Liga Ochrony Przyrody: Nie taki wilk straszny

Wilki w regionie nie muszą być powodem do strachu. to przyjaciele człowieka. Szkoda, że nie zawsze jest odwrotnie. Na zdjęciach i filmikach, które zamieszczają portale internetowe i czasopisma widać, że w leśnym łańcuchu pokarmowym przyjaźni nie ma. Obrazki są drastyczne i nie wiem, po co są publikowane. Nie ma sygnałów o tym, by zwierzęta te w jakikolwiek sposób wpływały na życie ludzi. Chyba, że zostanie pożarta jakaś nie pilnowana zwierzyna domowa, a często jest to pies.

Psy to udomowione wilki. Oba te gatunki mogą się krzyżować, co dowodzi, że pomimo długotrwałego procesu domestykacji psa niewiele się różnią genetycznie. Wilki są prawdopodobnie przekonane, że psy są nadal wilkami. Nie mają pojęcia, że pies ma swojego właściciela, który go żywi i utrzymuje, a często darzy także ogromnym uczuciem. Traktują psy jak konkurentów do terytorium i do pokarmu. Jeśli psy mają możliwość biegania luzem, regularnie odwiedzają pobliskie lasy i zostawiają tam odchody i mocz, szczególnie na odchodach i znakowaniach wilków. Podjadają też resztki ofiar wilków. Widzimy to często na nagraniach z fotopułapek. Dla lokalnej wilczej grupy rodzinnej jest to jednoznaczne ze znakowaniem ich terytorium i próbą jego zawłaszczenia przez obcego osobnika, a także zagrożeniem dla ich potomstwa. To trochę tak, jakby obcy człowiek wchodził do naszego domu, rozrzucał tam swoje rzeczy, wyjadał z lodówki i zadamawiał się pod naszą nieobecność, a potem znikał. Para rodzicielska wilków, która chroni swoje potomstwo i zasoby pokarmowe, idąc za śladem zapachowym, bardzo łatwo trafia do obejścia, gdzie taki pies mieszka. Może go też łatwo rozpoznać podczas spotkania w terenie. Dlatego przypadki zabijania psów przez lokalne wilki w lesie, na polach, nawet w obejściu i przy budzie nie są rzadkością. Ewentualne zagryzienie psa przez wilka nie jest aktem ślepej agresji, lecz raczej ochroną własnych zasobów. Z tego też powodu wilki nie stanowią zagrożenia dla ludzi, bo dla wilka człowiek nie jest konkurentem w środowisku. Często obserwuje się przypadki agresji psów wobec innych psów, a także ataki psów na zwierzęta gospodarskie. Niestety, w takich sytuacjach najczęściej o śmierć psa lub zabicie inwentarza obwinia się wilki. Nie jest prawdą, że wyłącznie bezdomne czy wałęsające się psy są zagrożeniem, ponieważ sprawcami takich zdarzeń mogą być zwierzęta, mające swoich właścicieli. Między psami mieszkającymi po sąsiedzku mogą istnieć tak ostre antagonizmy, że zagryzają się wzajemnie. Wskazują na to także badania genetyczne śliny pobranej z ran pogryzionych lub martwych psów.

Co więcej, w środowisku naturalnym, a obecnie nawet w sąsiedztwie zabudowań psy mogą zostać zabite przez dziki, m.in. przez lochy broniące swojego potomstwa. Potrafią one dotkliwe pogryźć, a nawet zabić psa w obliczu zagrożenia dla nich lub dla ich potomstwa. Nie uważam, by wilki zabijające psy były zagrożeniem dla ludzi, zatem raczej nie ma potrzeby alarmowania i wywoływania paniki w obszarach, gdzie takie sytuacje się zdarzają. Dobrze jednak, żeby wszyscy właściciele psów wiedzieli, że prawo w Polsce zabrania puszczania psów luzem w lesie. Psy, nawet te ukochane kanapowce, potrafią być bardzo sprawnymi zabójcami zwierząt leśnych, saren, a nawet cieląt jeleni. Dowodzą tego badania naukowe. Trzeba też pamiętać, że puszczając psa luzem w lesie, narażamy go na niebezpieczeństwo ze strony mieszkających tam dzikich zwierząt. Wiki nie zakłócają naszego spokoju, nie zagrażają bezpieczeństwu. Żyją swoim życiem. Człowieka bardzo się boją. Wilk w bardzo szybkim czasie pokonuje dystans 50 kilometrów i za moment usłyszymy, że pojawił się w sąsiedniej gminie, albo w innym województwie. Do wilków nie strzela się w Polsce od 1998 roku. Są pod ochroną. Nad tym, by mogły się spokojnie rozmnażać, czuwają leśnicy i ekolodzy.

Z przeprowadzonych przez naukowców i leśników badań wynika, że w Polsce żyje około 1000-1500 wilków. Nie uznają żadnych granic. Teraz głośno jest o nich wokół powiatu sanockiego, leskiego czy bieszczadzkiego, ale wiadomo, że dobrze czują się także w innych rejonach Naszego Kraju.

W zasadzie zachwycamy się czymś, co jest, co powinno być, normalne. Odnośnie wilczych Hybryd do krzyżowania dochodzi także pomiędzy zwierzętami dzikimi a domowymi. Zdarza się, że wilki łączą się ze swoimi najbliższymi krewnymi – psami. W ostatnich latach dzięki analizie DNA i monitoringowi wykryto kilka wilczo-psich mieszańców. Pozwoliło to na szybkie usunięcie ich ze środowiska, choć ciągle pojawiają się nowe. Pozostawianie hybryd w lesie może mieć negatywne skutki. Mieszańce mogą np. posiadać psią adaptację – gen umożliwiający trawienie skrobi. Istnieje więc ryzyko, że żerowałyby na wiejskich śmietnikach, wchodząc w konflikty z ludźmi. Ponieważ są zwykle mniejsze i mniej sprawne niż wilki, samodzielne polowania na dzikie zwierzęta kopytne mogłyby im sprawiać trudność i spowodować całkowite przestawienie się na łatwiej dostępne zwierzęta gospodarskie. Mieszańce zwykle różnią się zewnętrznie od czystej krwi wilków, więc ludzie łatwo je zauważają i boją się ich. Wilkopsy, choć równie płochliwe jak ich dzicy rodzice, powszechnie uważane są za bardziej niebezpieczne, nieprzewidywalne i skore do ataków. Taka opinia może sprawić, że ludzie zaczną domagać się odstrzału okolicznych wilków.

Podsumowując temat, wilk jest piękny, dziki i wolny. Choć jest drapieżnikiem, często pada ofiarą mitów powielanych w baśniach, legendach czy horrorach. W rzeczywistości jednak nie stanowi zagrożenia dla ludzi – to wilk ma o wiele więcej powodów, aby bać się człowieka. Wchodząc do lasu wchodzimy na terytorium natury i dobrze byłoby, po pierwsze, nie potykać się o zlewozmywaki, rozbite sedesy i inne cywilizacyjne odpady, a po drugie, respektować dobrostan naturalnych mieszkańców. Oszczędzać, nie strzelać, dokarmiać. Szanujmy nasze dziedzictwo naturalne, tak by i następne pokolenia mogły się nim cieszyć.

Liga Ochrony Przyrody Okręg Bieszczadzki
Prezes Ryszard Rygliszyn