Branża śmieciowa apeluje o rozwiązania dla bioodpadów. Kłopotliwa frakcja

Branża śmieciowa apeluje o rozwiązania dla bioodpadów. Kłopotliwa frakcja.
Selektywna zbiórka odpadów biodegradowalnych jest konieczna, ale, niestety, także uciążliwa i kosztowna. Zdaniem Forum Gospodarki Odpadami bez zmian w tym zakresie opłaty śmieciowe mogą jeszcze wzrosnąć.

Selektywna zbiórka frakcji bio wynika z unormowań unijnych. Celem jest minimalizacja ilości odpadów trafiających na składowiska oraz maksymalne zagospodarowanie odpadów (zwiększenie poziomu recyklingu). Ilość odpadów biodegradowalnych już dziś stanowi niemal 37% wszystkich odpadów komunalnych, a ich ilości rosną z roku na rok.

Ze względu na swój skład odpady biodegradowalne stanowią najbardziej problematyczną frakcję, a jej segregacja i zagospodarowanie generują wyższe koszty m.in. ze względu na zwiększoną (w porównaniu z innymi rodzajami odpadów) częstotliwość ich odbioru. Wyższe koszty uderzają w mieszkańców poprzez wzrost tzw. opłaty śmieciowej.

Forum Gospodarki Odpadami zrzeszające największe organizacje branży odpadowej i korporacje samorządowe uważa, że ograniczyć skalę drastycznych podwyżek może jedynie przekształcanie frakcji bio (w znacznie większej niż do tej pory skali) na przykład w wysokiej jakości kompost lub biogaz.

Branża ostrzega, że brak takiego przetwarzania może skutkować niespełnieniem przez gminy wymogu ograniczenia składowania, co w efekcie może skutkować karami, czyli dalszymi podwyżkami dla mieszkańców.

„Na poziomie Unii Europejskiej zmieniło się podejście do odpadów bio. Musimy je traktować jako zasoby (surowce) dla biogospodarki. To kapitalna zmiana myślenia i podejścia do problemu” – zauważa Krzysztof Kawczyński, przewodniczący Komitetu Ochrony Środowiska Krajowej Izby Gospodarczej.

Tymczasem w Polsce brakuje zaawansowanych technologicznie instalacji przekształcających frakcję bio. „Zbiórka bioodpadów, zwłaszcza odpadów kuchennych, wymaga zapewnienia odpowiednich mocy przerobowych w instalacjach spełniających kosztowne wymagania technologiczne dla tego strumienia” – wskazuje Tomasz Uciński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami. Jego zdaniem konieczne jest wypracowanie efektywnych narzędzi wsparcia finansowego dla modernizacji i rozbudowy tych instalacji.

Problem dodatkowo pogłębiają ograniczenia formalne: zbyt niskie limity przyjęć tej frakcji dla poszczególnych instalacji, określone w wojewódzkich planach gospodarki odpadami. Do tego dochodzi uciążliwy i kosztowny proces certyfikacji dla zakładów chcących przetwarzać frakcję bio na kompost.

„Należy wprowadzić przepisy, które jasno określałyby, że jeśli do instalacji trafiają odpady bio, a stosowana technologia zapewnia ich właściwe przerobienie, to taka instalacja automatycznie otrzymywałaby możliwość dopuszczenia do obrotu i wprowadzania na rynek wyprodukowanego w niej kompostu czy polepszacza glebowego” – uważa Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady RIPOK.

Zakłady wytwarzające kompost nie zarabiają na jego sprzedaży, niejednokrotnie oddając go za darmo lub sprzedając za symboliczną złotówkę. Działalność w zakresie wytwarzania kompostu jest mimo to racjonalna, ponieważ ogranicza masę odpadów trafiających na składowiska, przy okazji zapewniając ponowne użycie frakcji bio w rolnictwie czy zagospodarowaniu terenów zieleni lub poprzez wykorzystanie biogazu w celach energetycznych. Do tego potrzebny jest jednak zbyt, z którym instalacje mają także poważne problemy.

źródło: Serwis Samorządowy PAP