Spalone mrowisko, nadpalona sosna. Interwencja
Przejęta czytelniczka wysłała do nas zdjęcia z obrzeży Sanoka. Ktoś wypalił bezmyślnie trawę, a przy okazji zabił, bo inaczej tego nie można nazwać, wiele organizmów żywych.
– Mrówki pełnią bardzo ważną rolę w przyrodzie! Ograniczają liczebność owadów, aby te nie rozmnożyły się w zbyt dużych ilościach. Zabijają wiele szkodników drzew. Sosny puszczają w tym czasie młode pędy, które są doskonałym specyfikiem (po przygotowaniu syropu) wykrztuśnym i bakteriobójczym. O tym, że rośliny oczyszczają powietrze i dostarczają tlen, już nie wspomnę. Jestem oburzona zaistniałą sytuacją.
Co roku na łamach „Tygodnika” staramy się przypominać i edukować czytelników o niebezpieczeństwach związanych z wypalaniem traw. Kilka dni temu na naszej stronie ukazał się artykuł Nie wypalajmy traw! To niebezpieczna i zabroniona praktyka! natomiast w tamtym roku: Wypalanie traw zabija!
Ile bezbronnych stworzeń jeszcze musi zginąć? Czy przykład płonącego Parku Biebrzańskiego, nie przemawia do wyobraźni?
– Trzeba pamiętać o tym, że lasy same się nie zapalają i łąka też sama nie potrafi się zapalić. Według straży pożarnej przyczyną tego pożaru było wypalanie traw. Gdy wypalają się trawy wystarczy podmuch wiatru i nie tylko trawa na łące się wypali, ale często ogień przenosi się na inne powierzchnie. (…) Co roku ze strażą pożarną apelujemy o to, by tych traw nie wypalać. Jest to niebezpieczne! – wyjaśniła Anna Malinowska, rzecznik Lasów Państwowych w programie „Polska na serio”.
– Do 27 kwietnia wybuchło w naszym kraju 3672 pożarów w lasach różnych własności, w lasach prywatnych i państwowych. Natomiast w roku ubiegłym tych pożarów było mniej o tej porze, bo 3606, choć kwiecień w zeszłym roku był bardzo palnym miesiącem – dodała.
Apelujemy jeszcze raz o rozsądek i rozwagę. Zabawa z ogniem może skończyć się tragicznie.
Za wypalanie trawy powinny być wysokie kary. I powinno się je bardzo konsekwentnie egzekwować.