Czy sanoccy uczniowie potrzebują psychologa konsultanta czy psychologa wychowawcy?

Przyglądając się sytuacji w naszym kraju, cały czas dochodzą do nas alarmujące informacje na temat zachowań dzieci. Coraz to młodsze osoby dopuszczają się niedopuszczalnych czynów. Groźby, włamania, kradzieże, przemoc fizyczna, a nawet próby zabójstw. Czy istnieje sposób, by już we wczesnym okresie uchronić nasze dzieci od zachowań destrukcyjnych i wskazać właściwą drogę?

Lęki, depresje, samookaleczenia – problemy młodych

Młodzi ludzie w obecnych czasach borykają się z wieloma problemami, a ich nierozwiązywanie prowadzi do rożnych chorób, głównie na tle emocjonalnym oraz psychicznym. Co jest przyczyną tego zjawiska?
– Bardzo trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Można przypuszczać, że winowajcą jest szybki skok cywilizacyjny oraz sytuacja rodzinna – mówi dr Maciej Drwięga, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Sanoku.
W naszym społeczeństwie wzrosła świadomość. Wiele osób intencjonalnie poszukuje pomocy, ponieważ zdaje sobie sprawę jakie skutki mogą nieść ze sobą pogłębiające się problemy i jakie rodzą komplikacje w przyszłości. Przerażające jest jednak to, że dzieci, które zmagają się z różnymi bolączkami każdego roku przybywa. Czasem problem nie dotyka samego dziecka, ale całej rodziny. Wówczas trzeba prowadzić terapię rodzinną. Niestety zdarza się, że wiele osób szuka rozwiązań w Internecie, co jest błędem.
– W szczególności to właśnie dla dzieci oraz młodych ludzi Internet jest pierwszym źródłem, gdzie szukają pomocy. Często trafiają na strony, gdzie oferowana pomoc nie jest adekwatna do problemu z jakim się zmagają. Chociaż są i pozytywne aspekty. Dziecko, które chce popełnić samobójstwo i postanowi taką informację zamieścić w Internecie, to dzięki, osobom, które poniekąd szpiegują sieć, mogą dzięki szybkiej ich reakcji rozpocząć leczenie, ale przede wszystkim ich życie zostanie uratowane – wyjaśnia Drwięga.
Takie sytuacje zdarzają się zbyt rzadko. W Internecie znajduje się wiele blogów oraz poradników na których zamieszczane są informacje dotyczące samookaleczenia oraz udzieleniu sobie tzw. „szybkiej pomocy”.
– Rodzicie nie mają świadomości, że ich pociechy dokonują aktów autoagresji. Jak zaczynałam pracę 12 lat temu w poradni wówczas uszkodzenia na ciele dzieci były znacznie rzadsze i mniej destrukcyjny niż w dzisiejszych czasach. Aktualnie są to zmasakrowane ręce, pocięty brzuch czy uda. Gdy pokazujemy to rodzicom, są w szoku. Takie dzieci nie dają się zbadać, nie chodzą do lekarza. Dawniej uszkodzenia ciała oraz próby samobójcze nie były tak rozpowszechnione jak teraz. Zdecydowanie mniej było dzieci z zaburzeniami depresyjnymi – tłumaczy Dorota Kosiba-Juda, psychoterapeutka, która zajmuje się terapią indywidualną.

Według badań co czwarte dziecko w okresie dojrzewania wymaga pomocy psychologicznej lub psychiatrycznej. Wzrasta ilość prób samobójczych, które kończą się „powodzeniem”. Liczba ta wzrosła ze 100 do około 400. Samobójstwa są jedną z głównych z przyczyn umieralności dzieci w Polsce. Według psychoterapeutki stan psychiatrii w naszym kraju jest na bardzo słabym poziomie. Zamykane są oddziały psychiatryczne z powodu braku lekarzy. Na Podkarpaciu jest kilku psychiatrów dziecięcych. Ośmiu jest w trakcie specjalizacji, co daje im już prawo do przyjmowania dzieci. W Łańcucie działa Kliniczny Oddział Psychiatryczny dla dzieci i młodzieży oraz Odział Dzienny. Młodzi pacjenci mogą tam liczyć na odpowiednią terapie i zajęcia, które pomagają im dojść do siebie po traumatycznych przeżyciach lub w zrozumieniu swoich problemów i poradzeniu sobie z nimi.

– Z moich obserwacji wynika, że przyczyną wzrostu liczby dzieci oraz młodzieży, które trafiają do takich ośrodków są lata zaniedbań, głównie środowiskowych. Zdarza się, że w kręgu jednej rodziny dochodzi do różnych problemów. Dzieci zmagają się z zaburzeniami emocjonalnymi, depresją, mają nerwice, natręctwa oraz lęki. Nierzadko mają kontakt ze środkami psychoaktywnymi, takimi jak dopalacze. Niepokojąca jest fala zaburzeń zachowań destruktywnych, które przeniosły się do Internetu. Wyzwiska, wyśmiewanie, nagrywanie filmików o szokujących treściach staje się dzisiaj normą – dodaje psychoterapeutka.
– Jeśli nie wypracujemy jakichś rozwiązań systemowych, wówczas problem z roku na rok będzie się pogłębiał. Z punktu widzenia psychologiczno-pedagogicznego najlepszym rozwiązaniem jest, by dzieci trafiały do specjalistów, takich jak psycholodzy czy psychoterapeuci, a dopiero później do lekarza psychiatry. Takie współcześnie są sugerowane wytyczne przez specjalistów. Lekarze szybciej stosują środki farmakologiczne, zaś psychoterapeuci czy psycholodzy, mają większą skłonność i lepsze przygotowanie, by zająć się problemem poprzez terapie – dodaje dyrektor.

Psycholog na etacie

Dyrektor Maciej Drwięga, równocześnie radny Miasta Sanoka niejednokrotnie podczas sesji podnosił kwestie zatrudnienia psychologów w szkołach. Opowiada się za ich powrotem do szkół i zatrudnieniem na umowę o pracę, a nie jak jest do tej pory w formie umowy zlecenia czyli tzw. umowy cywilno-prawnej.
– Psycholodzy w sanockich szkołach zatrudnieni na umowę o pracę zostali zlikwidowani w ramach oszczędności jeszcze za kadencji burmistrza Blecharczyka. W kolejnej kadencji zacząłem nagłaśniać sprawę. Wówczas pojawiło się rozwiązanie, że psycholodzy będą zatrudniani w szkołach na konsultacje na podstawie umów cywilno-prawnych, czyli ze środków tzw. alkoholowych. Miało to być rozwiązanie tylko przejściowe. Docelowo miasto miało zatrudniać psychologów na umowę o pracę, tak by psycholog był normalnym pracownikiem szkolnym – mówi Drwięga.

Na terenie miasta jest osiem szkół podstawowych, które podlegają Gminie Miasta Sanoka. Radny proponuje, by na sam początek, zostało zatrudnionych na pełen etatach trzech bądź czterech psychologów, którzy będą pracować w dwóch lub trzech placówkach jednocześnie.
– Takie rozwiązanie jest zdecydowanie lepsze. Dzieci będą mieć świadomość, że przez cały rok szkolny będą mieć świadczoną pomoc przez psychologa, a on sam, że ma na tyle czasu, by dokładnie zapoznać się z problemami swoich podopiecznych. Dobrego psychologa, fachowca, który chciałby pracować z dziećmi nie będzie łatwo znaleźć, upłynie kilka dobrych miesięcy, by znaleźć osoby, które zechciałyby pracować za stawki jakie są w oświacie – twierdzi.
Radny Drwięga zdaje sobie sprawę, że zatrudnienie psychologów na umowę o pracę generowałoby większe koszty, niż na umowach cywilno-prawnych. Ale jego zdaniem warto ponieść takie koszty, bo w ostateczności przyniesie to więcej korzyści. Przede wszystkim dla dzieci.
–Bardzo liczyłem na wiceburmistrza Korneckiego, który wiele lat piastował stanowisko dyrektora szkoły i to trudnej pod względem wychowawczym szkoły, jaką było gimnazjum. Jednak miasto w dalszym ciągu wybrało drogę zatrudniania psychologów konsultantów, a nie psychologów pracujących na stałe, z tym wyborem trudno jest mi się pogodzić, ponieważ nie widzę dla niego merytorycznego uzasadnienia – dodaje.
Według dyrektora psycholog, który pracuje na co dzień w danej placówce wrasta w to środowisko, poznaje dziecko oraz jego rodzinę. Zna je pod kątem rozwojowym, wie jak zachowywało się przychodząc do szkoły oraz w wyniku obserwacji, widzi jak się rozwija i jak się zachowuje się po upływie kolejnych lat.
– Psycholog może wtedy szybciej zainterweniować i udzielić odpowiedniej pomocy. Porównałbym to do lekarza pierwszego kontaktu. Lepiej, gdy to jedna osoba ma z nami styczność od samego początku. Zatrudniony psycholog, byłby uzupełnieniem dla pedagogów szkolnych. Dyrektorzy sanockich szkół również są za takim rozwiązaniem. W gminie Zarszyn w ubiegłym roku szkolnym został zatrudniony psycholog na umowę o pracę w jednej ze szkół i świadczy swoje usługi jeszcze dla dwóch innych. Jeśli mamy jakieś obawy, i nie wiemy jak to zrobić, to kierujmy się rozwiązaniami, które są już wprowadzone w innych miejscowościach mniejszych od Sanoka. Chociaż moim zdaniem to właśnie Sanok powinien być tu przykładem i proponować modelowe rozwiązania, które są już standardem w cywilizowanym świecie gminom wiejskim – kontynuuje.
Podobnego zdania jest Dorota Kosiba-Juda. Według niej psycholog zatrudniony na stałe ma możliwość ciągłej obserwacji dzieci. Jest w stanie rozpoznać i szybko interweniować, gdy ma np. przypuszczenia, że dziecko nie zmaga się już tylko z problemami emocjonalnymi, a z jakąś poważniejszą chorobą.
– Mowa chociażby o Zespole Aspergera, który dawniej dotykał głównie chłopców, a teraz coraz częściej dotyczy również dziewczynek. Rodzice często nie są w stanie dostarczyć nam informacji na temat dziecka, ponieważ jego zachowania odbierają za normalne, ponieważ zwyczajnie się do nich przyzwyczaili. Obecność psychologa w szkole przysłużyłaby się szczególnie najmłodszym dzieciom oraz młodzieży w okresie dojrzewania. Psycholog zatrudniony na umowę zlecenie jako ekspert na kilka godzin w tygodniu nie jest w stanie wszystkiego zauważyć. U dzieci już od najmłodszych lat musimy wyrobić nawyk korzystania z pomocy. Tak, by wiedziały, że psycholog nie jest kimś nadzwyczajnym, że to osoba, do której mogą w każdej chwili zwrócić się o pomoc– wyjaśnia psychoterapeutka.

W odpowiedzi na zapytanie radnego Macieja Drwięgi jakie były merytoryczne przyczyny wyboru formy zatrudnienia psychologów szkolnych na podstawie umów cywilno-prawnych, a na nie umów o pracę dowiadujemy się, że w każdej szkole i przedszkolu prowadzonym przez Gminę Miasta Sanoka uczniowie objęci są pomocą psychologiczno-pedagogiczną oraz że mają zapewnione wsparcie specjalistów: pedagogów, psychologów, logopedów, nauczycieli wspomagających, terapeutów pedagogicznych oraz asystentów nauczycieli i osób niepełnosprawnych. Ponadto liczba godzin przeznaczonych na konsultacje psychologów w szkołach i przedszkolach uległa od 2016 roku stałemu zwiększeniu. W 2019 roku od stycznia do czerwca wyniosło 1163 godziny. Natomiast od 1 września planuje się zwiększenie liczby godzin psychologa do ½ etatu w szkołach z największą liczbą uczniów oraz podniesienie stawki godzinowej do poziomu wynagrodzenia nauczyciela mianowanego. W nowym roku zaplanowano zwiększenie etatów pedagogów szkolnych, którzy jako pierwsi dokonują diagnoz indywidualnych potrzeb uczniów oraz reagują w sytuacjach problemowych. Sprawa podniesiona przez Drwięgę ma być przedmiotem dogłębnej analizy merytorycznej, jak i finansowej w kolejnym roku budżetowym.
– Uzyskana odpowiedź nie satysfakcjonuje mnie, bo nie odnosi się merytorycznie do mojego pytania. Tracimy kolejny rok. Mam nadzieje, że podejmując taką decyzję wiceburmistrz Kornecki zdaje sobie sprawę, że bierze na siebie dużą odpowiedzialność i musi liczyć, że w naszych szkołach w najbliższym czasie nie wydarzą się żadne sytuacje kryzysowe w obszarze emocjonalnego dzieci. W przeciwnym razie nie będziemy mogli powiedzieć, że jako Miasto zrobiliśmy wszystko, bo w moim osobistym przekonaniu mogliśmy zrobić więcej – kończy Maciej Drwięga.

Dominika Czerwińska