Mieczysław Kikiela – Tajemnice drewna

Profesja stolarza niestety należy do zawodów ginących. Już tylko nieliczni potrafią z kawałka drewna wyczarować niebanalne przedmioty. Na Rynku Galicyjskim w zakładzie stolarskim F. Grochmala pan Mieczysław ręcznie wytwarza oryginalne rzeczy z drzewa lipowego i orzechowego.

Pracownia Stolarska pochodzi z połowa XVIII wieku. Budynek przysłupowy o zrębie bielonym wapnem i z dwuspadowym dachem nakrytym gnotem z dadzkami-fartuszkami nad ścianami szczytowymi i wielokrotnie przebudowywany – ostatni raz w 2. połowie XIX w. W obecnym zakładzie stolarskim wcześniej mieściły się kolejno piekarnia, warsztat stolarski, pracownia krawiecka, a ostatni właściciel był rolnikiem.

Obecnie w zakładzie F. Grochmala pracuje Mieczysław Kikiela. Kawałek drewna nie ma przed nim tajemnic. Nawet z małego skrawka potrafi stworzyć małe drewniane dzieło, które urzeknie swą prostotą i niepowtarzalnością.

– Z części zużytych materiałów, które dla większości osób nadają się już tylko do spalenia robię szkatułki, które służą do przechowywania przeróżnych drobnostek. Drewno na szkatułki musi być odpowiednie, dosyć wymyślne, najlepiej z jakimś sękiem lub dziwnymi słojami. Niedoskonałości drewna w tym wypadku są jego atutem – mówi Mieczysław Kikiela, stolarz.

Drzewo z którego powstają różne przedmioty pochodzi z terenów bieszczadzkich. Mieczysław Kikiela oprócz szkatułek tworzy przedmioty codziennego użytku takie jak miski wykonane z drewna lipowego, które są rzeźbione specjalnym dłutem, deski do krojenia z drzewa orzechowego. Stoliki wykonywane są częściowo z drzewa orzechowego, a blat zrobiony z lipy. Z drzewa można wyczarować wspaniałe zabawki, takie jak chociażby konik na biegunach.

– Drzewo lipowe to bardzo wdzięczy materiał, jest miękki do rzeźbienia i łatwo się na nim pracuje. Jeśli praca idzie dobrze, to zrobienie takiej misy zajmuje około dwóch godzin, jednak mały błąd powoduje iż materiał nie nadaje się do użytku. Trzeba szczególnie uważać przy rozcinaniu drzewa – tłumaczy stolarz.

Warsztat stolarski nazywany był popularnie falbankiem. Wszystkie zakłady były bardzo do siebie podobne. Wyposażenie wnętrza pochodzi z początku XX wieku gdy znajdował się tam zakład stolarski. Narzędzia znajdujące się w pracowni pochodzą z warsztatu F. Grochmala w Korczynie i z pracowni snycersko-stolarskiej A. Lenika w Krośnie. Podstawowe urządzenia w stolarni to drewniane warsztaty, nożna tokarka, szafa na narzędzia. Na ścianie zawieszone są przeróżne narzędzia, którymi posługiwał się stolarz: piłki, świdry, ośniki, heble.

– Strug spust z niemieckiego hebel służy do strugania dłuższych elementów oraz płyt o większych wymiarach. Jest podstawowym narzędziem w stolarstwie ręcznym do strugania wyrównującego. Natomiast ośnik służy do korowania drzewa. Znacznik czyli rysak to narzędzie służące do rysowania linii pod cięcie. Piłki nazywano z niemieckiego fukszwance – wyjaśnia.

Nazwy narzędzi wywodziły się z języka niemieckiego. Mało było polskich określeń. Dlatego w potocznej mowie stolarzy możemy często usłyszeć dziwnie brzmiące i niezrozumiałe nazwy. Piły poprzeczne nazywane dosyć osobliwie „moja-twoja”, służyły do szybkiego, lecz mało precyzyjnego cięcia dużych kawałków drewna przez dwie osoby, raz jedna osoba ciągnie do siebie, a raz druga (stąd wywodzi się jej nazwa).

– Tokarnia pochodzi z 1953 roku napędzana przez pedał , podobnie jak maszyna do szycia. Na tokarni stolarze czyli w tym przypadku kołodzieje robili koła dla wózków, tralki do schodów, czasem donice, czyli większość rzeczy, które są okrągłe – dodaje.

Dawniej stolarze mieli więcej czasu na wykonanie danej rzeczy. Byli bardzo cenieni oraz zamożni. Prace wykonywane przez nich były ręcznie robione, a przez to czasochłonne. Stolarze mieli swoje pracownie w domach. Zaopatrywali mieszkańców w najrozmaitsze przedmioty od desek, stolnic, wałków do ciasta, po stolarkę okienną i drzwiową.

– W dzisiejszych czasach robi się wszystko bardzo szybko i za małe pieniądze. Na szczęście ludzie zaczynają na nowo docenia naturalne rzeczy i coraz częściej wybierają produkty wykonane z prawdziwego drewna. Drewno dzięki swojej fakturze jest ciepłe w dotyku oraz ma przyjemny zapach – twierdzi stolarz.

Stolarze kształcili się w różnych szkołach rzemieślniczych w odległym Wiedniu czy Lwowie. Robione przez nich meble były krzykiem mody. Zdobytą wiedzę przekazywali swoim uczniom. Odbiorcami ich wyrobów byli głównie mieszkańcy miast, czasami dwory i nieco rzadziej mieszkańcy wsi. Uczniowie stolarzy gdy tylko zdobyli odpowiednie wykształcenie zakładali w okresie międzywojennym własne warsztaty, głównie na wsi. Pracownia stolarska z reguły była również domem.

W budynku poza warsztatem, który zajmował znaczną jego część znajdują się jeszcze trzy pomieszczenia mieszkalne, które oddziela wąska sień. Jest to kuchnia, pokój-jadalnia i mała sypialnia. W sypialni stoją dwa łóżka zakupione u stolarza F. Grochmala, płycinowe, zdobione elementami mosiężnymi, umieszczonymi w górnej części półkolumienek nałożonych na ramy-nogi.Wyposażenie sypialni dopełniają szafka nocna, szafka toaletka z lustrem i kufer z ozdobnymi okuciami.

W pokoju gościnnym stoi rozkładany stół z krzesłami, komoda, tapicerowana kanapa, która również został zakupiona u stolarza oraz szafa ubraniowa zdobiona nakładanymi elementami rzeźbionymi.W kuchni znajduje się malowany na biało kredens, wieszak na naczynia, kanapa drewniana przy stole, a w kącie umywalka. We wnętrzu zrekonstruowano dwa piece z cegły lepione gliną i bielone z blachami do gotowania, w kuchni z piecem chlebowym i w stolarni.

Dominika Czerwińska