyposażeniem poczty polskiej – mówi Eugeniusz Czubski, opiekun budynku poczty.

Pocztowe „królestwo” pana RogalskiegoW pomieszczeniu znajdują się różne przedmioty. Na ścianie wisi starodawny telefon, na biurku leży segregator na listy, flaga pocztowa, stemple, torebka na banknoty, torba listonosza oraz wielki kufer. W samym kącie stoi sejf z czasów austriackich, został on znaleziony na terenie Sanoka w jednej z tutejszych firm.

– Do tej pory sejf nie został otworzony, nikt nie wie do tej pory jaką skrywa tajemnicę. Chociaż wszyscy są ciekawi jego zawartości, to nikt nie postanowił go otworzyć z obawy, że zostanie uszkodzony. Zatem jego sekret nadal pozostanie nieodkryty – wyjaśnia.

W pomieszczeniu pocztowym jest wiele przedmiotów, które przypominają te współczesne, ale są i takie o których bez podpowiedzi opiekuna nie mielibyśmy pojęcia do czego służyły.

– Niewielka klatka, otoczona siateczką, na pierwszy rzut oka przypomina klatkę do przewozu gołębi. To tak zwana rojnica. Za pośrednictwem poczty pszczelarze przesyłali sobie rójki pszczół – mówi Czubski.

Na kolejnej ze ścian wisi łącznica telefoniczna, na stoliki możemy zobaczyć klucze do telegrafu oraz dokumentacje pocztowe, liczydła czy urządzenie do czyszczenia pieczęci. Obok leży 100-letni kalkulator, to wielka czarna księga.

– Odnajdywało się cyfrę w pionie oraz w poziomie i otrzymywało się wynik. To zdecydowanie szybsza metoda od dzisiejszych cyfrowych kalkulatorów. Wiem bo sam próbowałem – śmieje się przewodnik.

To miejsce magiczne, fascynujące, każdy przedmiot, który się tutaj znajduje przywodzi na myśl skojarzenia z rzeczami jakich używamy na co dzień.

Część mieszkalna jest bardzo duża. Rogalski mieszkał wraz ze swoją rodziną z żoną oraz dwoma córkami. Prowadził pocztę, która po 1918 roku miała strategiczne znaczenie. Odradzała się Rzeczpospolita, kształtowała się nasza ojczyzna. Przez pocztę przesyłano wiele informacji często o charakterze spiskowym. Poczmistrz musiał być zaufanym urzędnikiem państwowym, który był bardzo dobrze opłacany.

– Turyści odwiedzający pocztę twierdzą, że Rogalski miał bardzo dobrze, bowiem prace miał na miejscu. Taka praca miała swoje plusy i minusy. Poczmistrz dokładnie wiedział, co gosposia ugotuje na obiad, jednak zdarzało się, że w nocy pukano do jego okien. Ludzie chcieli wykonać telefon w środku nocy, przychodziły pilne depesze – wyjaśnia.

W jednym z pomieszczeń pracowali pracownicy Rogalskiego. Jeden zajmował się rozmowami telefonicznym, przesyłał depesze, drugi nadawała listy, paczki. Poczmistrz ubierał się w zielony mundur galowy, w dzisiejszych czasach poczta kojarzy nam się bardziej z kolorem niebieskim.

– Po I wojnie światowej Ignacy Jan Paderewski jako premier Rządu Polskiego udał się do Stanów Zjednoczonych i tam od armii amerykańskiej zakupił mundury, którym potem wszyto polski guziki, emblematy oraz symbol poczty polskiej czyli trąbkę. Na głowę wkładał czapkę rogatywkę i nosił buty oficerki – opowiada.

Gabinet Rogalskiego znajduje się tuż obok. Zajmował się tam sprawami finansowymi. Dawniej w Urzędzie Poczty Polskiej znajdowała się forma banku, czyli Pocztowa Agencja Oszczędnościowa. Oprócz tego, że Rogalski był poczmistrzem, był niejako bankierem. Miał bardzo wysoki status społeczny. Widać, to chociażby po przedmiotach jakie znajdowały się w jego domu. W jednym z pokoi stoi wiedeński, niezwykle cenny fortepian, który ma już przeszło 140 lat. W pomieszczeniach znajdują się piękne meble, które pamiętają czasy zaborów austriackich. W gablotach widnieją wspaniałe porcelany, a na ścianach wiszą obrazy.

– Turyści z innych zakątków Polski oraz zagraniczni są nimi oczarowani. Czasem przychodzą do nas osoby, które pamiętają jak budynek poczty polskiej stał w Brzozowie – dodaje na koniec przewodnik.

 

Dominika Czerwińska