Nie moje śmieci, ale moje miasto i planeta

 

Pamiętam czasy, kiedy w okolicy 22 kwietnia czyli Międzynarodowego Dnia Ziemi, całymi klasami wychodziliśmy na ogródek jordanowski, nad San czy Białą Górę uzbrojeni w worki by pozbierać śmieci. Nikomu nawet na myśl nie przeszło, że ktoś inny powinien takie rzeczy robić. Wiosenne sprzątanie Błękitnej Planety było czymś naturalnym.

Czasy się zmieniły i ludzie stali się bardziej roszczeniowi. Część społeczeństwa stara się produkować mniej śmieci, na zakupy chodzi z wielorazową torbą, używa ekologicznych środków czystości, kupuje produkty w szkle, segreguje odpady. Niestety część społeczeństwa w ogóle nie zwraca uwagi na wspólne dobro i naszą planetę.

Spontaniczna akcja

Popatrzmy na przykład z życia wzięty. W poprzednią sobotę wybrałam się na spacer z koleżanką nad San. Grupa znajomych w miejscu do tego wyznaczonym, czyli przy palenisku rozpaliła grilla. Słonce pięknie świeciło, ktoś włączył muzykę, dzieci radośnie biegały, bujały się na huśtawce zrobionej z gałęzi i sznurka. Beztrosko, sielsko, wiosennie.

Nie moje śmieci, ale moje miasto i planeta– Patrzcie ile tu puszek i butelek! Kto tu to tak zostawił? – jedna z osób zwróciła uwagę na porozrzucane opakowania po napojach wszelakiej maści. Nie minęło kilkanaście minut, kiedy inna  z osób zmotoryzowanych podjechała do sklepu i wróciła z workami i rękawiczkami.

Nie moje śmieci, ale moje miasto i planetaNastępna godzina przyniosła nam  kilkadziesiąt worków odpadów pozbieranych nad brzegiem Sanu. Spontaniczna akcja przyniosła satysfakcję kilku osobom, a mieszkańcom Sanoka kilkaset metrów czystego brzegu Sanu.

 

Czysta Operacja

I nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie po opublikowaniu informacji o tej nieformalnej i spontanicznej akcji na Facebooku, nie odezwał się głos sprzeciwu. Czyli po co sprzątać, miasto to powinno robić, pomysł skradziony!

Skradziony? Od kogo? Jak świat światem, nikt nigdy sprzątania nie opatentował. Pamiętamy w redakcji jak miły odzew był wśród czytelników, kiedy np. Pozytywnie Zabiegani Sanok zebrali ponad 300 kg śmieci właśnie nad brzegami Sanu.  W lecie zeszłego roku trwała akcja #Zabierz5zLasu, która miała na celu sprzątanie leśnej przestrzeni. Każdy kto udawał  się na spacer czy leśną wyprawę mógł zebrać 5 śmieci, zrobić zdjęcie i wrzucić w media społecznościowe tagując zdjęcie #zabierz5zLasu.  Akcja pokazała jak wiele można zrobić niewielkim wysiłkiem.

Inną akcją jest Operacja Czysta Rzeka – gdzie inicjatorzy zachęcają do organizowania się w grupy i sprzątania brzegów okolicznych rzek. Przykład – w malutkim Gorajcu w wspomnianą sobotę zebrano ponad 1200 kg śmieci. Zrobili to mieszkańcy wsi (w Gorajcu mieszka 34 osoby) oraz przyjezdni wolontariusze.

Spacer wśród śmieci

Oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłoby nie śmiecić, ale na to już nie mamy wpływu. Fajnie jest pójść do lasu czy nad rzekę na spacer, pooddychać świeżym powietrzem, a nie oglądać leżącą tu i ówdzie kupę odpadów. Nikt nie chce chodzić pośród porozrzucanych śmieci. Brzegi Sanu są zagospodarowane w kosze na śmieci, ale ludzie odpoczywający nad Sanem muszą być leniwi… Wiele opakowań po napojach porozrzucane zostało blisko pojemników na śmieci. Przepełniony pojemnik też nie powinien być problemem. Zamiast wyrzucać butelkę do Sanu, lepiej zostawić ją koło pojemnika, odpowiednie służby posprzątają.

Nowoczesny patriotyzm

Nie moje śmieci, ale moje miasto i planetaJedna z osób sprzątających brzegi Sanu zauważyła, że to co robi jest nowoczesnym patriotyzmem. Wyrażenie spodobało mi się i znalazłam pewien fragment w Internecie który dość dokładnie moim zdaniem, oddaje tą ideę.  ”Patriotyzm to dbanie o swój kraj, czyli sprzątanie po psie, niewyrzucanie śmieci w lesie i parku, niepalenie byle czym w piecu, oszczędzanie wody, zbieranie deszczówki do podlewania kwiatów, angażowanie się w działania na rzecz lokalnej społeczności, pomaganie sąsiadowi, życzliwość wobec innych, kupowanie produktów od lokalnego rolnika lub sklepikarza, wybieranie produktów, które nie są zapakowane w plastik. Patriotyzm to suma wszystkich naszych codziennych małych działań, dzięki którym wszystkim nam będzie się przyjemniej żyło w naszym wspólnym kraju.”

 

Suma wszystkich naszych codziennych małych działań, dzięki którym wszystkim nam będzie się przyjemniej żyło w naszym wspólnym Sanoku, województwie i kraju. Nie rozumiem atakowania osób, które mają ochotę coś zrobić dla miejsca w którym mieszkają. Nie chcesz pomagać to nie przeszkadzaj. I moim zdaniem zasłanianie się pandemią nie ma sensu. Są rękawiczki, środki dezynfekujące i można się zabezpieczyć.  A skoro ktoś chce zachować dystans, może to zrobić i wędrując nad Sanem, zamiast robić zdjęcia śmieci i je upubliczniać na forach społecznościowych, i tłuc bez sensu w klawiaturę, wziąć worek, rękawiczki i je pozbierać. Krytykować jest najłatwiej, najtrudniej zakasać rękawy.

PS Zbliża się Międzynarodowy Dzień Ziemi i mam nadzieję, że te kilka słów zachęci więcej osób do dbania o nasze miasto, nie tylko z okazji święta Błękitnej Planety.

Edyta Wilk