„Doliną rzeki Olszanki, gdzie bobry pobudowały tamki” – fotorelacja 

Wędrując po Bieszczadach często napotykamy na miejsca nie do końca odkryte. Czasem mamy je na wyciagnięcie ręki, a jednak nigdy nam nie po drodze, aby je odwiedzić. Tak też było na ostatniej wycieczce z cyklu „W niedzielę za miasto z przewodnikiem PTTK”, którą poprowadził Grzegorz Fundanicz. Grupa odwiedziła Leski Kamień , zaporę w Myczkowcach oraz wodospad na rzece Olszance.

Glinne – to miejscowość, którą często mijamy na trasie w Bieszczady. Szkoda, bo właśnie tutaj znajduje się Leski Kamień – to niezwykle oryginalny pomnik przyrody nieożywionej zbudowany z piaskowca krośnieńskiego. Wiele osób, które wybrało się na niedzielną wędrówkę nigdy nie miało okazji podziwiać skalnych grzęd o długości około 220 metrów. Jeszcze w XIX wieku u jego podnóża pozyskiwano kamień.

Dziwacznym kamieniem zachwycili się również poeci, pisarze. Aleksander Fredro zainspirowany jego pięknem napisał o nim specjalny wiersz. Kamień był też inspiracją do tworzenia dzieł dla Wincentego Pola, Oskara Kolberga i Stanisława Staszica. Kamień jest ważnym elementem miejscowej kultury. Powstało wiele legend związanych z jego kształtem i pochodzeniem, które przedstawił przewodnik Grzegorz Fundanicz. Jedna z nich związana jest z 16-wiecznym kościołem w Lesku. Kamień jest wynikiem nieudanej próby zniszczenia chrześcijaństwa przez diabła, który niósł kamień przez Bieszczady. W tym czasie kur zapiał i diabeł opuścił głaz do pobliskiego lasu, a ten stoi tam do dzisiaj.

Inna legenda głosi, że jest to młoda i piękna dziewczyna, która mieszkała wraz ze swoja matką, która bardzo ciężko pracowała, spragniona czekała, aż córka przeniesie jej wodę ze źródełka, niestety się nie doczekała, dlatego rzuciła na nią klątwę, a ta zamieniła się w wielki głaz. Kolejnym punktem wycieczki był bunkier Linii Mołotowa. Przewodnik prowadził grupę szlakami spacerowymi i ścieżkami przyrodniczymi Kotliny Uherczańskiej.

Turyści mieli okazję podziewać kościół filialny pw. św. Jana Chrzciciela w Zwierzyniu. Tam także udali się do „Cudownego Źródełka” – chętni mogli napełnić swoje butelki cudowną wodą, która ma właściwości zdrowotne. Dalszym etapem wędrówki były Myczkowce. Turyści udali się na spacer po zaporze wodnej. Spokojnie mogli podziwiać roztaczające się piękne krajobrazy na jezioro Myczkowieckie i Solińskie. Zapora w Myczkowcach jest jedną z dwóch zapór na bieszczadzkim odcinku Sanu, która powstała jako część Zespołu Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce. Jest zdecydowanie mniej popularna, niż ta w Solinie, jednak nie brakuje jej uroku, a przede wszystkim jest mniej turystów. Prace budowlane rozpoczęto w okresie międzywojennym, w latach 1921–1925, ale z powodu braku funduszy budowę przerwano. W latach 1956–1960 podwyższono zaporę i dokończono budowę elektrowni, uruchomiono ją w 1961 roku.

Później spacerem turyści udali się, aby zobaczyć Wodospad na rzece Olszance. To pomnik przyrody nieożywionej w Uhercach Mineralnych. Wodospad na Olszance uchodzi za najszerszy w całym regionie. Ten naturalny stopień wodny zmierzony po wychodniach skalnych, od jednego brzegu do drugiego, liczy 38 metrów. Wspólna wycieczka zakończyła się ogniskiem przy Bieszczadzkiej Szkole Rzemiosła. Za tydzień kolejna wyprawa.

dcz