Rafał Rzeźnikiewicz zagra w Ruderze

Rafał Rzeźnikiewicz zagra w Ruderze

Rafał Rzeźnikiewicz pochodzi z Tarnowa. Twórca wielu projektów muzycznych, założyciel zespołów Akron i Anakonda. W rozmowie z Michałem Jaklikiem gitarzysta opowiedział o swoich początkach, a także planach na nieodległą przyszłość.

Co nowego muzycznego robisz?

Z racji tego, że grałem w kilku zespołach, które tworzyłem, jednym z nich był Akron w 80 latach, a drugim Anakonda przekształcona z zespołu Pacyfik tworzyłem kilka dosyć poważnych materiałów muzycznych. Z zespołem Akron nagraliśmy płytę, która nosi tytuł „38 letnie drzewo”, podsumowujące działalność zespołu. Znajduje się tam 15 utworów, a sesja nagraniowa trwała kilka lat, bo są to utwory, które oprócz muzyków grających w zespole były tworzone także przez zaproszonych gości, wystąpiło ich około piętnastu. Pierwsza płyta Akronu to „Nad wielkim wodospadem” druga „Nie ucichnie pieśń”, przyszła kolej na trzecią, która niebawem się ukaże. Z kolei z zespołem Anakonda nagraliśmy płytę „Pola chaosu”, którą ukończyłem dwa lata temu, a także moja druga solowa płyta pt. Jazzmetal. Dodatkowo zajmowałem się obróbką mojej pierwszej solowej płyty pt. „Pierwszy raz w kinie”. Także było co robić.

Ile lat już działasz?

Od utworzenia zespołu Akron minęło 40 lat.

To szmat czasu, gratulacje, że po takim upływie czasu nadal działasz.

Robię to jakby odruchowo. Zajmuję się tylko muzyką, więc przychodzi mi to w pewien naturalny sposób. Natomiast wiadomo, że są różne okresy działania zespołu, różne koniunktury, sytuacje. Pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

Co było dla ciebie inspiracją. Dlaczego akurat gitara?

Zacząłem grać w wieku 14 lat. Taką moją inspiracją była płyta Deep Purple „In rock” z 1969r. Zrobiła ona na mnie duże wrażenie, a szczególnie sam początek płyty i odniesienia Ritchego Blackmora do brzmień Henrixa. Ritchie postanowił pchnąć gitarę na wyższy poziom, może trochę pozazdrościł Hendrixowi, trochę Led Zeppelin, tak czytałem w niektórych wywiadach. Blackmore chciał stworzyć płytę która będzie bardzo energetyczna i ja uważam, że właśnie taka jest. Dużo słuchałem takiej muzyki, nie tylko Deep Purple, ale i innych zespołów rockowych. Pod wpływem tego zaczęliśmy grać w dzielnicy. Było takie zdarzenie, że Janek Kadula, który był późniejszym basistą zespołu zostawił u mnie dwie gitary na przechowanie. Jedna to była gitara 6strunowa, a druga basowa i one leżały sobie przez jakiś czas w moim domu. Po paru dniach wziąłem jedną z nich i zacząłem na niej grać. Spodobało mi się i gitary oddałem, ale przywiązanie do instrumentu pozostało. Zacząłem grać na gitarze 6 strunowej. Ćwiczyłem czasami 8 czasami 10 godzin dziennie. Zgłębiałem techniczne rzeczy, ćwiczenia manualne, związane z harmonią. To pochłaniało dużo czasu, ale mnie to pasjonowało. Po kilku latach doszedłem do jakiejś wprawy i postanowiliśmy utworzyć zespół.

A jak była twoja pierwsza gitara w życiu?

Pierwsza moja gitara to akustyk jakiejś polskiej firmy, a elektryczną Jolana Galaxis bodajże, czeska i miałem ją przez kilka lat, byłem z nią na naszym jednym z pierwszych koncertów na festiwalu w Jarocinie w 1983r. W ogóle Akron powstał w 1982 roku, debiut odbył się na Ogólnopolskim Młodzieżowym Przeglądzie Piosenki i tam zdobyliśmy 1 miejsce. Zakwalifikowaliśmy się do Katowic, do Spodka, gdzie odbywał się drugi etap i później trzecim etapem był finał. To był pierwszy nasz ewidencjonowany występ Akronu. Z tym zespołem przez lata 80 odnosiliśmy dużo spektakularnych sukcesów. Graliśmy na wielu festiwalach, których już nie pamiętam, ale wygrywaliśmy na nich, co dawało nam motywację. Chociaż uważam, że muzyka to nie zawody. Nasze początki były naprawdę energicznie. Mówiło się, że podczas naszych koncertów „fruwały marynary” Sami byliśmy zdziwieni, bo nie wykonywaliśmy żadnych gestów w stronę publiczności, by ją jakoś specjalnie uaktywniać, a działo się to samoistnie. Po tak dobrym początku mieliśmy przekonanie, że nasza muzyka ma swoją wartość i tak dokonaliśmy pierwszych nagrań z zespołem Akron. Początkowo nagraliśmy 8 utworów, nawiązywały one do hard rocka, bluesa, trochę do rocka brytyjskiego. Wielokrotnie nasze utwory były puszczane w Programie 3 Polskiego Radia przez Marka Niedźwiedzkiego i w zasadzie naganie drugiej płyty zmieniło trochę stylistykę, bo do zespołu doszedł do klawiszowiec i zmienił się wokalista, co wpłynęło na zmianę naszego stylu. W składzie zespołu znalazł się Krzysztof Lelek – śpiew, Wojciech Pasek – perkusja, Wacek Barnak, Janek „Dżony” Kadula – bas i współzałożyciel zespołu, no i ja na gitarze. Pisaliśmy własne teksty, nie graliśmy coverów, bo to nie było modne, grało się swoje rzeczy, nawet gorsze, ale własne. Po pierwszym okresie działalności zespołu, trasie koncertowej nastąpił etap występów w mediach, gościliśmy m.in. w Programie 3 Polskiego Radia, rozgłośnie regionalne i telewizja, występowaliśmy w kilku programach, m.in. Non Stop Kolor. W międzyczasie z basistą zapragnęliśmy założyć zespół, w którym moglibyśmy grać ostrzej. I tak zawiesiliśmy Akron i powstał zespół Pacyfic, nagraliśmy utwór „You can never surrender”, zrobiliśmy do niego teledysk, był on często emitowany w Polsacie. Po dwóch albo trzech latach zgromadziliśmy materiał i w 1995r. zaczęliśmy nagrywać płytę „Chochla”. Znalazło się na niej 11 utworów, przez dwa lata w krakowskim studio nagrywaliśmy, tym samym rozpoczęliśmy nową przygodę, zmieniliśmy nazwę na Anakonda. Po pierwszej płycie, zagraliśmy wiele koncertów, m.in. najdłuższy koncert świata w 1997r. w Mielnie, którego rekord został wpisany do księgi Guinnessa, to było 1997 minut muzyki bez przerwy, tam grało mnóstwo zespołów, bo każdy grał po poł godziny i po tym okresie nagraliśmy drua płytę, która nazywała się „Buntownik” i została wydana w 2001r. Później przyszły roszady w składzie i z nowym wokalistą Rafałem Huszno nagraliśmy płytę „Podróż z echem” w mroczniejszych klimatach i po tej płycie rozstaliśmy się z wokalistą, którego zastąpiła wokalistka Baśka Guzy. Na płycie z Barbarą pt. „Minucyje”, co oznacza w języku staropolskim oznacza „kalendarz” ukazało się aż 19 numerów, była to płyta, która łączyła w sobie staropolskie klimaty. W tym samym składzie nagraliśmy płytę „1969” nawiązującą do ameryki lat 60-tych. Po tych projektach rozstaliśmy się z wokalistką i postanowiłem nagrać płytę „Pola Chaosu”, która ukazała się, jak już wspomniałem wyżej dwa lata temu, więc stosunkowo nie dawno. Jak na razie wieńczy ona twórczość zespołu Anakonda, ale w przygotowaniu jest materiał „Klepisko”. W tej chwili tworzymy go w studio, a w międzyczasie nagrywałem swoje solowe albumy. Jazzmetal jest już na ukończeniu i niedługo powinna wyjść na światło dzienne.

Zdarzyło ci się kiedyś współpracować z kimś znanym z branży muzycznej?

Współpracuję z zespołem Wawele. Pracowałem również z kilkoma osobami, które poszły w innych kierunkach muzyki, takim przykładem współpracy jest utwór „Ty odeszłaś” nagrany z Krzyśkiem Bazanem na wokalu. Incydentalnie graliśmy również z Markiem Piekarczykiem na koncercie w Bochni. Wykonaliśmy razem utwór „Little Wing” Jimmyego Hendrixa. Nigdy nie zabiegałem o to, by podpierać się nazwiskami, bo zawsze chodziło nam o to, żeby robić własną rzecz. Dla nas najważniejszą rzeczą było robienie własnego muzycznego świata.

Masz czas żeby słuchać nowych zespołów. Żeby śledzić co się obecnie dzieje z muzyce?

Oczywiście, że śledzę co się dzieje w muzyce. Poza tym nie słucham tylko rockowej muzyki, ale również symfonicznej, jazzowej, gitarowe klasyczne i bardzo dużo różnych wykonawców. Jest mnóstwo zespołów rockowych, odkrywczych, zarówno w Polsce jak i na świecie i chociaż ta muzyka nie jest tak lansowana to przebija się. W moim przekonaniu największe koncerty pomimo braku lansowania to właśnie koncerty rockowe.

Miejmy nadzieję, że rock nie zaginie, bo już kilkukrotnie próbowano wkładać go do trumny, a jednak jak się chce to się go znajduje.

Twoje marzenia na przyszłość?

Ja mam marzenie, żeby był pokój na świecie. Dobra odpowiedź?

Myślałem, że powiesz coś o swoim kierunku muzycznym, ale to też bardzo zacne co powiedziałeś.

Jeżeli o to chodzi. To może to żeby muzyka rockowa była bardziej eksponowana, żeby był większy dostęp do możliwości promowania, żeby mniej było łączenia rocka z komercją, co jest moją osobistą refleksją. Żeby było trudne, ale prawdziwe.

Gdybyś miał wszechmocną siłę, jakbyś mógł coś zrobić, to co by to było? Oprócz pokoju na świecie.

Jeśli chodzi o branżę muzyczną, chciałbym ułatwić możliwość promowania zespołom, które są odkrywcze, bo zawsze są takie zespoły. W samym Rzeszowie było około 180 zespołów, o ile się nie pomyliłem. Chciałbym ich wspomóc i dać im możliwość promowania. Nawet jeśli się rozpadną, czy zmienią swój styl, to dać możliwość branży wyławianie rzeczy wartościowych.

Życzę Ci żebyś miał taką siłę.

Jak na razie to mam siłę żeby podłączyć gitarę do wzmacniacza i niech tak będzie.

I to bardzo cieszy, a już niedługo, bo w sobotę (9 lipca) będziemy mieli okazję usłyszeć cię w klubie Rudera. Co usłyszymy?

Widzimy się 9 lipca. Zagram kilka utworów Akronu, Anakondy i kilka moich solowych rzeczy. Materiał zróżnicowany, aczkolwiek osadzony w rockowej stylistyce. Bardzo lubię koncerty i cieszy mnie, że będę mógł się podłączyć do wzmacniacza i zagrać dla Was.

Opracowała Emilia Wituszyńska

Rafał Rzeźnikiewicz zagra w Ruderze