Czy będą chętni do odbudowy przystani?

 TREPCZA. Jej początki sięgają uroczystości rocznicowych tragicznego spływu i śmierci 4 nauczycielek z Kielc i młodego flisaka z Łodziny. Wtedy zarośnięta krzakami ostroga rzeczna została uporządkowana i ogrodzona jodłowymi żerdziami, aby odwiedzający to miejsce mogli tu czuć się bezpiecznie. W następnych latach powstał drewniany pomost z bramą i wyżłobionym w lipowej desce napisem Przystań TREPCZA.

Wielu płynących na pontonach, łódkach czy kajakach mogło się tu zatrzymać i odpocząć. Krzyż z wioseł z kołem ratunkowym pośrodku wzywał do modlitwy za ofiary Sanu i uświadamiał uczestnikom rzecznych eskapad o grożących tu niebezpieczeństwach.

Tegoroczna zima, a może bardziej wiosenne lody i wody obeszły się brutalnie z drewnianą zabudową przystani. Brama została porwana z nurtem rzeki, drewniane kikuty przypominają o ogrodzeniu i ławkach, na których można było kiedyś usiąść i odpocząć. Ogólny marazm i niechęć wynikające z społecznej izolacji nie sprzyjają społecznym działaniom. Zbliża się kolejna rocznica tragicznego spływu z 2005 roku. Powstaje pytanie czy będą chętni, aby uporządkować po zimie to miejsce i zorganizować bezpieczną zagródkę dla uczestników spotkań w plenerze.

Miejscowy leśniczy pan Rafał Kucharski – jak dotąd – zawsze był pierwszy w pomocy materiałowej, czy znajdą się jednak młodzi  fachowcy od piły i siekiery, młotka i gwoździ, którzy podejmą trud odbudowy przystani rzecznej. Wielu z tych, którzy przed laty ją budowało odeszło na wieczną wartę, wielu opuściły siły i czują się bezradni. Nie są  w stanie dziś wykonać koniecznych prac. Chętni do pomocy mogą zgłaszać się do mieszkającego w pobliżu pana Zdzisława Wandasa. Sam ze swoimi pracowitymi zięciami będzie próbował stworzyć trzon powstającej brygady przy wsparciu materialnym i duchowym miejscowego proboszcza. Pani Danusia z córkami zapewne znów zatroszczy się, by kolejny raz zamienić brzeg w bliskości krzyża w kwitnący ogród.

Można mieć cichą nadzieję, że 1 maja br. bezpieczne miejsce na Majówkę będzie przygotowane. W niebo znów wzniesie się  śpiew Koronki o Boże miłosierdzie nad światem dotkniętym epidemią  i dusze Tych, którzy w nurtach niepokornej rzeki zakończyli swoje życie. Dźwięki „Barki” towarzyszyć będą dzieciom wypuszczającym kolejny raz na wodę wianuszki i łódeczki.  Oby tak było. Oby tradycji stanie się zadość…  (pr)